1 na 1 Użytkowniczkę poleca


Opis produktu

Jeszcze nie ma opisu tego produktu :(

Produkt dodany w dniu 03.08.2023 przez gilgotka

Balea Balsam do ciała, Golden Light

Rozświetlający balsam do ciała Golden Light marki Balea, który jakiś czas temu kupiłam w polskim DM. Już wielokrotnie pisałam o tym, że mam bardzo suchą skórę ciała, która wymaga codziennego nawilżania, a to też nie tajemnica, że kocham wszystko co się błyszczy! Tego typu balsamu oczywiście najlepiej sprawdzają się latem, ale też na jakichś imprezach. Ja uwielbiam używać takich na co dzień. W ostatnim czasie miałam okazję używać kilku balsamów z drobinkami i niestety nie wszystkie się sprawdziły, ale ten okazał się prawdziwą perełką! Balsam został zamknięty w miękkiej tubce z piękną wakacyjną grafiką, gdzie mamy tutaj choćby liść palmy, muszelkę czy rozgwiazdę. W swoim składzie zawiera między innymi masło shea czy ekstrakt z kwiatu pomarańczy. Niesamowicie przypomina mi balsam do ciała Sweet Life od Be The Sky Girl i ze względu na zapach, ale też na działanie i drobinki. Zapach jest absolutnie fenomenalny i jest tak cudowną mieszanką, że od razu widzę plażę pod palmami i zachodzące słońce, które kąpie się w morzu czy oceanie. Zapach jest ciepły, ale jednocześnie elegancki, dokładnie jeden z tych, którym mamy ochotę popsikać się idąc z partnerem na romantyczną kolację w letni wieczór. Czuć tutaj doskonale kwiat pomarańczy, który orzeźwia i dodaje fajnej energii. To zapach słodki, ciepły, ale też elegancki i zmysłowy, wręcz petarda! Jestem nim całkowicie oczarowana, jak i samym produktem. Balsam ma brązowy kolorek i masę cudownych drobinek. Fantastycznie nakłada się na ciało, szybko się wchłania i od razu sprawia, że skóra staje się miękka i miła w dotyku. Bardzo dobrze nawilża i poprawia elastyczność, a drobinki cudownie osiadają na skórze i cudownie się mienią. Najbardziej jest to widoczne w naturalnych promieniach słońca. Nawet na nieopalonej skórze już były dobrze widoczne, ale kiedy złapałam trochę kolorku to efekt był jeszcze lepszy. Drobinki utrzymują się całą noc i cały kolejny dzień, w zasadzie do następnej kąpieli. Zapach jest dobrze wyczuwalny od razu po nałożeniu i ja czuję go na sobie jeszcze przez jakiś czas. Balsam świetnie się wchłania i mimo drobinek nie pozostawia na skórze tłustego czy nieprzyjemnego filmu. Praktycznie od razu po nałożeniu mogę spokojnie się ubrać. Kosmetyk nie brudzi ubrań czy pościeli. W dodatku wypada dosyć wydajnie i świetnie spisuje się jako balsam na co dzień. Moja skóra bardzo się z nim polubiła i jest dobrze nawilżona, przyjemna w dotyku, pachnąca i błyszcząca, a do tego mam wrażenie, że wygląda po prostu zdrowiej. W tubce jest 200 ml, a kosztowała jedynie 12,95 zł i to chyba najtańszy i najlepszy jednocześnie balsam z drobinkami jaki miałam okazję używać. Dodam jeszcze, że drobinek jest bardzo dużo, ale wyglądają na skórze subtelnie i nie świecimy się jak bombka na choince. Są widoczne gołym okiem, ale nie bije od nas blask i nie zmieniamy się w robota niczym C3PO z Gwiezdnych Wojen. Cudowny kosmetyk, który mnie zachwycił i bardzo polecam!

Zobacz post

Zakupy kosmetyczne w polskim DM

Pierwszy raz wyszłam zadowolona z polskiego DM. Głównie wybrałam się tam żeby kupić wspaniały krem do stóp Urea z 10% mocznikiem. Dostałam jego miniaturkę w prezencie od Clouder i zakochałam się w nim całkowicie. Na szczęście był i czekał na mnie, a pełnowymiarowa wersja 100 ml kosztowała jedynie 6,95 zł. Planowałam też zakup bazy pod makijaż z Catrice, ale niestety już nie było szafy z edycją Disneya. Po drodze zgarnęłam jednak chemię w dobrej cenie dzięki kuponom i kilka fajnych produktów Balea. Na wejściu dorwałam nową wakacyjną serię Golden Light i wzięłam mydełko do rąk, które zauroczyło mnie swoim kolorem i perełkami olejku w środku. Ma piękną etykietę z muszelką i rozgwiazdą i piękny zapach, który jest przyjemnie perfumowany. Jest to zapach kwiatowy, słodki, ale ma w sobie cięższe nuty i choć wygląda na różowo, cukierkowo-słodki to w rzeczywistości to bardzo elegancki zapach. Mydełko ma 300 ml pojemności i pięknie się prezentuje, a kosztowało jedynie 6,95 zł. Z tej serii wzięłam też balsam do ciała w tubce z tą samą grafiką. Nie jest to zwykły balsam, ponieważ ma błyszczące i pięknie połyskujące drobinki. Przetestowałam odrobinę od razu po powrocie do domu i zrobił dobre pierwsze wrażenie, a ja kocham jak się błyszczy. Mam wrażenie, że w balsamie ten zapach jest nieco bardziej delikatny i czuć tutaj przyjemnie kwiat pomarańczy. Ja zużywam sporo balsamów, a ostatnie jakie miałam z drobinkami nie sprawdziły się zbyt dobrze więc mam nadzieję, że tu będzie inaczej. Balsam kosztował 12,95 zł za 200 ml i mam nadzieję, że oprócz rozświetlania będzie dobrze nawilżał, bo mam bardzo suchą skórę i pielęgnacja to jednak podstawa. Kupiłam też coś na co polowałam przed szpitalem, ale nie zdążyłam, a mianowicie odświeżającą wodę do twarzy w mgiełce. Były dostępne 3 wersje zapachowe, a dla siebie wybrałam Exotic o zapachu owoców egzotycznych. W gorący dzień nie ruszam się bez hydrolatu do odświeżania twarzy, ponieważ źle toleruję wysokie temperatury, a takie choćby chwilowe odświeżenie bardzo pomaga. Ta mgiełka ma 150 ml i wygodny dozownik jak antyperspirant. Cudownie rozpyla mgiełkę i tworzy przyjemną chmurkę, która osiada na twarzy. Testowałam od razu jak kupiłam i jestem zachwycona! Idealna do torebki, plecaka, do zabrania w podróż. Przyjemnie, chłodzi, odświeża i fantastycznie pachnie. Spray kosztował 7,95 zł i myślę, że to świetna cena jak za tak fajny produkt. Z rzeczy, które uwielbiam w Balea to oczywiście pianki do golenia i rzuciła mi się w oczy taka, której jeszcze nie miałam z awokado i witaminą E. Początkowo po rysunku myślałam, że to gruszka, a tu psikus. Pianka ma pojemność 150 ml i kosztowała 5,95 zł. Już nie wyobrażam sobie golenia bez takich pianek, a z tej firmy uwielbiam najbardziej! Wzięłam też żel pod prysznic After Sun, bo zauroczył mnie cudowny obrazek palm, a także fakt, że żel ma chłodzić, więc będzie idealny pod prysznic w gorący dzień! W dodatku bardzo ładnie pachnie i mi kojarzy się z taką morską bryzą, ale w takiej słodszej wersji. Kosztował tylko 3,95 zł za 300 ml, a ja uwielbiam ich żele pod prysznic, bo są tanie, a pięknie wyglądają, pachną i cudownie myją bez podrażnień. Ostatnia rzecz to maseczka, którą często widywałam już na DC i jest to maska Fruity Peach. Zawiera kwas hialuronowy i ma za zadanie intensywnie nawilżać, a opakowanie jest po prostu boskie!. Kosztowała 5,95 zł i to mnie zdziwiło, bo pozostałe maseczki Balea z limitowanych edycji były po około 10 zł, a to była jej cena regularna. Ja jestem bardzo zadowolona z tych zakupów i już rozpoczęłam testowanie! Mam nadzieję, że posypią się tutaj same pozytywne recenzje za jakiś czas.

Zobacz post
1