Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!
Strona 2515 / 2892
Dobrze napisane!
U mnie na osiedlu też nie kwapią się żeby odśnieżyć chodniki. Ale latem kosić trawę co dwa dni albo jesienią przedmuchiwać liście z jednej strony na drugą co chwilę to potrafią…
Planujemy sprzedać mieszkanie. Teraz, żeby to zrobić trzeba mieć jakieś zaświadczenie energetyczne, inaczej może być kara. Nic nieznaczące pierdololo za 350 zł! Podatek nazwany „zaświadczeniem”.
Poprosiłam kolesia, który dziś u nas był w tej sprawie, żeby wytłumaczy po co to. No to to jest taka informacja, że ile potrzeba zużyć energii, żeby ogrzać taką nieruchomość… Porównał to do zakupu sprzętu RTV/AGD, gdzie są te klasy np. A++. No tak, kupując lodówkę raczej wybierzesz tę lepszą klasę, ale kupując mieszkanie patrzysz na metraż, rozkład, czy musisz remontować, jakie piętro i dzielnica. O informacji „ile tu muszę grzać” (o ile to jest blok - a w moim przypadku jest - a nie dom z ogrzewaniem gazowym) nawet nie pomyślisz. To jest tak durne, że ojejku!
Uważaj, bo są specjaliści, którzy wydają takie zaświadczenia, a są fejkami.
Mega durne! Nasi ex właściciele oczywiście to załatwili, kosztowało bodajże 400 zł. Plik kartek z fotkami i tabelkami. Nie ma to dla mnie żadnego sensu, bo moje mieszkanie jest narożne z każdej strony, zajmuje cała „glebokosc” bloku i ogrzewanie się rozdziela na cały blok i niektórzy mi się dorzucają do ogrzewania, gdyż sumują zużycie całego bloku i dopiero dzielą na metry. Tłumaczenie: blok ma być ogrzany! I tyle. Ale jest dobrze ocieplony, bo najzimniej mam w pokoju, który jest od środka bloku i tylko z 1 strony styka się z zimnem na zewnatrz. Kaloryfer tylko na parterze przy wejściu, na klatce bywa 5 stopni 😒 Ale się dowiedzieliśmy, że w teorii to nie trzeba tego zaświadczenia mieć już u notariusza, jak nie ma to notariusz wpisuje że nie ma i że sprzedający zobowiązują się dorobić je po sprzedaży, bo coś tam… nie zdążyli albo coś. Ale czy ktoś to sprawdza? Może być różnie…
Pewnie jak się nie zrobi, to ktoś sprawdzi… Bo tak to bywa, że ma się „szczęście”. U nas robi to gość polecony przez osobę z biura nieruchomości. Można to podobno zrobić przez internet, jest wiele stron, ale woleliśmy nie ryzykować, że to będzie jakaś firma krzak, albo inny pan Józio randomowy.
30 kg paczkę kurier włożył mi do najwyższej skrytki w paczkomacie. Ledwo ją wysunęłam, jak wyciągałam to spadła mi na ziemię. Dobrze, że to był tylko pellet dla królika. A przeniesienie jej do auta to był koszmar. Jeszcze mi coś w kolanie strzeliło. 🥴
U nas notariusz sprawdzał świadectwo energetyczne zanim sporządził akt.
U nas też, bo mieliśmy Ale też powiedział to, co napisałam wyżej, bo po prostu zapytaliśmy go, co jeśli by nie bylo.
Do tej jeszcze nie podchodziłam 😅 od pół roku walczę z każdą chmurką przechodzi przeze mnie. Ale w ramach pocieszenia wzięłam się za dzielę się pizzą - z tym zdecydowanie lepiej mi idzie
Mam dość mojej pracy. Szefowa tak daje po garach w ostatnim czasie, że biorę urlop do końca tygodnia, bo już nie daje rady wytrzymać tej atmosfery. Cały czas też dojrzewam do decyzji, żeby ją wreszcie zmienić... Po 7 latach nieustannej harówy i opierdolu za nic już psychicznie wysiadam
Trzymam kciuki za zmianę! I wiem o czym mówisz... Ja po 7 latach pracy fizycznej i psychicznej chciałam się zwolnić ale póki jestem na l4 zamierzam wykorzystać wszystko co daje moja firma ciężarnym.
Wszyscy trąbili o Blue Monday, ale ja swojego wczorajszego dołującego wtorku chyba długo nie przebiję 😭
Zaczęło się już w nocy, bo prawie nie spałam.
Rano okazało się, że prawie wszyscy domownicy są chorzy, a ja zdążyłam wyzdrowieć.
W pracy spędziłam 12 godzin zamiast normalnych ośmiu, bo zamykaliśmy ksiegowo rok. Nie muszę chyba mówić, że wszyscy chodzili podminowani. Do tego cały dzień źle się czułam, a jeszcze doszedł mi dodatkowy stres bo akurat wczoraj składałam wypowiedzenie.
Jakby tego było mało, na 2 km przed domem (a dojeżdżam do pracy 20 km) zaczęło mi śmierdzieć benzyną spod maski. Jakoś dojechałam do domu, ale tak naprawdę dużo ryzykowałam, bo mogłam mieć tam pożar. Okazało się, że wycieka mi paliwo, więc auto idzie do naprawy, a ja muszę prosić mamę o użyczenie jej auta, bo bez niego nie mam jak się dostać do roboty.
Na tyle wczorajszy dzień dał mi w kość, że nawet już nie miałam siły tu wejść i się pożalić.
7 lat? Długo. W poprzedniej pracy odeszłam po 2 latach. Nie zgadzał mi się hajs w porównaniu do tego co tam robiłam, a podwyżki nie chcieli dać. To nara.
Teraz jestem od 4 lat w innej firmie (inna branża) i każdemu (kogo lubię) życzę takiego szefa jak mam ja!
Trzymam kciuki żebyś dała radę, żebyś znalazła super pracę! 💜
A powiesz co robisz / gdzie pracujesz?
Wczoraj poszedł piec mi w mieszkaniu -,- W nocy zimnica, woda zimna wszystko ach... Fachowca na szczęście udało się znaleźć aby dowiedzieć się, że to nie wina pieca a zapchanego komina w budynku -,- Kominiarze niestety nie są tak dostępni szybko