@monawerona @kngslk @nazwa001 @CichooBadz @kamila249 @dagusqa @koralowe @naaatka @wera1903
Dziękuję Wam i reszcie dziewczyn, których tutaj nie oznaczyłam za słowa otuchy i również te, które mówią, że przesadzam, bo faktycznie post pisałam w wielkich emocjach. Teraz po spacerze mam plan. Orientuje się kiedy są drugie rekrutacje, czekam, może na liście się jakoś przesunę. Jeśli nie wypali też druga rekrutacja idę do pracy i próbuję za rok. (może i po milku miesiącach jak odłożę się wyprowadzę, ale to nie takie proste.)
Któraś z Was pisała, żeby nie brać czekogolwiek. Cóż, chyba tak zrobię i najwyżej zmienię za rok. Tutaj chodzi o sytuację w domu, ostatni czas utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że nie chcę dłużej żyć jak do tej pory. Wiem, że brzmi jak gadanie typowego nastolatka, ale z najbliższą rodziną u mnie nie jest zbyt fajnie. Stąd aż taka załamka, po prostu pojawił się strach, że się nie 'wyrwę'. Stracony rok to w moim wypadku nie taki koniec świata, bo poszłam do szkoły rok wcześniej, więc po roku mi sie po prostu wyrówna.
Mam nadzieję, że jakoś to będzie. Naprawdę dziękuję Wam za tak liczny odzew, nie spodziewałam się!
jezeli pojdziesz do pracy to moze nastawienie rodzicow sie troche zmieni (znam pare takich przypadkow) i moze wtedy przetrwasz do konca roku, a za rok juz na spokojnie sie dostaniesz
ale nadal liczylabym na to ze dostaniesz sie teraz z listy rezerwowej
Jeśli Ci się nie uda to idź na rok do pracy a w przyszłym spróbuj na ten kierunek na który TY chcesz a nie rodzice.. bo to głupota Ewentualnie możesz iść na jakiś mniej oblegany, ale powiązany z tym na co złożyłaś a może za rok całkiem będziesz miała inne zdanie o tej całej sytuacji?
Może jest szansa, żebyś się dostała w II lub III rekrutacji na podobny kierunek na tej samej uczelni? Chodzi mi o podobieństwo względem przedmiotów. Wtedy przez rok byś była na tym podobnym kierunku, a potem mogłabyś spróbować zmienić - albo rekrutując się na ten, co chcesz, albo można pójść do dziekana, i zapytać, czy jest możliwość przeniesienia.
Wtedy, w zależności od uczelni, może miałabyś możliwość wskoczyć od razu na drugi rok, z drobnymi "zaległościami" z pierwszego, o ile znajdzie się kierunek, który pod względem przedmiotów jest bardzo podobny
tak zrobię i racja, po upływie czasu mogę patrzeć na wszysko inaczej.
Na chwilę obecną mam opracowane trzy plany także jestem już spokojniejsza
Może jeszcze przeskoczysz ! Bo ja na biotechnologii byłam 340 na liście oczekujących teraz jestem 124 Więc spokojnie A jak nie to świat się nie kończy ! Za rok popraw maturę i jeszcze raz spróbuj
@gwozdziu Dobrze kochana ze ochłonęłaś Pamietaj studiować mozesz nawet w wieku 50 lat i powiem Ci że znam wiele takich osób Dasz rade !
Jeśli zależy Ci na konkretnym kierunku i marzysz aby się na niego dostać zawsze możesz poprawić maturę z tego co biorą pod uwagę moja kolezanka tak zrobiła a rok chodziła na roczny kierunek na policealnej i teraz juz jest na wymarzonym kierunku Myśle że nie ma sensu isć na kierunek który nie bedzie przyszlosciowy lub z którym bedziesz się meczyć tylko po to aby iśc
popieram! Tez nie poszłam na studia i jak na razie nie planuje. Studia to nie wszystko, ważne żebyś szła w kierunku , który Cie interesuje i może to być nawet studium, kurs, cokolwiek. I to ty masz być zadowolona! Byle do przodu
wiesz co? masz dokładnie tak jak moja najlepsza przyjaciółka rodzice za bardzo wtrącają się w Wasze życie.. u Niej co 5 minut zmieniają zdanie czy ma iść dziennie czy zaocznie i Ona już się tak pogubiła na koniec oni się wypierają i mówią ze to przecież Jej wybór.. pozostaje mi tylko życzyć Ci żebyś dostała się przy nastepnym naborze.
Wszystko zależy od sytuacji w rodzinie, od tego gdzie mieszkasz i jak mozesz zaplanować ten rok...ja poszłam na studia glównie dlatego zeby się "wyrwać" wiem że to dla niektórych glupie, ale pochodze z małej miejcowości, nie ma tam pracy, rozrywki, niczego. Niestety to nie jest takie łatwe wyjechac do dużego miasta i żyć na własną rękę...jako że jestem studentką mam wiele zniżek, płace mniej za bilety, jedzenie itd, dorabiam sobie w weekendy i jako studentka zarabiam więcej, na pierwszym roku gdy nie znałam miasta mialam możliwośc pomieszkać troche w akademiku także jest sporo plusów.., z niewielką pomoca rodziców daje radę. Jestem na administracji i mimo, ze moj kierunek nie jest porywający to te 2 lata, które tu spedziłam nie uważam za stracone, chociaż myślę, zeby po licencjacie spróbowac czegos innego. Musisz jednak zrobic tak, zeby dla Ciebie bylo najlepiej, nie patrz na rodziców i znajomych ani obcych ludzi w internecie. Życzę Ci powodzenia, na pewno wybierzesz dobrze
Przeczekać rok, poszukaj pracy żeby go nie zmarnować a w przyszłym roku skladaj papiery na dietetyk i pielęgniarstwo. Lepszego rozwiązania nie widzę.
W mieście w którym studiuję były znaczne wyższe progi na pielęgniarstwo i dietetykę niż na fizjo na razie nie ma się co martwić, bo naprawdę masa ludzi rezygnuje, także może jeszcze jest szansa. Zawsze możesz się załapać do jakiejś Wyższej Szkoły zamiast na uniwersytet czy akademię med, bo tam przyjmują nawet z niskim wynikiem a po semestrze spróbować się przenieść na większą uczelnię
Ja miałam prawie podobnie z tym że miałam zablokowaną możliwość w ogóle gdziekolwiek się dostania bo po prostu nie zdałam matmy na maturze. Też miałam lekką załamkę, ale stwierdziłam, że trudno, szkoda mi czasu by nic nie robić więc w tym czasie poszłam sobie do szkoły policealnej na technika administracji. Tobie też polecam iść może właśnie do takiej szkoły - są dwuletnie a i roczne też. Zawsze to nie zmarnowany czas - według mnie. W tygodniu chodziłam do pracy.
Później w międzyczasie zdałam maturkę, minął rok no i w tym roku idę na studia, więc głowa do góry Ale wiem o czym mówisz, może to nie ta sama sytuacja ale bezradność ta sama.