Dasz radę, ja napsałam swojego licencjata w praktycznie 1,5 miesiąca, a ostatni rozdział pisałam 4 dni, także nie ma rzeczy nie możliwych. Powodzenia
A nie macie jakichś terminów? Ja się boję jak bedzie z moją obroną, mam wszystkie prace gotowe itd, tylko te terminy... U nas widnieje info, że do 3 tyg mamy złożyć pracę wraz ze sprawdzoną już płytą z antyplagiatu, a ja mam za 2 tyg obronę i jeszcze tej pracy nie złożyłam, boję się, że już będzie za późno z nerwów nie jem, bo we wrześniu podobno naszego promotora nie ma, i kiedy bym się broniła? Jutro specjalnie jadę na jego uczelnię 2 i poł h by złozył podpis na pracy bym mogła ją do dziekanatu zanieść I to dopiero początek papierologi... Chciałabym, by te terminy nie były tak ścisłe... Nie dość, że sesja i to mega ciężka, to jeszcze obrona i te cholerne formalności
U nas niby jakieś terminy byly, ale piękny usmiech w dziekanacie i błagalne spojrzenie wiele załatwiało. Na drugim kierunku recenzje pokazaly się 15 min przed obroną w systemie.
Odrobinę mnie pocieszyłaś, oby mi się udało załatwić wszystko bo już sił nie mam . Za dużo na siebie wzięłam
Właśnie się dowiedziałam, że mam dwa egzaminy w tym samym dniu, o tej samej godzinie . Jutro muszę iść do wykładowcy, u którego na wykładzie byłam raz i spytać, czy coś się da z tym zrobić. Na szczęście egzaminy są na dwóch piętrach w tym samym budynku, więc chociaż to.
@moniqueee U mnie najgorsze i najbardziej frustrujące jest to, że pracę mam już gotową, złożoną i po pierwszym sprawdzeniu antyplagiatem , miałam 3% plagiatu, a niektóre osoby miały tyle, ze musiały zmieniać dużo w swojej pracy, bo wyszedł im plagiat, więc naprawdę całkiem nieźle z tym stoję. Tylko te terminy... I promotor to porażka!
Jest raz w tyg na naszej uczelni i ostatnio jak przyjechałam później, prawidłowo na godzinę, gdy jest nasze seminarium, to go już nie było, bo było kilka dziewczyn od nas z seminarium wcześniej i stwierdził, że sobie pojedzie skoro była u niego większość osób.
Tak się zdenerwowałam, bo bym już była po drugim sprawdzeniu, gdyby mi nie uciekł i tym samym trzymałabym się terminów... I teraz muszę do niego jechać na uczelnie 60 km i zdążyc potem do dziekanatu wrócić na moją uczelnię, by złozyć tą pracę podpisaną, a pewnie kolejki będą i nie zdążę Mam dość, zyczmy sobie nawzajem powodzenia!
U mnie też były dokładne terminy, każdy mówił, że muszą być zachowane, bo nie będzie obrony, ale w praktyce okazało się całkiem co innego. I do tego obroniłam się na 5, tak więc nie wpłynęło to na moją ocenę
1. Oblałam koło.
2. Ogarnęłam, że mam więcej rzeczy na głowie, niż myślałam, że mam. Dużo więcej.
3. Wyprzedali moją wymarzoną paletę. Moje życie to porażka.
4. I jeszcze mnie strony internetowe uczelni niemiłosiernie wkur... denerwują.
Jestem całkowicie wypompowana z energii. Chcę już urlop! Będę odpoczywać, leżeć do 10 w łóżku i nie będę myślała o problemach moich podopiecznych. Na szczęście to już tylko 1,5 tygodnia
A myślałam, ze u mnie na uczelni takie zamieszanie i takie problemy.
Ale widzę, ze nie jestem sama.
Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam Dziewczyny z mojego roku na studiach cały czas narzekały, że nic nie potrafią na zerówkę z historii socjologii a dostały 4 lub 5. Jak mnie wkurza takie coś jak ktoś narzeka jak to on nie umie, a później wielce zdziwiony, że średnia 5.0 na koniec. Jestem wkurzona i smutna i już mi się nic nie chce, bo tydzień uczyłam się, a ustnych egzaminów prawie nigdy nie zdaję za pierwszym razem, a w piątek pierwszy termin pisemny. Szkoda tylko, że na tych studiach jest taka niesprawiedliwość, że mojej znajomej zadał 4 pytania, a mi tylko 2 i mnie wyprosił, chociaż ja coś tam powiedziałam, a ona powiedziała, że niestety nie da rady odpowiedzieć na pierwsze pytanie...
Właśnie dlatego nie lubię ustnych egzaminów. Zawsze jest to dla mnie większy stres, a po za tym to jest niewymierne, bo w dużej mierze zależy od humoru i upodobań egzaminatora ;//
Ja uwielbiałam ustne egzaminy, ale to dlatego, że jestem gadułą i nawet jak czegoś nie do końca byłam pewna to tak zaglądałam egzaminatora, że zawsze było na plus.
ale to nie jest zawsze tak, że osoby tak mowią ze skromności. czasem ktoś rzeczywiście czuję się strasznie niepewnie i jakby miał pustkę w glowie, a na egzaminie daje radę.
O, właśnie. Mnie się to czasem przytrafia. Nawet dzisiaj - myślałam, że będę musiała wszystko poprawić w pracy zaliczeniowej, a jednak miałam tylko jeden błąd, który nie wpłynął na zmniejszenie oceny.
Ale zostałam dzisiaj nazwana nadczłowiekiem i coś w ten deseń i strasznie mi z tym źle. Ludzie zawsze myślą, że ja wszystko ogarniam, a to nie jest prawda.