Dla mnie ogólnie wymagania odbycia takich nauk, to bezsens i marnowanie czasu. Nic się tam nie dowiesz i idziesz tylko po to, żeby dostać papierek.
@nazwa001ale franca... Zrób jej anty reklamę w internecie. Dla mnie te całe nauki przedmałżeńskie były bez sensu. Babka non stop gadała o kalendarzyku...
Wiecie może, gdzie mogę się udać/zgłosić/napisać, jak zapłaciłam za produkt, którego nie otrzymałam?
Niestety dalej męczę temat głupiego Joyboxa. Zamówiłam jesienne pudełko 5 lipca, otrzymałam je 25 lipca. Dostałam niekompletne pudełko, brakuje w nim jednego produktu, na którym zależało mi najbardziej.
I od tego czasu, tj.od 25 lipca piszę do nich maile średnio co dwa dni, czasem codziennie. I nic, cisza, ani razu mi nie odpisali.
Właśnie czytałam ich fb i hejty lecą na prawo i lewo, często są bez odpowiedzi. Dlatego tam nie pisałam, chociaż w sumie to też spróbuję. Dołączę do grona wkurzonych na Joybox, na fejsbuku.
rybke w makro mozesz kupic normalnie, moja babcia kupuje na swoeta w i nie sa to hurtowe ilości @jednafiga
No tak, też jestem tego zdania. Marnowanie czasu. No ale co zrobisz, mus to mus. Gdyby siedziały tam normalne osoby to byłoby jeszcze ok, ale jak są takie jak ta u mnie to normalnie nie wiem
jak słyszę "nauki przedmałżeńskie" to zaczyna mi skakać oko (a sama wcale nie wychodzę za mąż, ani tego nie planuję!). jak słyszę od znajomych na czym to polega, co Ci 'specjaliści' opowiadają i robią to ręce opadają. Jak dla mnie jest to kolejna forma oficjalnego wyłudzenia pieniędzy
@Jednafiga Spokojnie. Ja ostatnio miałam to samo - przeleżałam w basenie na materacu z 3h, bo po 2 dalej nie widziałam opalenizny. Dopiero wieczorem... moja twarz wyglądała jak burak, całe ramiona czerwone.. Ale nieustannie smarowałam żelem Holika i fajnie łagodził i chłodził. Jednak po kilku dniach musiałam się uporać z wysuszoną skórą twarzy, aż wolałam nie robić makijażu.
A na początku lipca zaś byłam na solarium i chyba przesadziłam albo za mocno było nagrzane, bo w życiu nie spaliłam sobie tak tyłka i pleców. To dopiero był koszmar
Witaj w klubie! Nie dość, że krótkie to jeszcze mam już nieźle widoczny odrost, który jest w chłodnym odcieniu, a kolor farby jest ciepły Nie mam siły do moich włosów i ciągle chodzę w kitce. Od półtora miesiąca miałam rozpuszczone włosy może z 5 razy
@xkyokox też już mam odrost, który wygląda jak SIWY przy tym moim okropnym kolorze I pomyśleć, że chciałam tylko refleksy Chyba na zawsze znienawidziłam babę, która mi to zrobiła
Śmieszne w tym wszystkim jest to, że pamiętam, jak Cie pocieszałam w chmurce, że kolor wcale nie jest zły i wyglądasz super, a potem po tygodniu zrobili mi dokładnie to samo na głowie
A ja właśnie powiedziałabym, że mam to samo aczkolwiek nie do końca. Z jednej strony chciałabym ściąć moje zniszczone włosy, bo to już końcówka nieudanego rozjaśniania jak i dziwnego cięcia, przez które przez cały rok chodziłam w związanych włosach, a nie rozpuszczonych jak zawsze. A z drugiej strony marzy mi się fryzjer i rozjaśnienie ich do wymarzonego blondu- ombre/sombre i fajne ale nie za krótkie cięcie. I już się chyba rok nad tym zastanawiam, miałam iść w wakacje i dalej się zebrać nie mogę, a jak już pójdę to pewnie będą wolne terminy dopiero na październik.
@anap493 ja też się zastanawiałam z rok nad ombre/sombre/refleksami, aż w końcu poczułam ten impuls, bo pomyślałam sobie "kurde, mam całe naturalne włosy, niefarbowane, niezniszczone, przecież musi wyjść pięknie" no i mam... Każdy mi pisał to samo co ja teraz chcę napisać Tobie, że szkoda naturalnych włosów, ale nie słuchałam, bo czułam się szara i nudna. Teraz z kolei czuję się okropna i brzydka. Także ja już z doświadczenia odradzam realizację tego typu marzeń I chciałabym cofnąć czas.
Ja teraz się właśnie czuję nudna i brzydka. Zniszczone włosy, brzydkie cięcie- gorzej już chyba nie będzie. Kiedyś cały czas chodziłam w rozpuszczonych włosach, a teraz mam ich już prawie do pasa i ich nienawidzę wręcz.
Powiedzcie mi komu pasuje cięcie włosów na równo od maszynki? Widzę, że jest teraz mega popularne. Mam włosy normalne, przesuszające, rozdwajające i kruszące się na końcach. W dodatku od zawsze się puszą i falują. Fryzjerki zazwyczaj cieniowały mi włosy, dekażowały (chyba tak to się mówi) przez co miałam wrażenie, że są one zniszczone na całej długości mimo, iż same końcówki nie były. A boje się cięcia na równo bo mam wrażenie, że wtedy włosy wydają się być dużo krótsze niż ścięte w literę U lub V.
Ale za to nabiorą objętości i tej niesamowitej delikatności na końcówkach. Degażowały od nożyczek - degażówek. Ja mam włosy cienkie, które muszą być obcinane na równo - przedostatnim razem fryzjer obcinał mnie właśnie na początku maszyną i byłam zadowolona z rezultatu - z ułożenia włosów niekoniecznie, ale po myciu i już 'swoim' ułożeniu były naprawdę fajne.