Współczuję, facet chyba nie dojrzał do związku jeszcze... Obejrzyj sobie filmik Ani Szlęzak "Dlaczego faceci Cię nie szanują" idealnie obrazuje przekraczanie granic w związku i nie tylko.
Ile ona ma lat że się tak zachowuje..? Nie obraź się ale nie lubię tego typu facetów. Dobrej przyszłości to on na pewno ci nie zapewni, jest strasznie nieodpowiedzialny... Brak mi słow... Też na początku mojego związku koledzy mojego chłopaka mnie nie lubili, ale to tylko dlatego że jestem 5 lat młodsza i wgl mnie nie znali, nawet na żywo nie widzieli. Kiedy mnie poznali zmienili zdanie, na szczęście. Ja na twoim miejscu porozmawiałabym z nim na spokojnie, wytłumaczyła. Jeśli nie widziałabym w nim poprawy, zerwała. To nie ma sensu, on się bawi ma cie gdzieś, a ty się biedna martwisz. Chcesz takiego życia? Nie siedź w domu i się nie zamartwiaj tylko wyjdź gdzieś z koleżankami, pobaw się troche.
Bardzo mi przykro, w pełni Cię rozumiem! Ja bym starała się mimo wszystko to zakończyć. Jeśli rozmowa i oczywiście późniejsza poprawa nic nie da. Doświadczenie pokazało mi, że nie warto w tego typu relację brnąć - mówiąc z autopsji.
Wiesz co, znałam dokładnie taka sama parę... Z tym, że w tym przypadku był to jeden kolega. Ale miał taki wpływ na ówczesnego chłopaka koleżanki, że ten ja całkowicie olewał. Wolał spotykać się z nim niż z nią. Zero sms, jakiegokolwiek telefonu. Ciągle wypady na piwko. Przestał ja szanować. Ile ona łez przez niego wylała... W pewnym momencie powiedziała dość i wiesz co? Dobrze się stało, bo facet się stoczył totalnie...
Porozmawiajcie, ale tak na poważnie. W cztery oczy. Jeżeli to nic nie da, skończ ten związek, bo możesz cierpieć jeszcze bardziej...
Przykro mi że tak masz weź go na poważną rozmowę i powiedz że jeśli się nie ogarnie to z Wami koniec...szkoda żebyś się denerwowała, martwiła a on miał to gdzieś. Trzymam kciuki
Trochę przykro mi to mówić, ale twój partner nie ma chyba wyobraźni...Na prawdę nie zdaje sobie sprawy z tego, że kiedy znika bez słowa to różne mysli nasuwają się i zamartwiasz się?
Musisz postawić sobie pytanie, czy chcesz być z kimś takim. Na początku związku zawsze jest słodko aż do obrzygania, a później zaczynają się sprzeczki, które później przeradzają się w kłótnie(jestem już ponad 2 lata w związku więc jakieś tam doświadczenie mam). Na twoim miejscu postawiłabym mu ultimatum: ty albo jego koledzy. Jak wybierze znajomych to nie poddawałabym wątpliwości, że jest niedojrzały i nie dorósł do poważnego związku. No bo po co być z kimś, kto woli pić z kolegami. Jesteście teraz 3 lata w związku, ale pomyśl co będzie później. Jak teraz nie potrafi się zmienić to raczej nigdy to się nie zmieni. Musisz sama wiedzieć czy tego właśnie chcesz
Nie ogarnie się - skoro nie widzi że robi coś złego to jak może obiecać, że to poprawi? Skoro nie ma do Ciebie szacunku, skoro nie widzi ;potrzeby informowania Cię gdzie jest, nie rozumie, że się martwić. Chodzi pić, a nie chodzi na panienki? Ciekawe ...
Nie mogłabym być z takim facetem, po prostu nie wytrzymałabym psychicznie... W takim facecie nie masz oparcia, a przecież w związku właśnie o oparcie, wzajemne zaufanie chodzi? Szczera rozmowa - łatwo powiedzieć, ale nie sądzę, że zmieni się z dnia na dzień, no nie czarujmy się. Jeżeli mu na Tobie zależy, powinnaś to zauważyć. Jeżeli nawet nie będzie się starał - szkoda Twojego czasu.
Kochana byłam w podobnej sytuacji. U mnie zaczęło się tak dziać, jak mój partner zmienił pracę i wpadł w nieciekawe towarzystwo. Non stop wypady z kumplami. Z pracy wracał pijany. Wychodził ze śmieciami i ginął na kilka h. Wszyscy ważniejsi ode mnie. Też najpierw rozmawiałam, później prosiłam, płakałam, krzyczałam. Oddaliłam się od niego i pewnego dnia po prostu spakowałam się i wyprowadziłam. Urwałam kontakt. Cierpiałam, ale jednak stwierdziłam, ze zasługuję na coś innego. Czasem się odzywał, pisał. Kilka razy się spotkaliśmy, ale od Jego rodziców wiedziałam, że nadal fruwa z tą bandą. Teraz minęło pół roku odkąd nie mieszkamy razem, 2msc odkąd nie mieliśmy żadnego kontaktu i przychodzi z podkulonym ogonem, z płaczem. Twierdzi, że zrozumiał na czym mu zależy i że kończy z dotychczasowym życiem. Nie wiem co z tego będzie. Na razie mam mieszane uczucia, czy po prostu nie zatęsknił, czy to nie nieprzyczajenie.. Jesteśmy ze sobą 5 i pół roku.
Może też powinnaś spróbować zafundować mu taką terapię szokową i odejść jasno dając do zrozumienia, że jeżeli nic nie zmieni to koniec. Każda z nas zasługuje na szczęście. Trzymam kciuki z Ciebie
Mieliśmy poważną rozmowę i powiedziałam mu,że mam tego dosyć.Ma czas na ogarniecie się,a jak nie to droga wolna.Przestałam się odzywać,pisać i dzwonić.Coś go ruszyło,bo od tamtego czasu nic się nie dzieję.Dzwoni,piszę i ograniczył picie.Spędziliśmy spokojne,normalne święta.Co prawda jego koledzy go wyciągali na picie jakieś dwa dni przed wigilią,ale był umówiony ze mną i wszystkim odmówił.Sylwestra spędziliśmy u jego znajomego i jego żony.Było spokojnie i bez żadnych nerwów.Mam nadzieję,że tak zostanie.
Dobrze, że rozmowa poskutkowała. Trzymam kciuki, żeby się już do końca ogarnął i żeby między Wami było dobrze.
Podziwiam cie. Ja bym nie była z takim facetem. Mimo wszystko mam nadzieję, że poradzicie sobie i Twój chłopak w końcu zrozumie, że to Ty jesteś najważniejsza a nie koledzy i picie.
Każdy facet wychodzi na piwko z kolegami. Ja przez ten czas nie wypisuję smsów i nie dzwonię, ale jak się coś stanie i zadzwonię to zawsze odbiera. Do tego, nie wyobrażam sobie, żeby się nie odzywał 2 dni. Jakaś masakra.. Też musiałabyś tak raz postąpić żeby zrozumiał, że się martwisz. Nie lubię robić z siebie internetowego psychologa, bo nie znam Was i nie znam jego wersji, ale z tego co piszesz, to nie zachowuje się zbyt dobrze. Niestety ale to prawda, jak przestaniesz się chociaż na chwilę odzywać, to może przetrzeźwieje i coś do niego dotrze.
Ile według was dziewczyny może trwać kryzys w związku i uważać to za normalny etap? Po jakim czasie powinna włączyć się czerwona lampka pt. "Coś tu nie gra za długo pomimo starań?"
U mnie kryzys trwal miesiąc, gdy czulam sie bezsilna chciałam rezygnowac, oboje bylismy wykonczeni walka i zdalismy sobie sprawe, ze sie naprawdę kochamy, ze nie chcemy konca i ciaglych klotni, przetrwalismy i wyciagnelismy wnioski.
Porozmawiaj z partnerem na spokojnie, wiem, ze ciezko bo emocje, ale to najlepsze co mozecie zrobic. Mi w walce pomoglo wyobrazenie sobie zycia osobno, dusilam sie na mysl o tym, wiec walczylam
https://www.twojpsycholog.online/zakres-pomocy/kryzysy-w-zwiazkach
Kilka ciekawych faktów można znaleźć na tej stronie.
Myślę, że nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie bo nigdy nie ma dwóch takich samych sytuacji. Na podstawie własnych doświadczeń mogę powiedzieć tylko tyle, że im dłużej jest toksycznie tym ciężej z tego wyjść ale jeżeli mogę Ci doradzić coś zupełnie szczerze i od serca to powiem tak: warto poświęcić czas na przeanalizowanie tych starań i przemyślenie czy to co ja robię i uważam za starania jest rzeczywiście w ten sposób odbierane, czy ta druga osoba też się stara i jakie są wzajemne oczekiwania. A później tak jak powiedziała @berenika porozmawiać, tylko szczerze i na chłodno, wtedy gdy oboje będziecie mieli na to siłę.
Trzymam mocno kciuki żeby kryzys się skończył i powróciło gorące uczucie