Nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek poruszania się po mieście, a jeszcze w okresie przedświątecznym....
A ja chciałam w tym miejscu z hejtować moją koleżankę,a raczej byłą koleżankę.
Właśnie zerwałam z nią kontakt,bo dzisiaj rano zadzwonił do mnie facet i powiedział czego się wczoraj dowiedział.
Moja była koleżanka olała mnie jak ją poprosiłam o pomoc w jednej sprawie,a jeszcze chwilę wcześniej się zgodziła.No,ale stwierdziła,że jej się nie chce z domu wychodzić.Szkoda tylko,że mi kit wciskała,że jej ojciec źle się czuję.O tym,że mnie zrobiła w bambuko dowiedziałam się właśnie od faceta.Tak samo jak dowiedziałam się jak na mnie gada dla swojego brata i nie tylko.Wkurzyłam się za jej gadanie i za to jak mnie olała.Tym bardziej,że ja zawsze jej pomagałam i zawsze wychodziłam jak potrzebowała.
łączę się w bólu dziewczyny...
dopadły mnie dziś zatoki, a w czwartek zaplanowany wyjazd w góry ciężko to widzę :
Zaczynam poszukiwania idealnej sukienki na Sylwestra i już spędza mi to sen z powiek
poszłam dzisiaj do Urzędu, żeby sąsiadka mnie zameldowała no i zapomniała papierka, że jest właścicielką, no ok, poszła do domu i przyniosła, a ja w tym czasie zrobiłam zakupy, okazało się że to co przyniosła nie wystarczy, a ja jestem w ciemnej du*ie! Poprzednio z tymi samymi papierami nie było problemu - z tym że inna babeczka wtedy siedziała... No szlag by to jasny trafił. Mam nadzieję że znajdą akt i jeszcze dziś to załatwimy. Myślałam, że szybko to załatwimy i sobie porobię zdjęcia, a tu lipa. Oby się dokumenty znalazły do 17, bo inaczej będę musiała grzać do rodziców na wizytę do UP, a tak bym się tu przerejestrowała i byłoby po problemie. Jestem zła. wrrrr
A ja sobie ponarzekam na Funday Box. Według mnie nie popisali się w tym miesiącu (co jest moim zdaniem), a według nich mam napady złości i używam brzydkich słów Tyle wiosen już za mną, a ja byłam taka nieświadoma swoich napadów złości
no niestety, tak to jest, a u nas w UP to i tak jest tragedia, roboty nie ma, mówiły że może będzie coś we wrześniu, a wizytę miałam dopiero w październiku, więc jak coś było to nawet się nie odezwały
z resztą jak ktoś chce pracować to mu nie dadzą nawet stażu, a jak nie chcą to zaraz im coś wcisną. Raz w rodzinnych stronach jak byłam to kolesiowi na siłę chciały wcisnąć staż za grosze, bo już ileś czasu był zarejestrowany, normalnie pewnie też by mu nic nie zaproponowały. No ale na stażu płacą grosze, więc nie dziwię się że niektórzy nie chcą iść.
Ostatnio mam dużo spraw na głowie i przesłałam zwrot niewłaściwej osobie. Już mogę pożegnać się z 40 zł... Co prawda niewielka kwota, ale dla mnie każdy grosz się liczy.
moja paczka wygrana w @Dresscloud'owym konkursie utknęła w Wawie 27.11 i wciąż tam siedzi (irytuje mnie funkcjonowanie poczty, a jak paczka tkwi w Wawie to jeszcze się okaże że jakąś przeprawę celną ma, bo tak jest właśnie jak sprawdzają paczkę...- mam nadzieję nie będą grzebać jak to oni potrafią)!
Na domiar złego wczoraj przypadkiem wrzuciłam białą bluzkę do ciemnego i chyba nie muszę mówić co się z nią stało a tak ją lubiłam
Nie ogarniam studiów... Już tylko czekam na święta i trochę wolnego, bo zaczynam się sypać na kawałki.
A tak poza tym to mam do opowiedzenia zabawną historię... Wiadomo, że w mieszkaniu studenckim w godzinach pracy kurierów to mnie na pewno nie będzie, toteż postanowiłam wykorzystać siedzącego w domu ojca i zamówiłam paczkę na adres domowy. Nie przypuszczałam jednak, że rozegra się istna gra o paczkę . Specjalnie dzwoniłam i się upewniałam, że ojciec w domu będzie w dniu dostawy no i był. Na uczelni odebrałam telefon od kuriera, że stoi pod domem i czeka, to proszę go, żeby dzwonił, bo jestem daleko, ale w środku jest ojciec i zaraz zejdzie. Chwilę później odbieram drugi telefon, że nikt nie wychodzi, to on skorzysta z okazji, że ma paczkę do sąsiadów i im zostawi również moją. Myślę sobie: "Co do...", no ale zgadzam się, bo jestem amebą, po czym natychmiast dzwonię do ojca spytać, gdzie on u licha, jest. Odbiera z lekka zasapany i wku... niezadowolony, bo kurier owszem, był, zatrzymał się na trzy sekundy i odjechał w siną dal, a ojciec nie zdążył zejść ze schodów. Pognał więc od razu do sąsiadów, ale ci zdążyli wyjść z domu i jak się gra o paczkę zakończyła, to nie mam pojęcia, bo zapomniałam dzisiaj spytać .
Także no... następnym razem w wiadomościach dla kuriera wpiszę numer do ojca i prośbę o czekanie, bo ojciec skrzydeł nie posiada, w związku z czym musi zejść ze schodów, bo oknem nie wyfrunie. Albo w ogóle przerzucę się na paczkomaty/odbiór na poczcie, o ile taka opcja będzie możliwa.
Mam nieco podobny problem z moją siostrą
Obecnie nie pracuje, więc teoretycznie jest w domu przez 90% dnia, ale jeśli kurier przyjedzie po 12 to jeszcze otworzy ale przed 12 bywa różnie - albo jest w piżamach i nie będzie otwierać drzwi, albo śpi, albo ogląda serial. Toteż co mogę to zamawiam do paczkomatu
Naoglądałam się zdjęć w internecie i myślałam, że lukrowanie pierniczków jest proste. No ale niestety wcale nie jest. Ba! Jest cholernie trudne. Moje pierniczki wyglądają jak koślawe maszkary, a pierniczki z internetu to takie mini dzieła sztuki czy do świąt się nauczę?!?
skąd ja to znam, u mnie listonosz często zapuka do drzwi, pociągnie za klamkę i go nie ma, albo zaniesie do sąsiadów (gdzie dziadek dużo dłużej wychodzi od siebie), albo zostawia na parapecie albo za klamką, a od strony ulicy widać, więc jakby ktoś chciał to by sobie wszedł i wziął! Ostatnio mój dopiero po powrocie z zakupów wieczorem ogarnął że pod drzwiami leży duża paczka (już nie pamiętam skąd). szlag by to trafił - przez to też ich ciągnięcie mieliśmy rozwaloną klamkę - teraz zamontowaliśmy taką masywną (choć było nam szkoda, miała być do innego mieszkania, ale cóż - siła wyższa) i jak tą zepsują to chyba im chyba łapy pourywam, no bo ileż można. Rozumiem że teraz jest zimno, ale bez przesady, chwilę można poczekać, zwłaszcza, że i tak piorunem się ogarniam do drzwi i przeważnie zajmuje mi to ok 30sek łącznie z włożeniem spodni.
Najlepsi i tak są kurierzy puknie i znika (raz byłam ubrana i czekałam, zanim doszłam do drzwi to zeszło z 2-3 sek, wyglądam, a tam nikogo nie ma. Myślę sobie co jest grane. Idę więc do dziadka zobaczyć może wydał tam paczkę, no i faktycznie paczka u dziadka (akurat gdzieś miał chyba wychodzić i był na dworze) a jak doszłam do dziadka to kurier siedział sobie w samochodzie i coś sobie robił (wtedy było jeszcze ciepło). Ja nie wiem co z tymi kurierami i listonoszami jest nie tak. Rozumiem, że chcą szybko rozwieźć paczki, ale bez przesady. I tak że już nie ma kolesia z DPD przez którego mamy popękane ściany, bo tak walił w drzwi jakby się paliło...
też często śpię jak przychodzi kurier/listonosz, ale szybko nakładam spodnie (zawsze mam naszykowane) i staram się mieć jakąś koszulkę, ale oni myślą, że człowiek to czarterem przyleci do drzwi. Najgorsze jest jak się jest w łazience, a wtedy nie wiadomo czy piorunem zejść z tronu i myć ręce (licząc się z tym, że za drzwiami już nikogo nie będzie), czy na przypał lecieć z nieumytymi, by zdążyć....