a co do kultury - z tym się zgodzę.
ta fryzjerka nie dość, że próbowała mi wmówić, że z racji iż ma wyuczony zawód to robi to co klient sobie życzy (ja się pytam gdzie moje "V" 😭 ) a na dodatek próbowała mnie wyśmiać, że się obcinam i farbuję sama i z tekst do mnie "dobrze, że jeszcze tego Pana sama Pani nie strzyże" myślałam że zejdę z fotela w takim stanie w jakim były moje włosy w trakcie strzyżenia i wyjdę - babsztyl przesadził
ale że jestem zbyt nieśmiała to odpuściłam cyrki, ale gdyby mnie wkurzyła to możliwe że bym wybuchnęła, a wtedy ten wyuczony zawód by jej zbrzydł
ta fryzjerka albo była ślepa albo nie zna alfabetu i nie wie jak wygląda V szkoda że tego nie reklamowałaś
Gdybyś była bliżej to ja bym Ci to chętnie naprawiła Odkąd mam nożyczki to często podcinam siostrze, mamie oraz siostrzenicy, które ma cudowne piękne włosy do pasa
a skąd jesteś - może taniej mnie wyniesie dojazd niż wizyta u tej wariatki
podejrzewam że specjalnie mną się zajęła, a nie chciałam do niej iść ale cóż, było minęło
Ja jestem z okolic Bydgoszczy, więc wątpię czy by wyszło taniej ale na drugi raz może patrz czy nie ma jakichś grouponów do lepszych fryzjerów, czasem fajne okazje się trafiają
Chętnie się podzielę traumatyczną dość dla mnie historią (i tak ją krótko opisałam). Jakieś 3 lata temu postanowiłam zrobić sombre. Uznałam, że pójdę zasięgnąć rady u cioci fryzjerki. Pokazałam jej zdjęcie włosów, jakie chciałabym mieć w kwestii koloru, wydawało się, że wszystko rozumie. Powiedziałam, że chcę mieć od nasady włosa swój kolor (całe włosy miałam w naturalnym, niefarbowane) i ma przechodzić łagodnie w jaśniejszy brąz. Z góry przepraszam za niefajne zdjęcia, ale nie mam innych. Na pierwszym włosy po wspomnianej wizycie u fryzjerki. Czy to jej zdaniem sombre? Czy raczej ohydne, żółte pasma z prześwitem mojego brązowego koloru? W salonie nie wyglądały dobrze, chociaż ułożyły się tak, że były o wiele lepsze niż na zdjęciu. Inne światło itd. Mimo to, już w salonie chciało mi się ryczeć, ale że to ciocia, zapłaciłam za usługę i wyszłam. Mówiła, że farbowanie nie będzie potrzebne czy coś... nie znam się na zabiegach fryzjerskich, nie spierałam się. Nie dość, że byłam bardzo niezadowolona, jak dokładniej zobaczyłam w domu co mam na włosach, załamałam się... byłam ogromnie przybita. Chodziłam przez dwa tygodnie ze spiętymi włosami, bo nie było widać aż tak, jakie były okropne. Nie chciałam od razu po rozjaśnianiu ich męczyć, lecz po odczekaniu tych dwóch tygodni zabrałam się sama za naprawę koloru, kupiłam w drogerii szamponetkę o barwie średniego brązu, bo była na zdjęciu taka, jak naturalny kolor moich włosów. Wiedziałam, że szamponetki na około 24 umycia się całe nie zmywają, poza tym nie chciałam robić niczego farbą, bo w wypadku niepowodzenia gorzej by było naprawić. Nie dałam szamponetki na całe włosy, jedynie na rozjaśniane. Wyszły za ciemne, nie trzymałam jej długo... może dlatego, że miałam jasne te włosy, eh. Ale po jakimś czasie kolor stopniowo jaśniał, aż mniej więcej włosy wyglądały ok, przynajmniej czułam się lepiej. Widać je dość dobrze na drugim zdjęciu. Włosy szybko mi rosną, z biegiem czasu znów miałam włosy o naturalnym kolorze, tamte znikały wraz z każdym podcinaniem. Od tego czasu nic nie zmieniałam w kwestii koloru. Teraz już krótko. Podcinałam co jakiś czas włosy u fryzjerki, najczęściej byłam zadowolona, ale zdarzało się, że zrobiła coś nie tak jak chciałam. Na przykład, ścinała mi włosy w łezkę, a chciałam tym razem wszystkie na prosto, oczywiście podcięła końcówki w łezkę. No ale narzekać aż tak na nią nie mogę, zawsze pokazuje mi kosmyk włosów i pyta "tyle ściąć?", co jest bardzo w porządku. Raz, już nie będę pisać dlaczego, wyszło tak, że siostra mi obcięła włosy, ogólnie poszło jakieś około 20 cm, widać na trzecim zdjęciu. Byłam zadowolona, choć na zdjęciu nie wyglądają na super równe, ale w rzeczywistości wyglądały dobrze. Od tego czasu nie podcinałam, bo nie ma póki co takiej potrzeby, lecz jeśli zajdzie to pójdę tym razem do salonu. Zapuszczam włosy i już mam sporo dłuższe, planuję dodać o tym chmurkę. Chciałam niedawno poszukać dobrego salonu, by zrobić sombre, jednak póki co się wstrzymałam, gdyż się boję, że będę miała przejście z brązu w jajko, a nie jaśniejszy brąz, poza tym lubię kolor swoich włosów i mogłabym żałować. Na trzecim zdjęciu włosy po obcięciu, kolor jest zmieniony przez grę światła, nie przez żaden zabieg.
Poszłam do nowej fryzjerki. Nie farbuję włosów bo zawsze jest źle ale podcinam końcówki. Wchodzę mówię ja na podcięcie... miło poinformowała mnie, że nie działa jej do mycia włosów ten zlewik i musi mnie umyć w prysznicu w pokoju obok. No mówię ok niech będzie- szkoda że mnie prawie nie utopiła, ciuchy mokre i chyba była na kogoś złą bo moja głowa latała w górę i w dół... W końcu się nie obcięłam, nie zapłaciłam i poczłapałam z mokrymi włosami i nie tylko do samochodu... Krzyczała za mną strasznie że za mycie też się płaci ale ja twardo się nie odwróciłam. Nigdy więcej akcji coś mam zepsute -,-
Może nigdy nie miałam większych przeżyć z fryzjerkami poza zbyt długim "podcięciem" końcówek, ale to może dlatego, że fryzurę mam niezbyt skomplikowaną a włosów nie farbuję Jednak to, co przeważyło szalę i zmotywowało do pożegnania się z salonem fryzjerskim, do którego chodziłam to "rozmowa" szanownej fryzjerki. Nie przeszkadza mi zagadywanie w stylu co robię, czym się zajmuję, a czy ten fryzjer to na jakieś większe wyjście bla bla bla .. wiecie o co mi chodzi, to akurat norma wszędzie. Jednak moment, w którym Pani zaczęła mi między jednym cięciem a drugim wciskać w ręce katalog bielizny i opowiadać o tym, co ona nosi, co się jej facetowi podoba i że ona musi zawsze w kompletach i jak ma je posortowane... Ręce mi opadły. Nigdy więcej nie poszłam słuchać o niebieskich majteczkach pani fryzjerki
3 sytuację utkwiły mi w pamięci..
1. Jakieś 13 lat temu stwierdziłam że ścinam włosy do ramion. Były modne wtedy takie ładne fryzury z grzywką na bok. Koleżanki już ścięły włosy u naszej miejscowej fryzjerki, wyglądały super więc i ja do niej poszłam. Ogólnie mam grube włosy a wtedy miałam długość do talii. Nie miałam przed sobą lustra a ona cięła, cięła, cięła...nikt nic nie mówił ( a byłam z tymi koleżankami). W końcu dała mi lustro a ja szok...włosy do ucha, zupełnie inna fryzura- mimo że dałam jej zdjęcie. Opierdzieliłam ja równo chociaż byłam gówniarą. W domu płacz i lament. Biedna fryzjerka umiała ścinać cienkie włosy a moich nie umiała wyrównać i tak leciała na długości a na końcu je postrzępiła
2. Raz na jakiś czas robiłam sobie grzywkę na bok, czasami sama czasami u fryzjera. Jedna fryzjerka stwierdziła że na moich włosach nie da rady zrobić grzywki..wzięła jedno pasmo i ścięła a resztę zostawiła. Poprawiłam to sama w domu bo już nie miałam siły jej tłumaczyć, że inni fryzjerzy nie mieli z tym problemu. Baba była nieugięta.
3. Słynne podcięcie końcówek. Włosy miałam prawie do talii ( zapuszczałam po tej pierwszej sytuacji) i były już dosyć zniszczone na końcach. Chciałam podciąć końcówki, góra 10 cm. Fryzjerka się uparła że ścina do ramion bo ma swoją wizję, kłóciłam się z nią z 10 min. W końcu ścięła 20 cm ale jeszcze jak wychodziłam to marudziła że muszę je bardziej skrócić
Od tamtej pory byłam raz u fryzjera. Do tej pory ścinała mnie znajoma( teraz już fryzjerka) a aktualnie robię to sama albo moja mama ( na YT znalazłam fajny sposób na long boba ).
https://youtu.be/BSEbvmImHms
Ścinałam włosy tym sposobem sama, nic trudnego Wychodzi na trochę dłuższych włosach, w wakacje ścięłam do ramion i też wyszło super
Ścinałam tak raz włosy siostrze i tak szczerze to średnio wyszło, musiałam później dużo poprawiać bo z tyłu włosy były jakieś krzywe zdecydowanie wolę ścinanie na sucho, na idealnie wyprostowanych włosach maszynką
Kiedys znalazłam ten sposób, sama tak próbowałam ściąć swoje włosy, po drugim myciu na końcach miałam taką wielką szczotę... Poza tym potem poszłam do fryzjera i powiedziała mi, że mam strasznie krzywo ściete. Bogu dzięki, że mam z natury falowane/kręcone włosy, więc nie było widać, dopiero wyszło po wyprostowaniu u fryzjera przed strzyzeniem. Nie polecam tego sposobu, chyba, że macie kogoś, kto Wam potem to skoryguje. Ten sposób nie wyjdzie szczególnie na gęstych włosach.
Też mi się wydawało dobrze póki fryzjerka nie wyprostowałam włosów i zobaczyłam, że jest krzywo Tutaj nawet fryzjerowi ciężko by było obciąć w ten sposób za jednym razem, by od razu było prosto. Ja sama sobie nie potrafię, zawsze jakoś włosy są lepsze jak obetnie je moja fryzjerka .
czesanie (bardziej szarpanie) długich i gęstych włosów bardzo gęstym grzebieniem.............