Zmiana nazwiska, czy zostanie przy swoim?
Kochane! Zwracam się do Was z pytaniem, które od jakiegoś roku mnie już męczy i nie umiem podjąć decyzji.
Za rok wychodzę za mąż i nurtuje mnie kwestia zmiany nazwiska. Nie wiem czemu (w sumie to wiem), ale niechętnie podchodzę do nazwiska partnera - uważam, że moje (Anioł - nie jest to żadną tajemnicą tutaj na DC ) jest o wiele lepsze i jakoś tak się z nim mocno identyfikuję. Nazwisko M. jest także krótkie, ale rymuje się z "wiara" (różnica jednej literki w środku), więc automatycznie zrobienie dwuczłonowego nie wchodzi w grę.
Dodatkowo przeraża mnie ten cały proces zmian - od zmiany maila, po wszystkie dokumenty, karty lojalnościowe, adresy, po zwykłe przyzwyczajenie się do nowej "nazwy".
Problem zapewne leży też w fakcie, że nie przepadam za rodzicami mojego i przyjęcie ich nazwiska mentalnie zrobiłoby mnie "członkiem ich rodziny", a mimo iż prawnie tak będzie, to usprawiedliwiam to sobie tym, że zostawiając swoje nazwisko będę tą osobną/odrębną jednostką - mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi
Co byście zrobiły na moim miejscu? Jakie Wy macie podejście do zmiany nazwiska na to od męża? A może jest tu kobitka, która zostawiła swoje panieńskie nazwisko? Z chęcią poczytam co sądzicie!
Ja też za rok wychodzę za mąż i z radością zmieniam nazwisko, ale nie dlatego, że moje mi się nie podoba, bo lubię je bardzo, tylko po prostu lubię zmiany i wiem, że mojemu bardzo zależy żebym nosiła jego nazwisko, zresztą bardzo mi się ono podoba Nie wiem co bym zrobiła w Twojej sytuacji, dla mnie małżeństwo od zawsze kojarzyło się ze zmianą nazwiska i nigdy nie miałam z tym problemu, ale jeśli dla Ciebie nie jest to tak ważne i nie podoba Ci się nazwisko narzeczonego to chyba lepiej zostać przy swoim niż potem żałować
Właśnie w związku ze ślubem my robimy wszystko całkowicie niestandardowo No ale ta kwestia nazwiska jest dla mnie taka, hm... dziwna. Wiem też, że na pewno M by się ucieszył, no ale nie jest też negatywnie nastawiony do tego, żebym zostawiła swoje nazwisko - daje mi wolną rękę w tym wyborze
miałabym nazwisko świętsze od papieża, gdzie jako ateistka nie mogę się na to w żadnym wypadku zgodzić, bo byłoby to już przegięciem
Jeśli kiedyś będę wychodzić za mąż, to planowałam zawsze mieć dwuczłonowe nazwisko. W twoim przypadku zostałabym przy swoim nazwisku
Mnie na początku bardzo nie podobało się nazwisko Bujak i nie wyobrażałam sobie, by się tak nazywać. Ale to może też dlatego, że kiedyś nie cierpiałam mojego męża (zanim byliśmy razem, oczywiście) i niechęć do jego osoby powiązana była z jego nazwiskiem. Ale wcześniejsze nazwisko też jakoś średnio mi grało, całość wydawała mi się taka... śmieszna (bo Bujak to przecież takie poważne, ha-ha). Nazywałam się Szarota. Co rymowało mi się z imieniem. I było trochę przydługie, a gdy miałam podać jeszcze drugie imię, to już w ogóle. Jeszcze przy pierwszym nazwisku często dochodziło do pomyłek i śmiesznych przekształceń (zdjęcia dla pani Sieroty! Poproszę panią Szarlotkę), więc ostatecznie przejęłam nazwisko męża. Chociaż teraz czasem sobie myślę, że mogłam mieć dwuczłonowe
A dlaczego zdecydowałam się w końcu na zmianę nazwiska na to znielubiane mężowe? Chyba dlatego, że widziałam jego reakcje, gdy powiedziałam, że nie wyobrażam sobie noszenia jego nazwiska. No i chciałam należeć do niego
Zaznaczam jednak, że gdyby nazywał się Pierdoła albo Denat, to chyba raczej zostałabym przy mojej Sierotce
Ja bym zmieniła jednak na nazwisko Twojego przyszłego męża, chociaż powiem Ci, że zrób tak, jak podpowiada Ci serce. W końcu już do końca życia zostaniesz z tym nazwiskiem. Ja od siebie napiszę, że na pewno będę zmieniać swoje nazwisko na K., ponieważ jest krótsze i jest Jego. Nie przeszkadza mi, że nazywa się też tak cała jego rodzina. Nie jestem z nimi w jakiś zażyłych stosunkach, ale wiem, że wiele ludzi na świecie może nosić takie same nazwisko i co? W mojej rodzinie tylko ja i brat się tak nazywamy, a zmiana nazwiska mnie trochę odsunie od pamięci o moim ojcu, który nas zostawił - zresztą już dawno chciałam zmienić nazwisko, ale po co, skoro i tak kiedyś zmienię podczas ślubu.
Ja nie wyobrażam sobie zostać po ślubie przy swoim, chociaż podoba mi się dużo bardziej, niż nazwisko Pawła. Mam rok na podjęcie ostatecznej decyzji. Mam do wyboru jego nazwisko Biskup, lub Górska-Biskup, chociaż bardziej skłaniam się ku dwuczłonowemu. Sama jeszcze nie wiem. Gdyby jego nazwisko podobało mi się bardziej od mojego, z pewnością wzięłabym po prostu jego nazwisko.
ja nie zamierzam się hajtać, ale gdyby to z pewnością bym przyjęła nazwisko mojego partnera, nie wyobrażam sobie tego
tak jak było w przypadku mojego byłego, który się ożenił z moją znajomą - to on przejął jej nazwisko co jest dla mnie bardzo dziwne, zwłaszcza że ten związek od początku był tylko intrygą i nie wiem czy może ze 2 lata ze sobą byli. Myślę, że lepiej albo zostać przy swoim, albo brać najlepiej nazwisko męża jakie by nie było. W końcu będziecie oficjalnie połączeni, będziecie jednością, więc dlaczego macie mieć inne nazwiska? Dwuczłonowe ewentualnie też bym brała pod uwagę. Jeżeli się kochacie to zmiana nazwiska jest drobnostką moim zdaniem i nie powinna być wielkim problemem.
Haha prawda? Możemy zbić sobie piątkę!
Co do wypowiedzi @janettt, ja osobiście uważam, że przejęcie przez mężczyznę nazwiska kobiety, wcale nie jest dziwne. Sama bym wolała, żebyśmy mieli moje nazwisko. Kiedyś tak się robiło i nie była to żadna ujma. Po prostu preferencje, dlaczego mamy myśleć zawsze tak stereotypowo i brać nazwisko męża za swoje, a nie odwrotnie?
Jak dla mnie też to jest normalne, moja psiapsi jest po ślubie i oboje mają jej nazwisko, bo obojgu im się bardziej podobało. Skoro jest to dopuszczone, to ludzie korzystają, mnie to nie dziwi.
@xkyokox jeśli jemu podoba się Twoje nazwisko, to zawsze możecie oboje zmienić na Twoje A jeśli weźmiesz jego, to papiery powoli się załatwi, a Ty się przyzwyczaisz do nazwiska bardzo szybko i będzie Ci się podobać
M jest raczej staroświecki i nie przyjmie on mojego nazwiska No ale to jest kwestia dobra do obgadania.
Jeśli mam być szczera to wątpię, żeby mi się bardziej spodobało jego nazwisko, niż moje Dlatego też mam tą rozterkę
Ja też przed ślubem się długo nad tym zastanawiałam. Chciałam wziąć nazwisko dwuczlonowe, ale jednak zostałam przy tym, żeby zmienić na jego i nie żałuję tej decyzji. Patrzyłam też na przyszłość, żeby w przyszłości mieć takie samo nazwisko jak dzieci.
Wychodziłam za mąż w zeszłym roku i na początku też się wahałam, miałam bardzo nietypowe nazwisko (sprawiające wiele problemów w urzędach, szkole, wśród nowo poznanych osób) a Konrad raczej popularne, ale również dłuższe, więc dwuczłonowe nie wchodziło w grę, długie imię + dwa długie nazwiska, wiek by minął jakbym się musiała czytelnie podpisać i miejsca by zabrakło. Zresztą chciałam żebyśmy mieli te same nazwisko. On niekoniecznie chciałby zmieniać swoje, bo je bardzo lubi i chociaż mi szkoda było trochę zmieniać (w okolicy było jedyne takie nazwisko więc charakterystyczne, jest jeszcze kuzyn taty w Poznaniu noszący to nazwisko wraz z rodziną, a więcej nie wiem, ale kiedyś sprawdzaliśmy to była garstka takich osób) a mam tylko siostry więc prawdopodobnie nazwisko u nas nie przetrwa, to zmieniłam na nazwisko Konrada bo wiedziałam że chce mieć takie nazwisko jak on.
Co do zmiany faceta na nazwisko żony - znam takie przypadki. Po pierwsze - nazwisko męża było śmieszne i wolał się nazywać tak jak żona, po drugie nazwisko męża było źle kojarzone w środowisku lokalnym (bo miał patologiczną rodzinkę, a nazwisko było nietypowe) i nie chciał być z nimi utożsamiany.
Ja za mąż nie wyjdę, zapewne, ale gdybym miała brać ślub to nie zmieniłabym swojego nazwiska. Jestem do niego przywiązana, lubię je, nie ma żadnego znaczenia więc jest neutralne... Jedynie w grę wchodziłoby nazwisko dwuczłonowe. Na pewno nie zmieniłabym nazwiska rezygnując ze swojego.
no wiem, rozumiem - nie uważam to za złe czy coś, ale wolę jednak jak kobieta przejmuje nazwisko męża niż na odwrót
ja bym się źle z tym czuła gdyby mój partner miał wziąć moje nazwisko
Nie planuję ślubu w najbliższym czasie i w tym momencie ciężko mi sobie wyobrazić, że zmieniam nazwisko, bo jestem przyzwyczajona do swojego i je lubię. Ale myślę, że jeśli przyjdzie czas na mnie to zdecyduję się na przyjęcie nazwiska męża, wtedy będę czuła się z nim jednością. Poza tym mam okropne zdjęcie w dowodzie i chętnie go wymienię Nie wyobrażam sobie sytuacji że obydwoje nazywamy się inaczej.
Jeżeli będę brała ślub z moim obecnym chłopakiem to przyjmę jego nazwisko chociaż nie do końca mi się podoba. Wydaje mi się że jego jest twarde i brzmi niemiecko, poza tym nie przepadam za jego rodziną (z wzajemnością). Mimo to wtedy faktycznie poczuję, że będziemy naprawdę blisko i staniemy się jednością. Jakoś dam radę się przekonać i przyzwyczaić do zmiany, w połączeniu z moim imieniem chyba nie brzmi to najgorzej. Będę musiała nauczyć się nowego podpisu
myślę, że jeśli nie będzie to przeszkadzać twojemu partnerowi, to zostań przy swoim
ew. niech on przyjmie twoje, bo jednak fajnie mieć to samo