U mnie na razie temat prawka umarł i powróci dopiero wtedy, jak będzie od niego zależało moje życie . Jak na razie mam motywację minusową, bo nie mogę powiedzieć nawet, że zerową, ona jest po prostu na minusie.
ja mam prawko dopiero 3 miesiące i lubię po mieście ale cykora też mam.. a co do prędkości to zachowuje się jak 100latka bo jeżdżę tak jak znaki nakazują - nie lubię szybkiej jazdy. Ja uczyłam się na renówkach 2 i 3 a raz jeździłam KIA to była porażka. Z jazdą też zależy od instruktora ja cały czas z ta samą babką miała a raz wykupiłam 2 godz i faceta bo powiedział mi że ja jeździć nie umiem haha. A prawko zdałam bez najmniejszego błędu - więc podsumując wszystko zależy od ludzi
a u mnie to był zakład z moim T .. niby żart a w tydzień ogarnęłam wszystko teraz nie żałuję, że je mam
@Lacrimosa myślę, że jak będziesz gotowa to pójdziesz ja przeciągałam właśnie z tego względu bo nie czułam się na siłach, no i ojciec szantażował mnie że jak nie pójdę to nie kupi mi samochodu skończyłam jazdy kiedy chciałam i samochodu do tej pory nie mam ciągle jeżdżę cudzesami, ale nie jest mi z tym jakoś źle w sumie gdyby nie mój facet to nigdy pewnie bym do sportowego auta nie wsiadła, a pierwszy raz byłam zmuszona i poznałam się z samochodem gdy był holowany, bo mój mądruś wjechał nim w wielką kałużę na drugim spotkaniu i zalał silnik i w zasadzie chyba tym zapieczętowaliśmy nasz związek, bo jego znajomi nawet się często pytają o mnie czy to ta co wtedy samochód zalał Najlepsze, że całą noc spędziliśmy w samochodzie i dopiero rano zaczęłam dzwonić po kogoś kto by nas mógł holować
Pamiętam moje pierwsze dłuższe 130 km nim do rodziców od nas - bałam się jak diabli, bo to kopa ma, ale przeżyłam na szczęście, jeszcze sporo nim przygód mieliśmy i wciąż jeździ - po prostu czołg teraz sobie innego auta nie wyobrażam a nauczyć się jeździć chyba nigdy nie nauczę zwłaszcza, że ostatnio rzadko jeżdżę, wolę być wożona
@Sherifka89 jak zwykle Na teorii tak. Szłam tak zestresowana że ręce mi się telepały A teraz sobie myślę że jaki był sens się stresować... To jest chyba tak, że człowiek im starszy tym bardziej się egzaminami przejmuje
no ja też ogromnie się stresowałam a później jak zdałam to wszystko ze mnie zeszło.. a gdy nie zdawałam to wyzywałam i mówiłam, że już więcej nie idę a teraz się śmieje na wspomnienie tego
i tak mnie dziewczyny nie pobijecie bo ja dobry rok chodziłam na kurs i następne pół roku zbierałam się, żeby się zapisać
gdyby nie to to myślę, że nie zdałabym od razu nawet więcej, bo w lutym miałam ostatnie jazdy, a w listopadzie zdawałam a dodatkowych jazd miałam chyba 5 h z czego 1 w zdawanym mieście jestem chyba asem urodzonym w czepku
Ja zrezygnowałam z kursu po wyjeżdżeniu chyba 16 godzin 4 lata temu, więc tego... . Żeby było śmieszniej, lubię samochody, co mam po rodzicach. Ale w gruncie rzeczy to jeszcze bardziej demotywuje.
@Sherifka89 noo, znam to. Cudowne uczucie, jak na monitorze zobaczyłam 74/74 i taki meeeega banan na twarzy Takie uczucie jak ciężar z Ciebie schodzi.
@Janettt ja się końcem lutego zapisałam i czekam na wolne terminy na jazdy. Bo wszyscy chcą jeździć popołudniami
A z innej beczki... żałuję, że Wam nie mogę pokazać moich notatek na egzamin na studiach, byście się pośmiały. Mnie już wszystko oklapło i rzygać się chce od tych pierdół.