A ja w pracy i do tego coś mnie brzuch boli, a dziś jak zwykle dzień aktywny No ale nie ma to jak później wrócić do mieszkanka i zabrać się za mizianie Prosiaka (świnki morskiej). Wybaczcie za ten spam, no ale muszę! Jestem w nim zakochana bez pamięci, a jest z nami dopiero tydzień + już zaczęły się choroby skórne z którymi walczymy od kilku dni. Staram się dobrze poznać jego charakter, choć pobudka o 6:00, gdzie zaczął szaleć po klatce nie daje mi dobrej perspektywy na wyspanie się przez najbliższe lata :p
no wiadomo, nie zawsze jest czas
ja w zasadzie do prawka podeszłam olewczo i chyba półtora roku je ogarniałam w dodatku instruktora miałam tak fajnego że miałam jazdy raz może dwa na miesiąc Dopiero mama moja zainterweniowała i miałam częściej, ale absolutnie nie spieszyło mi się do tego i na kurs mnie podstępem rodzice zaciągnęli ale zauważyłam, że wśród młodzieży teraz jest strasznym priorytetem mieć prawko...
Ciekawy ten Twój Prosiak. Aczkolwiek ja wolę włochate zwierzaki. Chociaż świnki morskie miałam kiedyś 2 i znam to poranne chrupanie
Ja wcześniej nie miałam czasu, chęci ani pieniędzy. Ale teraz się przemogłam. Jazdy poduczył mnie tato (nie mąż bo w naszym aucie mamy na szczęście automat i nie chciałam sobie mieszać ) Dobrze że egzamin teoretyczny mam już za sobą i tylko jazdy zostały
ja po tych wiadomościach jak automaty wjeżdżały pod pociągi to jakoś nie mam do nich zaufania i raczej nie zdecyduję się na automat - wolę manual
nawet jak mój wspomina o zmianie na automat to mnie aż dreszcze przechodzą
Co Ty... Wszystko zależy od kierowcy. Zresztą w automacie masz też opcje przejścia na manual, przynajmniej u nas
dziewczyny a ja mam pytanie z innej beczki .. kiedy są ogłaszane wyniku wyboru ambasadorek Le Petit Marseillais ? bo nigdzie nie doczytałam ;/
Ja ostatnio w ogóle nie mam czasu, praca na 3 zmiany i na nowo wkręciłam się w układanie puzzli
O, kurczę... normalnie poczułam się tak, jakbym ja pisała ten post, a myślałam, że takie rzeczy spotykają tylko mnie . Z tą tylko różnicą, że u mnie nie rodzice, a ojciec i do dzisiaj nie mam prawka.
oo życzę kochana szybkiego zdania ja teorię za 1 razem ale do praktyki aż 6 razy podchodziłam u mnie bardzo ciężko zdać bo strasznie kombinują ... auta są w żenującym stanie a na dodatek tak w nich manipulują że cuda na kiju ;/
@Sherifka89 no ja teorię też za pierwszym, ale praktyki boję się bardzo. Zwłaszcza, że będę zdawać w krk, a miasta nie znam w ogóle.
@sailor a gdzie odbywałaś jazdy wcześniej? .. może nie będzie źle? ja jestem zdania, że jeśli zna się przepisy to po mału i Alleluja będzie dobrze
@Sherifka89 w ogóle nie miałam jazd. Dopiero zaczęłam kurs. A jazdy mogłam zacząć dopiero po zdaniu egzaminu teoretycznego, bo nie chodziłam na wykłady tylko uczyłam się w domu.
aaaa @sailor , ja też miałam jazdy w mieście którego nie znałam wiedziałam tylko gdzie jest pks i pkp .. więc spokojnie kochana - przez 30h zdążysz się zapoznać z miastem a na egzaminie każdy zakątek będziesz znać , nie ma co się stresować
@Lacrimosa mi się udało za pierwszym razem zdać co najdziwniejsze Testy trochę maglowałam, ale nie jakoś super na wewnętrznym w ośrodku kilka dni próbowałam, aż się udało A najlepsze było to że wszystkie jazdy miałam na Warszawie, a zdawałam zupełnie gdzie indziej - gdzie wiele pułapek w postaci jednokierunkowych dopiero rodzice mi wykupili dodatkowe jazdy i z instruktorką parę godzin przed egzaminem jeździłam po mieście w którym zdawałam tylko godzinkę i to nie całą chyba nawet, zdążyłam wrócić na swoją wiochę (wysadziła mnie tam i do ośrodka sama pojechała), a mnie rodzice zgarnęli i od razu droga powrotna na egzamin a z egzaminu pamiętam tyle że kazał mi egzaminator zaparkować, a jak wyjeżdżałam to jakiś niebieski maluch mi śmignął, a ja jakbym go nie widziała powolutku wytaczałam się z parkingu i słowem nic nie powiedział pamiętam też że babka szła przez 4pasmówkę i egzaminator komentował, że widział taką mądrą kiedyś co z dzieckiem w wózku tak śmigała
nie wiem czy to fart, czy po prostu sprawdziło się że dana godzina była tego dnia zdawalna np moją siostrę młodszą udupili za to że jest blondynką, raz egzaminatorce też się spieszyło do domu i nacisnęła jej na hamulec i oblała młodą... swoją drogą też trzeba na dobrego egzaminatora trafić, bo jak się wsiądzie z chamem to nie ma co liczyć na zdanie, choć w moim przypadku też egzaminator miał być zły a tu niespodzianka Do tej pory nie mogę się nadziwić jak mi się udało zaliczyć egzamin, w dodatku wydaje mi się, że dużo krócej jeździłam niż powinnam, ale zdałam i w sumie to najważniejsze
@sailor ja też nie znałam miasta, jak wyżej napisałam jeździłam po nim z jakieś 2h przed egzaminem i to pierwszy raz (wcześniej znałam to miasto tylko z obrzeży gdzie egzaminy nie jeżdżą, bo czasami z rodzicami jeździliśmy na święto krzaka i buraka jak to mówimy u nas ), a tak jechałam w prawdzie na żywioł, bałam się i stresowałam strasznie, a na koniec chyba samochód zostawiłam włączony na luzie i bez ręcznego chyba, bo egzaminator mnie pytał czy ja jakaś zakochana jestem a ja po prostu byłam tak zestresowana, że w ogóle chyba się nie cieszyłam, dopiero jak wysiadłam z samochodu, chciałam rodziców w konia zrobić, że oblałam, ale się nie udało, bo jak wyszłam byłam strasznie zszokowana i szczęśliwa, że się udało
i w ogóle nie nastawiaj się że zdasz, ja tak do tego podeszłam i zdałam, więc to może jakaś metoda moja mama też tak podeszła do tego jak 13 raz bodajże podchodziła do egzaminu jakieś 20lat temu także głowa do góry, na pewno nie podchodź do tego "muszę zdać", bo wtedy zazwyczaj wychodzi klapa
@Sherifka89 masz rację ja jeździłam w zasadzie po Wawie, a strasznie nie lubię tego miasta i do tej pory boję się trochę po nim jeździć. Raz już prawko mając musiałam, bo mój stracił swoje, a żeby nie stracił roboty jeździłam za niego jako kierowca, bo jego praca polegała głównie na jeździe samochodem, więc byłoby ciężko, ale strasznie się bałam Wawy i facet był moimi oczami, bo pewnie sama nie jeden samochód bym obtarła i przyznam się bez bicia, że do tej pory nie umiem jeździć, a prawko mam od 2012 choć może inaczej, nie umiem wolno jeździć jak jadę grubo ponad setkę to jest w porządku 200 też po mnie spływa a wolno to jest tragedia, wczoraj miałam przyjemność jechać 1 raz siostry samochodem i ni chusteczki nie mogłam się połapać ze skrzynią biegów, bo bałam się, że wsteka włączę, a ten ma przed 1-ką masakra, ale młoda zasłabła w szkole, więc musiałam po nią jechać, bo rodzice byli w pracy
wracając do jazd, to można przywyknąć jak się jeździ tymi samymi trasami, chyba, że się jeździ z różnymi instruktorami jak ja (miałam 3 i 4 na dodatkowych jazdach), każdy czego innego wymagał, jeździłam 2 różnymi samochodami - raz yariską raz skodą, więc trochę wprawy nabrałam, ale bałam się niesamowicie i byłam święcie przekonana, że obleję