Batiste

Batiste Suchy Szampon Love is Love to produkt do pielęgnacji włosów, który zapewnia szybkie odświeżenie i oczyszczenie włosów bez konieczności ich mycia. Formuła tego suchego szamponu została opracowana specjalnie, aby absorbować nadmiar sebum, usuwać nieświeży zapach oraz dodawać objętość i świeżość włosom, pozostawiając je wyglądające jak po tradycyjnym myciu.
Ogólnie rzecz biorąc nie jestem mega, dużą fanką suchych szamponów. W tym przypadku jestem zadowolona z jego działania i efektów, jakie przynosi moim włosom. Szampon ten działa błyskawicznie, pozostawiając włosy „czyste” i dodaje objętości włosom. Trzeba jednak trochę się natrudzić, żeby zniwelować biały nalot pozostawiony po rozpyleniu go. Psikając sobie nim włosy a następnie wmasowując produkt we włosy, biały proszek może również znaleźć się na naszych ubraniach.

Zobacz post

Kolejne Batiste, które kupiłam i tego na pewno nie powtórzę. Mam wrażenie, że jest strasznie biały i ciężko jest mi go potem wytrzepać z włosów. Zdecydowanie jak na razie jest to najgorsza wersja jaką mam. Na pewno sprawdzi się u blondynek, ale dla brunetek zdecydowanie nie. Kupowałam go w Hebe na promocji za około 12-14 zł.

Zobacz post

Suchy szampon Batiste Love is Love. Jestem największą fanką Batiste na DC, dlatego, gdy tylko pojawiła się nowa wersja, musiałam ją mieć, a testowałam już wszystkie. Tym razem ciekawe opakowanie fioletowe w kolorowe usta. Według producenta zapach to cytrusy, maliny, dalej aromaty ambry, drzewa sandałowego oraz wanilii. Dla mnie na początku, gdy aplikuję na włosy jest dość słodki, ale po chwili czuć zdecydowanie dalsze nuty, które pisałam. Ogólnie podoba mi się, ale oczywiście działanie jest najważniejsze. Działa jak każdy Batiste, psika na biało, lecz proszek ten łatwo jest roztrzepać dłońmi lub rozczesać mokrą szczotką nawet na ciemnych włosach. W mig odświeża fryzurę i z tłustych włosów sprawia, że wyglądają o niebo lepiej. Na dłuższą metę nie przesusza włosów, nie powoduje łupieżu czy innych szkód. Używam od lat, chociaż aktualnie staram się co raz rzadziej, tak kiedyś był moim codziennym must have. Mega polecam!

Zobacz post

Moje ostatnie zakupy z Hebe i z Rossmana. Bardzo nie lubię zakupów z kategorii make up, ale niestety skończyła mi się kredka do brwi w takim skośnym pisaku Essence, więc musiałam kupić coś nowego. Początkowo kupiłam kredkę z Miss Sporty, ale kolejnego dnia w domu podczas makijażu przypomniało mi się, że przecież ja nie umiem używać takich kredek. Efekt wyszedł dosyć mocny, ale na szczęście dołączona szczoteczka sporo mi pomogła. Stwierdziłam, że jednak muszę kupić coś innego i w Hebe wybór padł na pomadę z skośnym pędzelkiem. Jeszcze nie używałam, więc nie wiem, zaczęłam używać tamtej kredki i trochę się przekonałam do niej. Skończył mi się także puder, więc skusiłam się na ten z Lovely HD loose powder i jestem z niego zadowolona. Miałam iść po Rimmela, ale jakoś zmieniłam zdanie na miejscu. A ten ślicznie pachnie. Co do niego to miałam kiedyś jakąś inną wersję i nie jest on zbyt wydajny, ale nie przeszkadza mi to. Oczywiście jako największa fanka Batiste skusiłam się na dwie nowości. Kupiłam wersję Pink Pineapple oraz Love is love. Akurat mój stary został na raz, więc kupiłam w sam raz na czas.
Każdy produkt opiszę w osobnych chmurkach.

Zobacz post