4 na 4 Użytkowniczek poleca ten produkt


Opis produktu

Jeszcze nie ma opisu tego produktu :(

Produkt dodany w dniu 07.12.2018 przez aporanek

Maska Avon Planet Spa

Odżywcza maska na tkaninie z Avon Planet Spa.
Starannie dobrane składniki maski w płacie skutecznie odżywią skórę twarzy, przynosząc jej regenerację i zastrzyk energii.
Byłam mile zaskoczona zwiększoną witalnością skóry. Maska zamknięta jest w saszetce i ta wygodna forma maski w płacie sprawdzi się zarówno w domowych warunkach, jak i w podróży lub delegacji.
Maska wzbogacona jest w olejek arganowym - to bogactwo nienasyconych kwasów tłuszczowych, witaminy E, karotenoidów i polifenoli. Zapobiega utracie wilgoci i pomoże opóźnić procesy starzenia się skóry, wzmocni także jej odporność na czynniki zewnętrzne.
Materiał jest dobrze wykonany i świetnie przylega do skóry, ale niestety źle docięty, bardziej na taką mniejszą twarz 😄.
Skóra stała się nawilżona, odżywiona i delikatna w dotyku. Serum szybko się wchłania w skórę twarzy, nie trzeba bardzo długo czekać i można przejść do następnego kroku pielęgnacji.

Zobacz post

Avon maseczka

AVON - Planet Spa -Treasures of the desert
Maseczka w płacie, która oczywiście zamówiłam w Avon.
Opakowanie saszetki wizualnie bardzo mi się spodobało.
Niby zwykła saszetka w kolorze połyskującego brązu, ale dodatnie grafiki w kolorze złota- dodaje jej "luksusu".
Od razu skojarzyła mi się z czymś przyjemnym, z czym - co na pewno fajnie będzie mi się używało, wiadomo- mogło zakończyć się to rozczarowaniem, jednak było tak - jak wstępnie pomyślałam.Płat był dość duży i gruby, a zarazem miękki i elastyczny.
Troszkę jeśli chodzi o jego wycięcie- szczególnie w oczach był dziwny, ale ostatecznie jakoś rozłożyłam na twarzy wszystko tak- aby esencja - której na marginesie było sporo na płacie- nie dostała się do oczu.
Zarzucić więc mogłabym tylko sam kształt płatu- wycięcia i to w sumie wszystko z minusów - jakie były zauważone przeze mnie.
Zapach był przyjemny, świeży, takie orzeźwiający, trochę jak luksusowe perfumy- co także uprzyjemniało używanie maseczki.
Maseczka natychmiastowo dała uczucie łagodzenia skóry, lekkiego chłodu - naprawdę to było przyjemne uczucie.
Odczułam od razu nawilżenie skóry (po zdjęciu maseczki) jak i jej wygładzenie.
Skóra dosłownie wypiła esencję - nadmiar (z saszetki) wklepałam w dekolt i szyję.
Skóra była wyraźnie miękka, gładka i bardziej elastyczna.
Nie miałam odczucia, że muszę na twarz nałożyć krem- maseczka naprawdę sporo nawilżyła.
Ogólnie także zauważyłam, że wszelkie niedoskonałości zostały lekko załagodzone (chodzi tu głównie o pryszcze, które ostatnio mocno mnie wysypały).
Szczerze- cena standardowa jest dla mnie zbyt wysoka by kupić tą maseczkę, jednak jeśli znów spotkam ją w promocji- w katalogu, to chętnie użyję ją ponownie.

Zobacz post

Zamowienie Avon

Jedno z moich ostatnich zamówień z katalogu Avon.
Zamówienie zrobiłam u koleżanki z pracy - która szczerze to na coś zbierała (jako konsultantka), więc uznałam- że jej pomogę i kupiłam kilka "przydasi".
Jak zwykle - standardowo wybrałam dla siebie płyn do kąpieli. Tym razem w moje łapki trafiła wersja "Traditional Lemonade" - o zapachu cytrusów.Nie byłabym sobą - gdybym standardowo nie powąchała - zapach jest obłędny- bardzo naturalny, nie wyczuwam tu ani grama drażniącej w nos chemii. Myślę, ze jak zwykle płyn sprawdzi się u mnie świetnie.
Kolejnym kosmetykiem jest - lakier do paznokci PRO Colour - in 60 seconds w odcieniu Supersonic Stone - dla mnie to taki brudniejszy odcień szarości- może coś w kierunku brązu. Spodobał mi się ten kolor i mimo, że chwilowo znów wróciłam do hybryd- to będzie to na pewno świetny lakier na pedicure.
Wybrałam też dla siebie dwie maseczki w płacie Planet Spa - cena standardowa była dla mnie zbyt wysoka, ale obecnie w katalogu wynosiła około 6-7zł za sztukę, więc zgrzeszyłam i wzięłam dla siebie dwie.
Pierwsza maseczka jaką wybrałam to "Greek Seas"- maseczka wygładzająca, druga natomiast "Treasures of the desert" - rewitalizująca.
Znam kosmetyki z linii planet Spa i raczej sprawdzały się u mnie świetnie - bywały wyjątki, ale maseczki z tej serii mam tak naprawdę pierwszy raz.
Ostatnim kosmetykiem dla mnie jest próbka nowych perfum Far Away Glamour - znam te perfumy, ale w wersji standardowe i wersji Gold. Ten zapach mnie zaintrygował i postanowiłam zakupić sobie próbkę - ten zapach okazał się być zaskakująco słodki, owocowy i dość różni się od swoich poprzednich wersji.
Na koniec wybrałam flakon perfum dla mojego chłopaka, a dokładnie wodę toaletową QUANTIUM - zapach w katalogu wydawał się fajniejszy, na żywo już mniej, ale mam nadzieję, ze mojemu facetowi będzie odpowiadał.
To tyle! Czas na testy!

Zobacz post

Denko grudzień - Avon, Duetus, Marion, Pilaten, Tony Moly, Yves Rocher, Miya

Jeszcze denko grudzień, ale już piszę styczniową wersję ;-)
DO TWARZY
- intensywnie nawilżający krem, Himalaya Herbals - pisałam o nim nieco więcej w chmurce https://dresscloud.pl/u/532322-kosmetyki-kremy-do-twarzy-na-dzien/. Głównie zużyłam go do ciała, gdyż do twarzy miał jak dla mnie zbyt bogatą konsystencję i powodował świecenie się.
- Panda's Dream White Sleeping Mask, Tony Moly - czyli rozjaśniająca maska na noc w opakowaniu przeuroczej pandy ;-) Jest to krem-maska o konsystencji puszystego budyniu i delikatnym zapachu. Uwielbiałam nakładać go na moją skórę, bo był bardzo przyjemny w aplikacji! Maska nawilżała i regenerowała skórę oraz lekko ją rozjaśniała. To jeden z tych kosmetyków, które jak dla mogłyby nigdy się nie kończyć! Kupiłam ją na promocji w sklepie JJ Korean Beauty za około 40 zł. Uważam, że normalna cena jest trochę przesadzona, ale promocyjna jest OK. Dlatego jeśli znów znajdę taką obniżkę, to zapewne się spotkamy. No i oczywiście to opakowanie! Teraz pewnie posłuży mi jako pudełko na drobiazgi, bo kto mógłby wyrzucić taką pandzioszkę na śmietnik?
- Vita C Infusion, Mincer Pharma - próbka kremu przeciwzmarszczkowego na noc wystarczyła mi na dwa porządne i obfite użycia. Pisałam o niej https://dresscloud.pl/u/666532-mincer-pharma-vita-c-infusion-krem-do-twarzy-na-noc-przeciwzmarszczkowy/
- odżywczy krem z olejkiem z róży I love Me, MIYA - moja miłość do kremów z serii My Wonderbalm od Miya nie słabnie. I mimo, że początkowo z wersją różaną miałam dość chłodne relacje, po zachwytach nad Hello Yellow (żółta), to teraz widzę, że po prostu musiał przyjść na niego czas. Krem I Love Me ma bowiem bogatszą i bardziej odżywczą formułę, z którą nie polubiła się moja mieszana cera w upalne dni. Jednak kiedy tylko przyszły jesienne wiatry i obniżenie temperatury okazał się zbawieniem na wszystkie skórne problemy. I to nie tylko twarzy, ale i całego ciała! Zapach przypomina mi nieco róże w wersji zasuszonej, ale można się do niego przyzwyczaić.
- krem do twarzy Sebo Vegetal, Yver Rocher - ma za zadanie utrzymać w ryzach świecenie się skóry, ale przy tym ją nawilżyć. Kiedyś współpracowało się nam super i dlatego zdecydowałam się na kolejne opakowanie tego kremu, jednak albo coś się zmieniło w składzie, albo przestał już działać na moją cerę. Bo końcówkę kremu zużywałam już trochę z przymusu i nie byłam zadowolona z efektów, jakie robił. Dlatego rozstajemy się.
MASECZKI
- głęboko oczyszczająca maseczka do twarzy Herbal Steam Bath Planet Spa, Avon - to jeden z moich ulubieńców o czym pisałam już kilkukrotnie, zresztą pojawiła się ona już w mojej PIERWSZEJ chmurce https://dresscloud.pl/u/500240-kosmetyki-zestawy-kosmetykow-avon/
- rewitalizująca maseczka do twarzy Revitalising Retreat Planet Spa, Avon - o tej maseczce pisałamhttps://dresscloud.pl/u/553603-kosmetyki-maseczki-avon/. Miała ona formułę peel-off i fajnie odświeżała skórę. Jeśli zużyję te tony maseczek, jakie mam być może wrócę do niej w przyszłości. Odnośnie masek typu peel-off nie wiem, czy wiecie, ale gdy nakładamy je grubszą warstwą, to może i nieco dłużej wysychają, ale za to idealnie da się je ściągnąć ze skóry, bez pozostawiania resztek. No i pamiętajcie aby omijać linię włosów!
- trzy maski w płachcie z serii Planet Spa, Avon - są to maski nawilżająca (zielona), odżywcza (brązowa) i rozświetlająca (fioletowa). Niebawem spodziewajcie się chmurek i tam szczegółowo o tym, jak się u mnie sprawdziły. Czy kupię ponownie? TAK! O brązowej jest już wpis: https://dresscloud.pl/u/672718-avon-planet-spa-treasures-of-the-desert-maska-w-placie/
- maseczka dynia + imbir, Marion - kosmetyk, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył! Nie spodziewałam się szału, bo do tej pory produkty tej firmy niezbyt dobrze się u mnie sprawdzały, a jednak ta maseczka okazała się świetna i z chęcią wrócę do niej ponownie. Chmurka: https://dresscloud.pl/u/665777-maska-z-dynia/
- maseczka do twarzy Duetus, Sylveco - maseczka zamknięta jest w saszetce o pojemności 10 ml, co wystarcza na dwu lub nawet trzykrotne użycie. Pisałam o niej w chmurce: https://dresscloud.pl/u/665775-maseczka-duetus/
- maseczka Black Head Pore Strip, Pilaten - ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Znam może mniej inwazyjne maseczki o podobnym działaniu, ale chciałam też powykańczać domowe zapasy. Maskę nałożyłam dość grubą warstwą tylko na strefę T z dokładnym ominięciem oczy, czy brwi. Po wyschnięciu udało mi się ją ściągnąć, jak zwykłego peel-offa. Nie zauważyłam, aby jej działanie było mocniejsze. Jest to jednak kosmetyk, który dość brudzi wszystko dookoła podczas aplikacji i zdejmowania, ponad to miałam wrażenie, że nawet na skórze pozostała mi szara warstwa. Raczej nie będę wracała do tego produktu, bo znam lepszych następców. Nie jestem jednak pewna, czy to była ostatnia saszetka z moich zapasów. No i mam też ta maskę w wersji białej... Ale może przynajmniej nie będzie tak brudziła? ;-)

Zobacz post


Avon Planet Spa, Treasures Of The Desert, maska w płacie

Planet Spa maska w płachcie Treasures of Desert with Aragan Oil
Kiedy tylko w katalogu Avon zobaczyłam ten typ masek stwierdziłam, że zdecydowanie muszę je wypróbować. Zwłaszcza, że pojawiły się one w ramach bardzo lubianej przeze mnie serii Planet Spa. W ofercie są trzy wersje masek w opakowaniach nawiązujących do linii zapachowych.
Maska Treasures of Desert with Aragan Oil ma działanie regenerująco-odżywcze. Opakowanie jest wstępnie nacięte, dlatego nie ma problemu z otworzeniem go i wyciągnięciem ze środka maski. Płachta składa się jakby z dwóch części i ma "uszko", które zgodnie z instrukcją powinno znajdować się po lewej stronie czoła. Dzięki nacięciom na policzkach maskę można wygodnie dopasować do kształtu twarzy, choć z moim przypadku jak zawsze okazało się, że mogłoby jej być nieco więcej na czole. Płachta jest bardzo dobrze nasączona, jednak w środku nie zostaje za dużo esencji i nic też nie kapie. Maska pachnie jak cała linia Treasures of Desert. Jest to słodki, lekko orzechowy i perfumowany zapach, który jest przyjemny i nie drażniący. Nałożyłam płachtę na 15 min. Po zdjęciu czułam delikatne chłodzenie skóry, które utrzymywało się jeszcze około 15 min. Skóra była dobrze nawilżona, odświeżona i odżywiona. Nie dostałam żadnej reakcji alergicznej, ani też nie miałam zaczerwienionej skóry. Zdecydowanie na plus!

Zobacz post

Avon Planet Spa, Treasures Of The Desert, maska w płacie

Maska do twarzy Treasures Of The Desert Planet Spa z Avonu.
Jakiś czas temu jej użyłam, a zapomniałam jej dodać. Maseczkę kupiłam z pozostałymi dwoma maskami za około 16 złotych. Wszystkie trzy są w płacie. Ta maska jest z marokańskim olejem arganowym. Dawno już nie używałam masek w płacie i chętnie ją wypróbowałam. Maska jest bardzo fajna, świetnie nawilża skórę, bardzo dobrze się dopasowuje do twarzy. Płat jest dobrze nasączony esencją. Maseczka ma za zadanie zregenerować skórę, u mnie bardzo dobrze się sprawdziła, moja twarz świetnie wyglądała przez kilka dni. Na pewno wrócę jeszcze do tej maski.

Zobacz post
1

Pozostałe posty z tym produktem