Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!
Strona 2885 / 2891
3 lata temu jak pracowałam w Niemczech przy produkcji Merci, to pamiętam, że były kalendarze adwentowe i rozdawali pracownikom w ramach prezentu. Nawet w sklepach też je widziałam. Ale nie wiem, czy w Polsce są w ogóle i czy dalej je produkują.
@NowWhat @Brill
Już z łaską tego kota oddawał.
Poniedziałek się pyta jak tam kot, no to mówię ok, raczej się spodziewałam pytań. Odpisałam mu, i mi pisze, że jego córka przeżywa stratę tego kota.
Wtorek sama mu napisałam, że z kotem ok, wysłałam mu kilka zdjęć a ten mi wysyła zdjęcie jak jego córka płaczę za kotem 🙃.
Wczoraj wchodzę do roboty a koleżanka co się mnie pytała czy nie chce tego kota mówi, że on się tam skarżył, że ta młoda dalej przeżywa, ciągle mu płaczę i tęskni...
No ale też wiecie, no zabrali jej zwierzaka... To było do przewidzenia, że będzie jej smutno. Nie rozmawiali z nią o tym, że kot musi odejść bo mama ma alergię? Kot ważniejszy od zdrowia i samopoczucia mamy? 🤣 Alergia żony nagle magicznie zniknie?
Niby później w ciągu dnia było lepiej. Ale dziś znalazła zabawkę po kocie i znów dramat 🥸. W ciągu dnia ta koleżanka, że on jej kazał ze mną pogadać żebym tego kota oddała bo ta młoda przeżywa. I ta koleżanka mówi, że jej głupio bo chodziła po wszystkich i pytała kto chce tego kota i mnie namawiała a tu taka akcja... 🙃 Ale już mówię w d... Niech se bierze tego kota.
Ale miałam pakowanie więc za bardzo nie miałam głowy i czasu by z nim gadać.
Postawili go maszynę obok mnie od dziś. No i pod koniec dnia płakał bo ta córka dalej przeżywała... 🤦♀️.
Miałam ciężki dzień. Bolą mnie plecy. Jestem niewyspana. Chce się ogarnąć i iść do domu a ten do mnie podchodzi i mi smęci nad uchem, że sprawa z jego córką się poważna zrobiła i muszę oddać tego kota.
Mówię dobra weź już tego kota i idź ode mnie człowieku...
Po pracy jego starsza córka przyjechała po tego kota i krzyż na drogę. Niepoważni ludzie.
Ta drama mi w ogóle nie była potrzebna. 🥸
Kupiliśmy jakieś żwirki, karmy, saszety, zabawki i dobrze, że szwagierka ma kota to się jej wszystko odda.
Nie znoszę takich ludzi. Najpierw szukają ludzi żeby oddać zwierzaka, wszyscy się nastawią a potem weź oddaj bo ktoś przeżywa. Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej a nie. 😩
A jak macie już wszystko dla kotka nie chcecie ze schroniska lub może ktoś inny będzie chciał oddać?
Musimy iść z mężem do prawnika. Sąsiedzi już po prostu przechodzą samych siebie...
Myślę, że czy tak, czy inaczej wylądujemy w sądzie... Już mi się robi niedobrze na samą myśl, o tym ile pieniędzy i czasu na to pójdzie, ale inaczej nie damy rady.
O matko... Żeby dorośli ludzie się tak zachowywali i w dodatku nie rozmawiali z dziećmi. Ja bym chyba jednak tego kota nie oddała 🙃, ale wtedy znowu sytuacja w pracy nieciekawa i tak by się kręciło. Współczuję Ci, bo chcieliście dobrze, a tylko wkurw na koniec został.
Dokładnie, po co w ogóle temat zaczynali? 😅
Myśleliśmy o tym żeby wziąć innego kota ale mamy mnóstwo "ale" i stwierdziliśmy, że chyba jednak lepiej dać sobie spokój...
Zawiozłam już rzeczy do szwagierki bardzo się cieszyła ❤️.
Dla mnie to też jest niepojęte 😅. Też może to zabrzmi brutalnie ale ten kot w końcu zdechnie 😬 no nie będzie żył wiecznie... I strach pomyśleć "co wtedy"? Może będzie starsza, bardziej kumata bo teraz ma z sześć lat, ale no masakra... Ten kot zawsze mógł nie wiem... Przez balkon wyskoczyć, się przestraszyć i uciec, i znów "co wtedy?"
Oni chcieli jej już innego kota kupić, ale ona, że nie, że tego chce z powrotem...
I już może za bardzo fantazjuję ale co będzie jak chłopak z nią zerwie? 🙄
Też ta mama biedna bo niby stale choruję i się źle czuje przez tą alergię na tego kota.
Sama mam alergię na jakieś pyłki i od maja do sierpnia swędzą mnie oczy, łzawią i mam nos zapchany, ale w czerwcu to po powrocie ze spaceru musiałam się kłaść do łóżka bo ledwo żyłam... I ja mam te alergeny tylko jakiś czas w roku i też jak pójdę w jakieś określone miejsce. Nie wyobrażam sobie żyć z takim alergenem 24 na 7... 😬.
Uznałam, że lepiej mieć święty spokój i już oddać tego kota.
Dokładnie, chciałam pomóc, a przyznaję, że wczoraj się fatalnie z tym wszystkim czułam 💔.
Z tym gościem jest coś nie tak najbardziej, zamiast wytłumaczyć dziecku wcześniej… Tylko zmarnował twój czas i ludzi którzy się tym zainteresowali. Bardzo niepoważni ludzie z tych „rodziców”.
Zostałam bez stałej biżuterii. Ostatnia bransoletka właśnie mi pękła. Jedyne co mi zostało to woreczek biżuterii do naprawy 😵💫😵💫😵💫 a do jubilera jak zwykle nie po drodze -.-'
Ogólnie to długa historia, bo początek jest w 2020 roku, kiedy zaczęliśmy budowę domu, oni na sąsiedniej działce mają jakiś budynek gospodarczy, zaczęło się już od tego, że jak wyznaczaliśmy granice, to im się nie podobało, że jest źle, bo według nich jeszcze metr jest ich, wiec była sprawa w sądzie, biegły sądowy itp. ale okazało się, że geodeta dobrze wymierzył i słupki są wbite prawidłowo.
Zaczęło się nasilać w wakacje. Nie mamy jakiegoś super ogrodzenia i też cała działka nie jest ogrodzona, bo brakło nam funduszy, a że mamy psa to musieliśmy ogrodzić, mamy taką zwykłą zieloną siatkę. Pierwszy problem był bo oni uważają że płot jest u nich, była policja - mierzyli, płot stoi prawidłowo. Zaczęli nam wykaszać trawę i psikać Randapem, zniszczyli powojnik, który był na płocie. A szala się przelała jak zaczęli nam wbijać jakieś metalowe słupki za ogrodzeniem ok.1 metr w naszym. Próbowali wykopac betonowe słupki graniczne. Ustawili na naszej działce bale z sianokiszoną, notorycznie wylewają szmbo albo gnojowice.
Mamy kamery i fotopułapki, policja przyjechała- ukarali ich mandatem. I będzie jakeś postępowanie o zniszczenie mienia... w poniedziałek mamy prawnika zobaczymy co powie.
O matko. Nienawidzę takich ludzi. Moja sąsiadka kiedyś cały czas miała do nas problem, więc wiem jak to nerwy niszczy. Trzymam kciuki, żeby udało Wam się szybko rozwiązać te sytuacje.