Bell
HYPOallergenic, Fixing Mat Loose Powder, Puder do twarzy, Sypki i utrwalający
3 na 3 Użytkowniczek poleca ten produkt
Opis produktu
Zawarty w kosmetyku transparentny wypełniacz nadaje optyczny efekt rozmycia, wyraźnie zmniejszając widoczność drobnych zmarszczek i niedoskonałości. Puder zawiera zmikronizowany talk, który ułatwia aplikację. Optycznie wygładza i sprawia, ze skóra jest miękka w dotyku. Absorbuje nadmiar sebum i nadaje makijażowi matowe wykończenie, bez efektu maski.
Bell Hypoallergenic Fixing Mat Loose Powder
Nic innego jak matujący, sypki puder do twarzy.
Puder otrzymałam w paczce urodzinowej od Kochanej Ani - @annael .
Jestem Ci Aniu za niego wdzięczna, bo dzięki Tobie poznałam kolejny, cudowny kosmetyk.
Spodobało mi się małe, zgrabne, białe opakowanie, które śmiało zmieści się w torebce.
Jest dość oryginalnie otwierane, bo na klapkę.
Po otwarciu widać małą, czarną, bardzo delikatną gąbeczkę.
Z jednej strony jest a'la satynowa, a z drugiej materiał przypomina mi coś a'la delikatny zamszyk.
Świetnie to wygląda - białe opakowanie i dla kontrastu czarna gąbeczka.
Od spodu mamy siteczko, przez które wydobywamy drobno zmielony, aksamitny wręcz puder.
Fajne jest to, że puder nie ma zapachu- niektóre osoby tego nie znoszą (mi to obojętne), więc myślę, że to także dość istotna sprawa.
Puder w konsystencji jest bardzo delikatny, bardzo drobno zmielony, niczym aksamitna mgiełka.
Idealnie dopasowuje się do koloru cery, nie zostawia plam i smug.
Gąbeczka do nakładania - średnio się sprawdza, więc ja nałożyłam puder pędzlem.
Gąbeczka raczej tutaj stanowi "osłonkę" sitka - takie jest moje zdanie.
Co do samego pudru- matuje, dość dobrze, jednak nie jest długotrwały - z resztą to normalne, bo z reguły moja cera jest bardzo tłusta i muszę w ciągu dnia poprawiać makijaż właśnie takim fixerem.
Ten puder sprawdza się u mnie idealnie i zdecydowanie wiem, że po jego skończeniu - skuszę się na kolejne opakowanie tego cuda.
DENKO LIPIEC 2021
Mamy już nowy miesiąc, więc w końcu mogę pokazać Wam zestawienie mojego denka za lipiec.
Jak widzicie - w porównaniu do moich poprzednich denek to wychodzi naprawdę ubogo.
Faktem jest to, że miałam urlop i ciągle gdzieś jeździłam, więc nie miałam za dużo czasu na pielęgnację.
Jestem zadowolona jednak z tego poprzedniego miesiąca, bo zużyłam sporo opakowań pełnowymiarowych, a także kolorówki.
Muszę przyznać, że ubolewam nad rozświetlaczem Ciate, który jest prezentem z ostatniej paczki od mojej Kochanej @icecold - niestety w transporcie mega się poturbował i mimo mojej próby ratunku - nici z tego. Po prostu w opakowaniu zostało naprawdę niewiele kosmetyku. Chciałam go podratować, użyć chociaż raz, ale na daremno - dlatego wyrzucam opakowanie z zawartością i bardzo mi szkoda, bo nie mogę napisać o nim wiele a tylko tyle, że miał śliczny kolor i naprawdę mocno połyskiwał.
Z kolorówki kolejny produkt od Kasi - mini baza pod makijaż Benefit The Porefessional. Ta baza miała beżowy kolorek, lekko sylikonową, gęstą konsystencje. Dobrze się ją rozprowadzało. Świetnie radziła sobie z zakrywaniem niedoskonałości, wyrównywaniem kolorytu skóry. Na pewno w przyszłości skusze się na kosmetyk pełnowymiarowy.
W końcu zdenkowalam też puder matujący od marki Bell, który dość długo włóczył się że mną w różnych torbach. Był malutki, posiadał delikatny puszek i świetnie ratował gdy skóra mocno błyszczała.
Kolejnym pudrem matującym i ostatnim z kolorówki jest kosmetyk marki Lovely. Puder w Kamieniu o delikatnej konsystencji. Świetnie matowił i redukował świecenie się skóry. To jeden z moich najlepszych pudrow i często po niego sięgam. Obecnie zużywam kolejne opakowanie.
Z próbek w lipcu poszło mi słabo - zaledwie chusteczka na powieki od marki Floslek o działaniu kojącym oraz mini odżywka do włosów od marki Anwen o zapachu róży a także lawendowa maska do stóp na noc od marki Kiss The Moon. Nie będę o próbkach się rozpisywać, bo zabraknie mi tutaj w opisie miejsca, ale opiszę je w chmurkach (jeszcze tego nie zrobiłam).
Do kąpieli Zużyłam kilka genialnych umilaczy - wspomnę tu o cudownej brzoskwiniowej kuli - albo jeszcze inaczej bubble bar z masełkiem - którą także niebawem opiszę Wam w chmurce. Produkty Lush zawsze się u mnie sprawdzają - w przypadku tego bubble bara byłam zachwycona, bo skóra otrzymała mocne nawilżenie, a kąpiel z pianką była relaksująca.
Nie mogę zapomnieć też o kosmetyku Pretty Suds a dokładniej błyskawicy, która dawała cudowny efekt podczas rozpuszczania się w wodzie. Dodatek ten także przyjemnie pachniał a co najważniejsze odpowiednio pielęgnował moją skórę.
Super kąpielowym kosmetykiem okazała się też babeczka z różowym, mydlanym kwiatkiem marki Stara Mydlarnia - która mocno natluściła skóre, a dodatkowo pozwoliła się świetnie zrelaksować podczas kąpieli.
Znane chyba każdemu kryształki-sił do kąpieli z lawenda także towarzyszyła mi w lipcu. Potrzebowałam czegoś kojącego i co sprawi, że bardzo się zrelaksują. Lawenda działa wyciszają o, więc właśnie ponownie postanowiłam skusić się na tą sól - nie żałuję, bo kąpiel z nią była wyciszająca i relaksująca. Poza tym lubię zapach lawendy, a ta właśnie tak pachniała.
Z maseczkami w lipcu poszło mi słabo - jedynie maska z Mango od Frudia i płatki na nos marki XBC z aktywnym węglem, był też produkt marki Sinsay a mianowicie Owocowa maseczka "Pomegranate Shake".
Do kąpieli, a bardziej mycia ciała Zużyłam dwa ślicznie opakowane żele Isana, które miały cudowne zapachy, jak zwykle dobrze myły i pielęgnowały skórę. Wersja Summer Nights naprawdę intensywnie pachniała niczym perfumy i jak się okazało miała dość rozbudowane nuty zapachowe.
Do ciała Zużyłam też żel do higieny intymnej Biały Jeleń - był łagodny i odświeżał. Miał w sobie aloes, więc koił delikatną strefę naszego ciała.
Do twarzy udało mi się zużyć też żel do oczyszczania twarzy marki Feel Free. Świetnie był buzię, działał na nią kojąco, a co najważniejsze redukował nadmiar sebum, więc idealnie sprawdzał się na upały. Minus jedynie za słabą wydajność, dość szybko go zużyłam.
Moje denko wzbogaciłam też o puste opakowania produktów do włosów. Zużyłam szampon suchy od Isana, który ratował mnie wtedy gdy zabraknelo mi szamponu Batiste. Świetnie pachniał i unosił włosy u nasady. Maska do włosów Keratin z Cien - z proteinami mleka świetnie nawilżała i odżywiała włosy. Spodobał mi się jej cudowny, delikatny zapach. Do włosów Zużyłam jeszcze szampon Isana przeciwłupieżowy, którego zapach kiedyś mi nie odpowiadał, a teraz wydawał mi się bardzo orzeźwiający i przyjemny. Nie mogę zapomnieć też o masce z różową glinką od MarkHill - włosy dzięki niej były bardziej elastyczne, gładkie, miękkie i lśniące. Odpowiednio pielęgnowała je i zostawiała na nich cudowny zapach.
Na koniec dezodorant Oriflame Elvie, który zostawiał długotrwały zapach i chronił przed potem.
Nie zabrakło też moich ulubionych płatków Isana oraz zmywacza do paznokci także tej marki.
A jak Wasze lipcowe denko się prezentuje?
Bell HYPOAllergenic, Fixing Mat Loose Powder, Sypki puder utrwalający, który kiedyś miałam przyjemność mieć i miło go wspominam.
Z czego pamiętam dobrze mi się z nim pracowało i makijaż nie był rozjaśniony tym pudrem, ale czy makijaż był trwalszy? Ciężko powiedzieć.
W każdym razie bardzo podobało mi się to małe, minimalistyczne opakowanie. Oczywiście z gąbeczki nie korzystałam, wygodniej mi było operować pędzlem. Fajne i wygodne było też otwarcie. Nie lubię odkręcać i zakręcać ciągle tych słoiczków jak w przypadku, np. Lovely.
Nie wiem, czy jest jeszcze w sprzedaży, ale po wypłacie pewnie się za nim rozejrzę.
Ja go miałam z jakiejś paczki nagród, ale skoro był ok to czemu go nie kupić i mieć znowu.
Pozdrawiam,
Janettt
Podobne produkty