W ubiegły piątek dałam auto do mechanika, miało być na wtorek. Wczoraj dzwonię do niego, a ten, że będzie na piątek... Nosz ku.... W jednej pracy musiałam przez to wziąć urlop (bezpłatny oczywiście), bo nie mam jak dojechać, do drugiej dojeżdżam rowerem po 10 km w jedną stronę, gdzie przy obecnej pogodzie nie jest to przyjemne. Dodatkowo po mieście pieszo, gdzie robię dziennie około 15 km...
Ja jestem bardzo wyrozumiała, ale wystarczyło dać znać w piątek, że mają obsuwę to zostawiłabym auto np dzisiaj. A tak to ja mam tydzień męczarni, a auto bezczynnie stało u mechanika na parkingu...