Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!
Strona 1191 / 2892
mi też się nic nie podobało aż do tego swopa moistry więc stwierdziłam, że jak już coś to biorę
Zazdroszczę! Ja licytowałam ostatnio i nie udało się Mam nadzieję, że pojawią się jeszcze z tej firmy swopy.
Na naszej uczelni wymogiem było co najmniej 50 stron pracy licencjackiej. Studiowałam finanse i rachunkowość, a większość z nas pisało prace na bardzo konkretne tematy z których ciężko było wyciągnąć chociaż minimum Co do nawiedzonego promotora to też takiego miałam. Kazał nam zrobić prezentację o pracy jaką piszemy, a później przedstawiać całej grupie pod tablicą. Nie dość, że musiałabym poświęcić czas na przygotowanie jej (a nie wiedziałabym co tam uwzględnić bo formuła mojej pracy zmieniała się z dnia na dzień) to jeszcze musiałabym tracić czas na wysłuchiwanie o czym piszą pracę inni. Mało mnie interesuje co będą zawierać w swojej pracy inni z mojej grupy Na szczęście był równie roztargniony co nawiedzony i już na następnym seminarium nie pamiętał o prezentacjach.
Ja ogólnie miałam kiedyś problemy ze snem i jak byłam dzieckiem potrafiłam co 20 minut chodzić do rodziców, stawać w drzwiach i gadać MAMO, ŚPISZ?
Teraz sobie myślę, że moja mama miała anielską cierpliwość do mnie, ale faktycznie jako dzieciak miałam bardzo duże problemy z zasypianiem. Czasem mi to teraz wraca i nic nie zwali mnie z nóg. Kiedyś dostałam tabletki na receptę, czasem udało mi się po nich zasnąć, a jak połówkę wzięła właśnie moja mama, bo też kilka dni się męczyła z bezsennością to ledwo dała radę dojść do łóżka tak ją mocno ścięło.
Ja też rozregurowałam spanie . Niedawno 22-23 miałam odlot bez problemu, a teraz leżę leżę i nic. Też o wszystkim myślę i szukam niepotrzebnej dziury w całym. Do tego budzę się po 9, zanim wstanę, zjem śniadanie to jest 10. Mam wrażenie że już pół dnia za mną.
Przespałam wczoraj całe popołudnie i dzisiaj rano miałam mega problem wstać rano
Nie było nas wczoraj kilka godz w domu i Aria zjadła wszystkie kotlety z obiadu
hahah! U nas kilka lat temu było dokładnie tak samo! Mielismy wtedy dobermana, mama przygotowała obiad i wyszła przywitać gości, a w tym czasie ze stołu zniknęły nie tylko kotlety, ale i cała zastawa, obrus itd .
Nie spałam pół nocy bo śniło mi się, że M mnie zdradza. Ciągle się budziałam ze łzami w oczach a późnij zasnąć nie mogłam 😔😭
Teraz mam tak spuchniętą twarz że dziś chyba nigdzie nie wychodzę
A widzisz, Ariuśka jest kulturalną dziewczynką, bo z blatu ściągnęła tylko miskę z kotletami, mięsko wyjadła a miseczkę ładnie wylizała do czysta. Za to ziemniaczki i ogóreczki zostawiła nietknięte
Czyli dla gości został tylko podwieczorek?
Nie, to już było po obiedzie. Miało być na dzisiaj. A tak, czeka mnie znowu robienie kotletów
Też studiuję finanse i rachunkowość, tyle że na prywatnej uczelni. U nas jest wymóg minimum 40 stron, licząc bez bibliografii. Na szczęście promotora mam spoko, przynajmniej na razie mam takie odczucia. Z jednej strony daje nam sporo swobody, dużo podpowiada, z drugiej strony jakieś terminy nam narzuca, ale nie są one nierealne. Mi taki układ odpowiada, bo wiem że bez terminów wiszących nad głową na pewno bym to odkładała w nieskończoność i zaczęła myśleć o pracy w maju