U mnie szminki były rozpaćkane tak, że nawet nie dało się ich otworzyć
A te, którym udało się przetrwaćw konsystencji stałej wyglądały jakby ktoś robił sobie pełny mejkap (teraz tak myślę, że może jakieś babki ucinająte szminki i biero do domu?) Nie wiem, żenada.
Byłam wczoraj na promocji na twarz. Był to 2 dzień promocji, a wszystko co lepsze było wykupione, a testery zostały tylko najciemniejsze odcienie. Śmiech na sali, nie mówiąc o tym, że próbując się dostać do szafy Loreal musiałam przedrzeć się przez dżungle krwiożerczych bestii wyrywających sobie kosmetyki z rąk.
Robiłam wczoraj podchody 3 razy do Rossmanna i ciągle to samo.. sznur kobiet przepychających się przy stoiskach aż w końcu na 10minut przed zamknięciem poszłam do Rossmanna w galerii i udało mi się bez problemu dostać to co chciałam, lecz znalezienie czegoś NIE OTWARTEGO graniczyło z cudem..
Kobiety po prostu zwariowały, była jedna taka sytuacja : dziewczyna przyszła z chłopakiem, który chciał ewidentnie jej doradzic, pomóc coś znaleźć i wgl a ta na niego z wyrzutami na cały głos i wgl.. masakra! ;/
mój chłopak pracuje w Rossmannie na ochronie w Gdansku i nie raz opowiadał jak kobiety przychodziły i robiły sobie pełny makijaż! Z premedytacją... Ekspedientki nie mogą zwrócić uwagi, ponieważ tamte mogą powiedziec, ze używały testerów
U mnie w mieście zawsze było w miarę, chociaż kosmetyki bardzo często pootwierane. Teraz pracuję w jednym z mniejszych wrocławskich Rossmannów, i powiem Wam, że to jest jakaś tragedia. Ciężko zwracać uwagę na każdą klientkę, kiedy jest ich kilkadziesiąt przy szafach, a jeszcze trzeba doradzać, dbać o porządek. Chociaż robimy co możemy, aby każda była zadowolona. Staramy się też wykładać nowy towar, ale przy takim ruchu jest niemożliwym żeby wyłożyć wszystko. Ale nie poddawajcie się, i pamiętajcie, że to jak te kosmetyki wyglądają zależy również w dużej mierze od kupujących, więc same nie róbmy tego na co narzekamy
W moim miasteczku żyją dość ogarnięte kobiety, które nie rzucają się na promocje jak głodne dziecko na pizzę. W ogóle jakoś nikogo tu zbytnio takie promocje nie szokują, więc jest spokój na szczęście. Raz kiedyś zdarzy się jakieś gdzieś brzydko otwarte pudełko, ale to zwykle sprawka "gimbów" bez kultury i poszanowania.
Jak kupowałam cień z Revlonu, musiałam wziąć rozbity, bo nie było już całego, a był mi bardzo potrzebny ten kolor, mimo że mieszkam w dużym mieście, to tylko w kilku Rossmannach jest szafa tej firmy,a nie miałam czasu już jeździć i przy mnie dziewczyna miała w dłoniach pełno kosmetyków tej firmy, w tym cienie, pudry itp. nagle jej t wszystko wypadło na posadzkę, to szybko je pozbierała i odłożyła, po czym wzięła kolejne, gdyby nie było promocji to zapewne nawet nie zbliżyłaby się do tej szafy, a tak to nie przejęła się tym że coś zniszczyła