Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!
Strona 2134 / 2892
Oczywiście że sprawa jest do rozwiązania.
Z tego co piszecie, mam wrażenie że trochę też wyolbrzymiacie. Powiem jak to u nas wyglądało bo sama przez to przechodziłam i w sumie nadal przechodzimy bo dziecka jeszcze na cały dzień samego w domu nie zostawimy.
Do pracy poszłam gdy Młoda miała 20 miesięcy, ją wtedy wysłaliśmy do żłobka, później do przedszkola i szkoły.
Oczywiście zdarzały i zdarzają się choroby ale to nie jest tak że dziecko cały czas choruje z przerwami na przedszkole. Jest sezon jesienno zimowy, gdzie tych chorób jest więcej. No ale bez przesady. Przeziębienia zdarzały się sporadycznie, od czasu do czasu. I z mężem wypracowaliśmy prosty system. Raz on idzie na opiekę, raz ja. Na zmianę. To nie jest tylko tak że matka musi się zajmować chorym dzieckiem.
Nie rozumiem skąd w niektórych rodzinach się bierze taki problem.
Rozumiem że pieniądze, gdy któreś z rodziców zarabia więcej. No ale bez przesady. Przecież pieniądze nie są najważniejsze, poza tym to nie jest jakaś duża różnica, raptem 20% mniej przez dany okres. Czy warto dla tych pieniędzy poświęcać pracę i dobra atmosferę w pracy drugiego rodzica? @gulonica ma sporo racji. Co mnie obchodzą dzieci innej osoby. Jeśli dzieci często chorują, warto popracować nad popawieniem odporności. I ustalić jakiś system opieki z ojcem dzieci. W końcu on też ma obowiązek zająć się dzieckiem, nie tylko matka. Jeśli problem nadal pozostaje, to trzeba było się zastanowić nad posiadaniem dziecka. Może brutalne, ale raka jest rzeczywistość. Dziecko to odpowiedzialność. A nie "mam macierzyński, jest fajnie, a później o nie, muszę wrócić do pracy, nie mam z kim zostawić chorego dziecka a współpracownik jest zły bo przeze mnie znowu nie może wziąć urlopu".
Opiekunki normalnie zostają z chorymi dziećmi. Pracowałam od 17 roku życia jako opiekunka i to było normalne. Nie wiem czy 20-25 złotych na godzinę to tyle, żeby złapać się za głowę skoro najniższa stawka w Polsce to około 22,80 zł w 2023 roku, a jeszcze ma wzrosnąć.
Ile Waszym zdaniem powinna zarabiać opiekunka? 10 złotych? Sorry, ale czasy niewolnictwa się już skończyły. Same raczej też byście nie pracowały za tyle. Tym bardziej z OBCYM dzieckiem, gdzie odpowiedzialność sięga na hardcorowy poziom.
Nie każdego stać na opiekunkę i to jest zrozumiałe, ale nie trzeba od razu napędzać wszystkich na nianie, że one tyle zarabiają, że można się za głowę złapać.
To ja się wypowiem jako mama przedszkolaka, która szukała ostatnio pracy i spotkała się z takim chamstwem z powodu bycia matką, że aż byłam w szoku i przyznam, że strasznie mnie to zdołowało... Byłam na wielu rozmowach o pracę i na każdej pytano mnie o posiadanie dzieci. W zasadzie było to pierwsze pytanie jakie padało. Kiedy byłam proszona o opowiedzenie czegoś o sobie i zaczynałam mówić, w chamski sposób przerywano mi i pytano o dziecko. Kiedy mówiłam, że posiadam dziecko, rozmowa nabierała innego tonu. Szczerze, wręcz chamskiego. Nie sądziłam, że ludzie potrafią być tak wścibscy i chamscy. Po każdej rozmowie, czułam się po prostu jak gorszy sort i to tylko dlatego, że postanowiłam być matką. W oczach pracodawców z którymi rozmawiałam byłam osobą niewydajną, niedyspozycyjną. Nawet zapewnienia o opiece nad dzieckiem nic nie dawały. Z niejednej rozmowy wychodziłam ze łzami w oczach bo po prostu ton rozmowy zmieniał się diametralnie... Na jednej nawet został wręcz podniesiony na mnie głos. I szczerze, ja mam wrażenie, że wręcz w większości matki są traktowane jak osoby niezdolne do pracy, gorsze i z góry pracodawcy zakładają, że ledwie zaczniemy pracę i od razu pójdziemy na zwolnienie... I uwierz mi, że to też nie jest fajne uczucie, kiedy ktoś z góry zakłada, że nie dasz sobie rady...
@Malinowa92 widocznie trafiałaś na niezłych chamow i prostaków. I z drugiej strony dobrze że to wyszło przed rozpoczęciem pracy.
Ja z kolei byłam na wielu rozmowach o pracę na przestrzeni prawie 10 lat i Nigdy mnie nie zapytano o dziecko. A nawet gdyby ktoś zapytał to bym po prostu skłamała i powiedziała że nie mam.
Nie wiem czy wiesz, ale pracodawca nie ma prawa pytać o sprawy prywatne. Więc nie rozumiem dlaczego się tak przejmowałas i tym bardziej pozwoliłaś na siebie krzyczeć. Masz 30 lat, jesteś dorosła, masz dziecko więc tym bardziej powinnaś potrafić zadbać o siebie i o dziecko i nie pozwolić siebie tak traktowac. Nie odbieraj tego jako atak bo cieszę się że w końcu znalazłaś pracę i trzymam kciuki żeby było wszystko w porządku. 😊
Dokładnie! Pytanie o dziecko jest po prostu złamaniem prawa! U mnie na rozmowie NIGDY nie padło żadne pytanie o życie prywatne. Pracodawca nie ma prawa się Ciebie o to zapytać i nie wyobrażam sobie ze bym na to odpowiedziała
Ja bardzo dobrze wiem o tym, że pracodawca nie ma prawa o to pytać i mogłabym zaprzeczać, ale prędzej, czy później przecież i tak by się dowiedział... Co do sytuacji, na którą podniesiono na mnie głos. To było kilka lat temu. Miałam wcześniej trochę inne podejście do tego i nie potrafiłam się "obronić". Dzisiaj pewnie załatwiłbym to inaczej.
To albo miałam jakiegoś pecha, albo to już jakaś Podlaska mentalność po prostu. 🙈
Możliwe ja wszystkie rozmowy w wawie i nie u prywaciarzy wiec tutaj naprawdę uważają na to o co mogą zapytać i wiedza gdzie jest bariera nie do przekroczenia
Idę dziś na nockę a tak bardzo mi się nie chce 😫 Nie lubię za bardzo tej nowej pracy 😞
Wiesz co, mi się czasem wydaje, że im mniejsza miejscowość, tym jest gorzej pod tym względem... Ja mieszkam w małym miasteczku, może to o to chodzi po prostu... Może też kwestia firm właśnie. Jesienią byłam na "szkoleniu" na temat poszukiwania pracy i dosyć obszernie rozmawialiśmy właśnie na temat rozmów z pracodawcami i omawialiśmy m.in. właśnie o co może, a o co wręcz nie ma prawa pytać pracodawca. Prowadząca ten wykład kobieta powiedziała na koniec tylko tyle, że pomimo tego, że nie mogą to wiadomo, że i tak pytają i prędko się to nie zmieni... 🙄
Tak tak to prawda. Jednak w dużym mieście i korporacji jest inaczej bo po pierwsze kadry maja szkolenia a po drugie nie wiadomo na logo się trafi na rozmowę kwalifikacyjnej. W małym mieście przyjdą sami „miejscowi” a w Warszawie będą osoby rozczeniowe itp które mogą to zgłosić. I tez duże korporacje maja zasady i regulaminy międzynarowe wiec inne są zasady całego przebiegu rekrutacji. I świadomość jest inna w dużym mieście… jak można kogoś zapytać czy ma dziecko wiedząc ile osób ma teraz z tym problem…
Duże korpo to już całkiem coś innego. Tam raczej pracodawca nie przeprowadza sam rekrutacji, tylko zleca to zewnętrznym firmom. A to już całkowicie inaczej wygląda wtedy.
Moja chrześniaczka w tym roku poszła do przedszkola. Wcześniej w ogóle nie chorowała, a też ma starszego brata który chodzi do szkoły i jakieś bakcyle przynosił. Odwiedzali się też z jakimiś znajomymi którzy mieli dzieci w podobnym wieku.
Poszła do przedszkola choruje non top. Co dzwonię do babci to idą z nią do lekarza bo znowu jest chora, albo ma kontrolę po chorobie 🤪. Jak nie katar, to sraczka-rzygaczka, albo w ogóle przedszkole zamykają na dwa tygodnie bo 3/4 kadry chore nie ma komu otworzyć...
I ona ma starszych braci, babcię która jest na chodzie i się zajmie.
Bez tego jej mama byłaby średnio na zwolnieniu co trzy-cztery tygodnie, nawet jakby się zamieniała z ojcem tego dziecka.
I młoda dostała jakieś płatne zastrzyki na odporność - nic nie pomogło. Je wszystko - śledzie, ogórki kiszone... 🤪 Nikt nie ma pomysłu jak tu ją jeszcze uodpornić...
I sobie człowiek może zaplanować, że ma babcie która się zajmie w razie czego, ale przez 9 msc ciąży to babcia się nagle może zawinąć, zachorować - być cieniem tej dawnej babci.
Niby ma stabilną pracę, zarabia razem z mężem a ceny wystrzelą nagle w górę i się okaże, że nie stać ją na wiele rzeczy...
I ja rozumiem, że @gulonica absolutnie nie powinna za nikogo robić, sytuacja jest nie fajna. Ale nie rozumiem co wtedy zaproponujecie zrobić z tą kobietą? Zwolnić ją? I pójdzie na rozmowę do innej pracy - skłamię że nie ma dziecka to po chwili ją zwolnią bo raczej dziecko magicznie nie wyzdrowieje 🤔
Będziesz zwalniać matki z dziećmi to tym bardziej tylko patologia będzie je robić, a rząd jej klaskać. A patologii też się nie chce pracować - to nie wiem kto będzie robić na emerytury, wszyscy będą rypać do śmierci 🙃.
Masz świętą rację 🙏 - zupełnie źle się wyraziłam. Zdecydowanie opiekunki powinny zarabiać te 25 zł na godzinę. Zwłaszcza jak zostają z chorym dzieckiem - to są też jednak szkodliwe warunki pracy.
Tak samo godnie powinni zarabiać nauczyciele bo to jednak odpowiedzialna praca, a szybko może dojść do wypalenia zawodowego.
Niby nie miałam najniższej krajowej ale jakbym miała wysłać dziecko do prywatnego żłobka i jeszcze brać opiekunkę za każdym razem jak jest chore to, jakbym nie liczyła to się łamałam skąd ja mam to wziąć - kraść czy nerkę sprzedać 🥲
A ja się wypowiadam jako osoba która solidnie pracowała, przychodziła za innych, nie robiła problemu o świątek, piątek i niedzielę... Chociaż też nie zawsze mi to pasowało. Ale też się nasłuchała od koleżanek o innej koleżance jakim to jest złym pracownikiem bo po urlopie śmie brać zwolnienie na chore dziecko 🥲. A wcale dziewczyna aż tak często nie brała zwolnienia bo co przychodziłam to była w pracy... Jakby moje dziecko się okazało chorującym non top to prawdopodobnie nagle też bym się zrobiła najgorsza 🥲
Chyba nie doczekam dzisiaj nowego swopa i 21 bo już zasypiam w łóżku 🤣 tłumacze to sobie ze teoretycznie już 21:30… 😎😎😎
Mam tak beznadziejny grafik, że do świąt mam pojedyncze dni 😞 dobrze, że już sobie ogarnęłam w domku 😊
Tak się bałam, że mi budzik nie zadzwoni, że co chwilę się w nocy budziłam przez co teraz jestem oczywiście niewyspana. 😵💫