Ja oglądając film "Mama" siedziałam w pokoju przy włączonym świetle. Gdy była scena, w której ta ciotka grała na gitarze elektrycznej i zaczęło u niej migać światło, u mnie w pokoju zaczęło gasnąć i zapalać się tak jak w filmie. Choć film do strasznych nie należy, przez źle dokręconą żarówkę przeraziłam się naprawdę bardzo. Innych historii nie miałam, ta jest taka najdziwniejsza. ;p
A ja nadal pozostaję bez osobistych doświadczeń ze sferą nadprzyrodzoną i bardzo mi to na rękę
Jakoś za dzieciaka wywoływałam ze znajomymi duchy. Wszyscy na to niecierpliwie czekaliśmy, miałam ksiażkę o duchach, świeczki, inni również przynieśli rzeczy kojarzące się z całym obrzędem. Postanowiliśmy zrobić to w piwnicy w bloku mojej koleżanki, niestety bez efektu - przynajmniej tak myśleliśmy. Po wszystkim chcieliśmy wyjść, ale drzwi od piwnicy były zamknięte (te, przez które weszliśmy), po może minucie udało nam się je otworzyć, uznaliśmy to za żart reszty znajomych, którzy bali się wejść z nami do piwnicy i czekali na zewnątrz. Kied staliśmy na klatce wysiadł prąd w całym bloku, a ci, którzy nie mieli kluczy nie mogli dostać się do klatki, bo domofony nie działały, więc zrobił się mały szum. Wróciliśmy do siebie na osiedle, po chwili zadzwoniła koleżanka, która mieszka w tamtym bloku i powiedziała, że w momencie, kiedy się oddaliliśmy, prąd wrócił. Nie wiem czy uznać to za przypadek, ale mieliśmy wtedy po 13 lat i nieźle sie przestraszyliśmy haha
Jeżeli chodzi o takie tematy to nawet pisałam o tym posta na blogu .Jeżeli jesteście ciekawe to zapraszam
http://www.swiat-recenzji.pl/2014/07/upade-anioy-maja-swoj-legion.html
czasem w nocy u dziadków pies strasznie szczekał na dworze i tylko dziadek mógł go uciszyć. Po prostu zapukał w szybę i była cisza. Kiedy dziadek był w szpitalu to ja pojechałam z kuzynką spać u babci. Spałyśmy w salonie (blisko drzwi wejściowych) kiedy obudził nas pies, chciałam iść do babci, żeby coś zrobiła. Jak wstawałam to usłyszałam pukanie w okno. Naprawdę, bardzo ciche. I pies przestał szczekać :o tej nocy dziadek zmarł. Tak się bałyśmy - wszystkie 3. Ja wierzę w duchy, Przecież gdzieś te dusze muszą być...
jak zmarł tata mojego taty to też za nim tęskniliśmy bo był bardzo dobry i wgl. I tacie się przyśnił, że stał w drzwiach i powiedział - dobrze mi tu. Uśmiechnął się i zamknął te drzwi...
Mi mama kiedyś opowiadała że ją coś dusilo w nocy. Jak byla mala to mieszkała po niemieckim domu. Mówiła że cos widziała jak ją dusi i nie mogła złapać oddechu zaczęła się modlić i zjawa odeszła.
Niby wierze w to co mama mowi ale by naprawdę uwierzyć w coś takiego musiałabym przeżyć to na własnej skórze.
Hmm, to raczej nie był paraliż senny, bo podczas tego paraliżu właśnie jedyne co można robić świadomie to oddychanie. Ciekawa historia.
Ja podobnie miałam z moją babcią. Umarła u mnie w domu i co noc mi się śniła a ja z paniką, płaczem się budziłam i później to już bałam się spać. Bo to nie były miłe sny. Powiedziałam mamie o tym to kazała mi się pomodlić i wtedy babcia śniła mi się ostatni raz, ale to był miły sen i spokojny
Moje druga babcia kiedyś opowiadała mi o dziwnych zdarzeniach. Ponieważ w lesie koło jej domu w czasie wojny odbywało się dużo egzekucji. Kiedyś jak jechała z dziadkiem wozem to nagle jakby coś usiadło na wozie, na samym końcu, że koń nie mógł w żaden sposób ruszyć a sam koń był przestraszony chociaż nic nie było. Wtedy babcia się zaczęła głośno modlić i to coś się ulotniło. I druga sytuacja jak jechała rowerem z moim bratem ciotecznym przez ten sam las to słyszeli jakby ich kilka rowerów wymijało, głosy i dzwonienie dzwonkiem a towarzyszył temu silniejszy podmuch wiatru. Nikogo oczywiście nie było.
Babcia opowiadała jak tam mordowano i szczerze w to wierzę. Nigdy nie chodzę sama do tego lasu ..
Moje pierwsze spotkanie z czyms dziwnym mialo miejsce kiedy byłam jeszcze malym dzieckiem... ledwo co zaczęłam chodzic do szkoły. Pamiętam jak dziś to coś co przyglądalo mi się zza pleców a co obserwowalam w lustrze. Już wtedy myślałam racjonalnie. Przyglądalam się długo... ale to nie było nic co znam. Wygladało jak rzeźba z drewna... Kiedy odwróciłam się juz tego nie było. Pomyślalam,że siostry mnie wrkęcaja ,ale nie bylo w domu nikogo. Wszyscy na dworze... hmm..Od tego czasu widzialam i słyszalam dużo ciekawych rzeczy. Dużo z biegiem czasu wyjaśniłam,ale wiele zostaje zagadką. Jestem bardzo empatyczna ,patrzę na świat intuicyjnie... Wiele czuję bez słów.... szczególnie jak ,ktoś mi kity ciśnie to mam ubaw Nie bedę Wam opowiadać rzeczy które przeżywałam w domu ,bo traktuję je bardzo intymnie. Ale opowiem po krótce co czułam jak odwiedziłam Auschwitz.... Byl to chyba najgorszy dzień w moim życiu. Po przekroczeniu bramy mimo tego ,że kręciło się tam setki osób miałam wrażenie,że jestem sama...rozrywana na wszystkie strony...W oknach budynków niemal widziałam te szare wychudłe twarze Wszyscy zachowoywali się zwyczajnie a mnie brakowało tlenu. Czulam się topiona w bólu,żalu i wszystkich negatywnych uczuciach jakie można sobie wyobrazić. Bez ustanku czułam wlepiony we mnie wzrok... A najgorsza była dla mnie sala z włosami... przekraczając próg pomieszczenia powietrze stało się tak ciężkie,że zaczęłam mdleć...ten ogrom krzywdy mnie przerósł.... byłam szczęśliwa kiedy zostawiłam obóz za plecami siedząc w autobusie.