Mój pierwszy (i prawdopodobnie jedyny) kalendarz adwentowy na ten rok .
Jest to kalendarz Sylveco. Kupiłam go ostatecznie za - uwaga - 79 zł . Bardzo długo zastanawiałam się nad tym, jaki kalendarz bym w tym roku chciała. Marzył mi się kalendarz marki Arran, jednak koszty dostawy z UK sprawiły, że przestało to być opłacalne. Zaczęłam szukać polskich kalendarzy z kosmetykami naturalnymi, które jednocześnie nie będą mieć kosmetyków do twarzy (albo w bardzo niewielkiej ilości). Spowodowane to było tym, że mam aktualnie potworne problemy skórne związane z rogowaceniem okołomieszkowym, i chcę odstawić wszelką chemię w kosmetykach stosowanych na skórę twarzy, aby zobaczyć, czy będzie poprawa. Słyszałam dużo dobrego o kalendarzach tej firmy, wiem że parę z Was miało go w zeszłym roku. Cena kalendarza na stronie to 140 zł, postanowiłam jednak sprawdzić na allegro i znalazłam aukcję z tym kalendarzem za 129 zł. Dorzuciłam do tego bon na 50 zł, który miałam do zrealizowania właśnie na allegro, plus darmowa dostawa ze smartem . Wyszło bardzo korzystnie cenowo, i to był jeden z powodów mojej decyzji o jego zakupie .
Kalendarz zawiera 24 okienka z naturalnymi kosmetykami do pielęgnacji, czyli balsamy i masła do ciała, żele pod prysznic, peelingi, kremy i maski do rąk, oleje. Całość opakowania jest wykonana w duchu eko - czyli z tektury, co mi bardzo odpowiada. Dołączona jest do niego ulotka z opisem wszystkich produktów w nim zawartych. Dodatkowo znalazłam tam również bawełniane rękawiczki przeznaczone do jednego z kosmetyków - maski do dłoni.
Marki ukryte w adwentowych okienkach to: Rosadia, Aloesove, Vianek, Oleiq, Sylveco, Biolaven. Niektóre są mi już znane, ale część kosmetyków będzie dla mnie nowością, więc już nie mogę się doczekać testowania .
Podobne produkty
