Zaginiony list polecony z Allegro - co dalej?
Witajcie kochane Clouders. Muszę się wygadać i jednocześnie szukam odpowiedzi na moje pytanie i rozwiązania mojego problemu. Otóż - od niedawna zaczęłam kupować na Allegro różne drobiazgi, wcześniej nie miałam do czynienia z tym serwisem, ale w miarę ogarniałam. Ostatnio, tj. 6.02 zamówiłam od sprzedawcy używaną płytę CD. Jej wartość rynkowa, jak to na używkę była na prawdę niewielka (10 zł), jednak DLA MNIE miała niesamowicie dużą wartość kolekcjonerską (artysta mało znany, nie jakiś wybitny muzycznie ale płyt, w tym tej zakupionej, nie można praktycznie znaleźć W OGÓLE na polskim rynku, widziałam na jakiś ebayach czy amazonach pojedyncze egzemplarze, ale są to ceny rzędu 15-20$ nie licząc przesyłki). W każdym razie zamówiłam, opłaciłam z góry i czekałam sobie na przesyłkę. Po kilku dniach, kiedy sprzedawca nie wprowadził numeru nadania (list polecony ekonomiczny), poczytałam sobie kilka negatywów na jego koncie - że ociąga się z wysyłką, że ludzie dostawali paczki po miesiącu, myślałam, że mnie oszukał, ale stwierdziłam, że poczekam jeszcze trochę. W czwartek 28.02, napisałam do tego pana smsa, żeby wysłał mi numer nadania i zrobił to bez problemu. Sprawdziłam trasę przesyłki i okazało się, że została wysłana 9.02, 15.02 została przekazana do doręczenia w moim mieście i na dwa tygodnie ślad po niej zaginął. W ten sam dzień poszłam na pocztę, pani w okienku rozłożyła ręce, kazała iść do kierowniczki, która powiedziała mi w sumie tyle co nic, kilka wymijających zdań. Nie przyznali się, nie powiedzieli wprost, że zgubili paczkę, nie wiedzą kto miał ją dostarczyć, kazali tylko przekazać nadawcy by zgłosił reklamację i że można się starać o odszkodowanie, ale od razu naskoczyła na mnie, że w liście poleconym nie wysyła się wartościowych rzeczy (gdzie o zawartości mojej paczki nie było wspominane). Żadnego przepraszam, żadnej odpowiedzialności za moją stratę. Jestem mega zła, bo na dobrą sprawę pani kierownik nic mi nie wyjaśniła i dalej nie wiem jak potoczy się sprawa. Napisałam nadawcy o wszystkim odpisał że złoży reklamację i będzie informował dalej o sprawie. No i teraz spoko, reklamacja, pewnie zwrot pieniędzy za przesyłkę która nie dotarła, ale czy ja coś z tego jeszcze będę mieć? Czy mi również należy się odszkodowanie? Jak już wspomniałam, wartość rynkowa była na prawdę mała, ale wartość kolekcjonerska ogromna i za sam ten fakt chyba należy mi się jakieś zadośćuczynienie. Gdyby to był jakiś przedmiot codziennego użytku, to pewnie bym to olała, ale jest to rzecz, której nie da się praktycznie dostać już na polskich serwisach. Kupno nówki jest niemożliwa (płyta rok 2001, zapewne niezbyt duży nakład), używki w szczątkowych ilościach za kosmiczne kwoty. Tak się cieszyłam, że trafiła mi się perełka a tu takie coś. Czy jest ktoś kto był w podobnej sytuacji i może opisać jak sprawa się u Was potoczyła. Jak może się skończyć moja sprawa? Oczywiście dalej liczę na to, że przesyłka jakoś magicznie pojawi się jednak u mnie, ale szczerze w to wątpię. Najbardziej nie mogę sobie poradzić z tą jakby utratą niematerialną, walić płytę, ale chciałam ją mieć bo dobrze mi się kojarzyła i miała dla mnie wartość bardziej sentymentalną.
Pomocy, pocieszcie mnie jakoś
Ja miałam przed świętami nieprzyjemną sytuację ale z paczką kurierską z poczty. Dokładniej z listopada na grudzień, przed szałem zakupów przedświątecznych. Zamówiłam prezent dla mamy również na allegro (torebkę, za którą od razu zapłaciłam) po wysłaniu od sprzedawcy nr przesyłki pilnie go śledziłam aby ktoś w dniu przekazania do doręczenia był w domu, gdyż nie miałam ochoty ponownie przez pół miasta jechać po pracy z awizo i ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było, nawet awizo. Status paczki "przekazana do doręczenia" widniał w systemie przez 5 dni. Poszłam na pocztę z numerem nadania i swoim wydrukiem ze strony aby mi to wyjaśnili. Oczywiście rozłożyli ręce, to powiedziałam, że chce złożyć skargę na kuriera który danego dnia miał dostarczyć mi paczkę. (Wiem, że istnieje możliwość sprawdzenia jaki kurier dostarcza daną paczkę). Wtedy coś się ruszyło i zostałam poinformowana, że zajmą się sprawą. Następnego dnia były trzy osoby w domu i kurier był tylko nikt nie wie kiedy a w drzwiach było "awizo" a w systemie status, że paczka była ponownie awizowana... . A jednak paczka się znalazła. Na pocztę poszłam dwa dni później aby odebrać paczkę, okazało się, że paczka była awizowana tylko raz tylko pytanie: gdzie ona była przez ten cały czas?
Mi się udało, może i u Ciebie list się odnajdzie i wyjaśni się co się stało. Wiem, że na poczcie różne dziwne rzeczy się dzieją, jakiś czas temu pracowała tam moja koleżanka i opowiadała mi, że jest sporo takich przypadków związanych z zaginięciem listów i paczek. Głównie przy przewozach między placówkami. Zdziwiło mnie podejście kierowniczki na poczcie, która winę zrzuciła na Ciebie.
@Konwalia miałam różne przygody z pocztą i kurierami, ale pierwszy raz spotyka mnie sytuacja, że zostałam tak bezczelnie olana, bo ich odpowiedź brzmiała tak, jakby paczka już przepadła na amen, teraz tylko reklamacja zostaje, jakby z góry wiedzieli, że jej nie znajdą. A skoro była już przekazana do doręczenia przez listonosza/kuriera poczty, którzy wydaje mi się pracują na "swoich" rewirach, to dla mnie jasne, że wiedzą komu ją wydali i kto mógł ją zgubić/zabrać i kogo pociągnąć do odpowiedzialności za, jakby nie patrzeć, moją już własność. Z tego co wyczytałam to odszkodowanie jest, ale dla nadawcy a nie dla mnie. Czy się jednak mylę?
Wydaje mi się że oprócz zwrotu kosztów (10 zł za płytę + koszta przesyłki) nie dostaniesz żadnego odszkodowania. Generalnie nie należy Ci się żadne odszkodowanie. Jeśli PP faktycznie zagubiła przesyłkę, to Ty dostaniesz zwrot kosztów od sprzedawcy, a on po rozpatrzeniu reklamacji przez PP, dostanie zwrot kosztów od PP.
Miałam taką sytuację jako sprzedawca z PP i tak to niestety wygląda. Często im się zdarza zgubić lub zniszczyć przesyłki. Choć bywają też takie sytuacje, gdy po zgłoszeniu reklamacji przez sprzedawcę o zwrot kosztów, przesyłka cudem się znajduje. Więc spróbuj się dogadać ze sprzedawcą by dał Ci znać jeśli się przesyłka znajdzie.
Współczuję.Ja niestety mam takiego listonosza,który potrafi sobie paczki przywłaszczyć.W szczególności lubi te z pieniędzmi.Jakiś czas temu była afera,bo moja sąsiadka czekała na jakieś pieniądze i cisza była.W pewnym momencie poszła na pocztę i zrobiła awanturę,to się okazało,że niby pieniądze odebrała.Okazało się,że ten nasz listonosz złożył podpis za nią,a pieniądze sobie wziął dla siebie.Oczywiście jak go sąsiadka dorwała,to się tłumaczył,że on tylko pożyczył,a przecież ona od paru złotych nie zbiednieje.Bezczelność.
Przesyłka jeszcze może dojść. Sama miałam taką sytuację. Przed świętami BN wysłałam kobiecie sukienkę. List polecony priorytetowy. Minął tydzień i kobieta pisze, że paczki nie ma. Po świętach miałam iść z reklamacją (musi upłynąć 2 tygodnie) ale paczka doszła po 2.5 tygodnia. Zadośćuczynienie ci się nie należy, jedynie zwrot poniesionych kosztów od sprzedawcy. I pani z poczty miała rację, takich rzeczy na ogół nie powinno się wysyłać listem. I oczywiście jestem świadoma tego, że moja sukienka też nie powinna tym listem iść 😂
Ja teraz miałam bardzo podobną sytuację. Czekałam na przesyłkę 15 dni roboczych, dzwoniłam na Pocztę Polską kilka razy, Pani oczywiście upierała się ciągle i mówiła „proszę czekać, może dotrze w następnym tygodniu”... i ciągle to samo. Napisałam więc do sprzedawcy żeby złożył reklamację bo to nadawca składa jako pierwszy, a później może złożyć chyba odbiorca. Odpisał mi że reklamacje złoży i wysłał mi towar ponownie. Dlatego też obstawiam że dostanie zwrot kosztów wysyłki za tamtą paczkę, a mnie się już nic nie będzie należało... Mimo że jak glupia czekałam pół miesiąca. Dobrze że to nie było coś co było potrzebne na już.