Tradycje wielkanocne
Którą z tradycji wielkanocnych lubicie najbardziej?
Pisanki 😍 w dzieciństwie dorywaliśmy się z rodzeństwem do kredek i mazaków i wszelakimi rysunkami przystrajaliśmy jajka. Później przyszedł czas na malowanie ich w łupinach cebuli, wkładanie do rajstop żeby miały wzorki... Naklejki, farby.. do tej pory uwielbiam tę tradycję, którą teraz przekładam na moje dziecko.
Zdecydowanie szukanie prezentów podrzuconych przez "zajączka" 🐇 💛 od dziecka każdy członek rodziny ma schowany prezent i wszyscy razem dzielnie szukamy 😉 a że mieszkamy w domu i ogród mamy spory to uwierzcie- jest gdzie szukać! 😋 a najwięcej przy tym śmiechu i wspaniałej zabawy 😋😁 kryjówki z roku na rok coraz ciekawsze i trudniejsze ! Sprytny ten zajączek 🐰🐰 😂💗
U mnie nie było zabawy w zajączka. Z resztą w ogóle te tradycje nie były jakoś szczególnie kultywowane. Tyle że jak byłyśmy z siostrą dziećmi to coś tam bazgrałyśmy mazakami na jajkach. Teraz moje małe można by było wprowadzać powoli, ale spędzamy święta u teściów. W kuchni rządzi teściowa, a my zajmowani jesteśmy pracami ogródkowymi, więc nie bardzo jest jak...
U mnie jako tako nie ma tradycji. Jak byliśmy mali to rodzinka z Niemiec idąc do kościoła zavsze v niedzielę zostaviała nam 3 koszyki słodyczy pod drzviami Super to było . U mnie v rodzinie tylko z dzieci byliśmy ja, siostra i brat. Jesteśmy v vieku 24-30 lat nie mamy dzieci vięc jakoś to się dalej nie rozvinęło, bo nie mamy dzieci. od dziecko kolorujemy jajka farbkami i nakładamy koszulki. No i v sumie sam kościoł. V piątek chodzimy na czuvanie - zavsze na 21, bo vtedy grają i śpievają uczennice liceum. V sobotę rano zavsze siostra z bratem idzie z koszyczkiem, a ja piekę. Vieczorem idziemy na procesję. Po procesji rodzice już probują upieczoną przez tatę szynkę, bo już vtedy można, ciernie spalone.
v tym roku niestety tata spędza vielkanoc v szpitalu 80 km od Nas vięc pevnie będzie inaczej...
Po prostu lubię jeść. U mnie nie ma jakiś większych tradycji związanych z Wielkanocą poza wielkanocnymi potrawami (np. pyszna zupa, którą gotujemy tylko na Wielkanoc i to jedynie w rodzinie mamy), święceniem koszyczka i malowaniem pisanek. Pisanki uwielbiałam robić jak byłam mała, teraz już tego nie robię ani ja ani nikt z rodziny, gdyż nie mamy w rodzinie małych dzieci, a dla dorosłych to jednak nie jest już taka frajda co kiedyś.
Zastanawiam się czy u Was w domu też tak jest, że przy Wielkanocnym śniadaniu wszyscy pojedynczo składacie sobie życzenia jak przy dzieleniu się opłatkiem. U mnie w rodzinie tego nie ma i w zasadzie nie słyszałam o takiej tradycji, ale np u mojego narzeczonego tak jest.
O, u mnie dokładnie tak samo. Jedna z najlepszych tradycji. Tyle radości jest zawsze przy tym
a co do tradycji to nie mam ulubionej, lubię przygotowywać potrawy - nie koniecznie je jeść mam tak , że zrobię tonę jedzenia a nie ruszę większości
U mnie dzielimy się jajkiem pokrojonym na części, tym co było w koszyczku na święconce. Tradycyjnie jemy żurek, białą kiełbaskę. Nie może zabraknąć też babki wielkanocnej. Jak byliśmy mali z bratem to dostawaliśmy słodycze i pieniążki.
Moja ulubiona tradycja z dzieciństwa, to szukanie zajączka! Zajączek zawsze zostawiał ślady - czekoladowe jajeczka i trzeba było szukac ich tropem prezentów.
Obecnie farbujemy jajka, idziemy poświęcić pokarmy, pieczemy ciasta, ale ze względu na brak dzieci w gronie najbliższej rodziny, póki co nie szukamy zajączka.
Nie składamy sobie też życzeń dzieląc się jedzeniem. Po prostu zasiadamy do świątecznego śniadania.
U mnie zawsze szukało się prezentów od zajączka.
Najlepiej szukało się na wsi- na łące lub w ogrodzie.
Jako-tako tradycji nie mamy na chwilę obecną.
U nas tata sklada życzenia rano przy śniadaniu i dzielimy się wszystkim ze święcnki, potem jak szliśmy do babci na obiad to już każdy coś tam od siebie dorzucił i znowu dzielenie się jajkiem, na szczęście już bez całusow jak w wigilię przy opłatku.
U mnie nie ma żadnych tradycji Nie ma żadnego szukania prezentów od zajączka, nie ma wspólnego śniadania wielkanocnego ani dzielenia się jedzeniem z koszyczka. Jest malowanie jajek, które nie jest raczej tradycją, a czymś w rodzaju obowiązku, bo co roku ta sytuacja okraszona jest słowami "masz pomalować jajka i spakować koszyk do święcenia". No cóż, święta niestety nigdy nie są u mnie zbyt świąteczne i rodzinne, ani Wielkanoc, ani Boże Narodzenie. Ale gdy założę własną rodzinę, to na pewno się to zmieni!
U mnie jest śniadanie wielkanocne, na którym nie może zabraknąć żurku i potrawy, która jest tradycją w mojej rodzinie- różnego rodzaju mięso i ugotowane jajka są smażone razem w wielkiej brytfannie. Ta potrawa przyjechała z moimi dziadkami ze wschodu, w mojej okolicy nikt o niej nawet nie słyszał. Dzielimy się poświęconym jajkiem ale nie składany sobie pojedynczo życzeń. Oprócz tego nic innego mi nie przychodzi do głowy
Dziewczyny właśnie spędzam pierwsze święta bez rodziców, i mimo ze mam te 24 lata i sytuacja tego wymagała ze nie damy rady dojechać do nich, to jak tak czytam
Wasze tradycje to już wiem, ze u mnie w domu tez będziemy szukać prezentów. Zawsze było tak, ze jak zjedliśmy to babcia przynosiła wszystkie paczuszki. I to było takie wymuszane na szybko jedzenie żeby jak najszybciej dostac prezenciki 😂 ale jak będę miała swojego bąbla to chciałabym wprowadzić nowa tradycje z chowaniem jajek czekoladowych po których będzie mógł dotrzeć do prezentu ❤️
Na ten moment nie mamy jakichś szczególnych tradycji, zawsze w sobotę z bratem szliśmy po barwinek, później z mamą przystrajalismy koszyczek. A na drugi dzień po mszy o 6 rano cała rodzina spotykała się u babci na śniadanku. I tak sobie siedzieliśmy do obiadu rozmawiając co u kogo słychać. Teraz jest cudownie, bo spotykają się 3 pełne pokolenia, babcia z dziadkiem, rodzice, wujek z ciocia, ja z chłopakiem i moi bracia z dziewczynami. Wiec jest wesoło 😍
Ps. I na szczęście nie chodzi się w koło stołu jak na wigilie, nie lubię tego. Najlepiej jest jak babcia z dziadkiem przynoszą koszyczek i składają życzenia, puszcza talerzyk ze święconką i każdy bierze po kawałeczku, później od razu siadamy do stołu i jemy, a na końcu prezenty 😍