Przeciętny gimbus...
Ale nie tylko, bo również licealista, a może nawet dzieciak z podstawówki. Ostatnio naszła mnie taka myśl, że nastolatki wydają na siebie jakoś więcej pieniędzy, niż to pamiętam z czasów gimnazjalnych (gimnazjum skończyłam cztery lata temu). Znalazłam więc sobie cztery możliwe wyjaśnienia tego faktu:
a) faktycznie wydają na siebie więcej pieniędzy lub kreują wrażenie, iż wydają na siebie sporo pieniędzy (mało prawdopodobne);
b) moje postrzeganie uległo zmianie: zyskałam świadomość cen niektórych artykułów i zwyczajnie zaczęłam zwracać uwagę na to, co mają inni (bardzo prawdopodobne);
c) mieszkam w dziwacznym miasteczku, do którego dopiero niedawno zaczęła docierać "cywilizacja" w tych kwestiach (bardzo mało prawdopodobne);
d) wszystkie lub niektóre powyższe odpowiedzi są prawidłowe (najbardziej prawdopodobne).
A co Wy o tym myślicie? Gdzieś mam rację, gdzieś jestem w totalnym błędzie? Może istnieją inne odpowiedzi, na które nie wpadłam?
Wydaje mi się, że ci, którzy właśnie dużo wydają najbardziej rzucają się w oczy i często sami starają się zwrócić na siebie uwagę. Może ogólnie średnia wydatków trochę wzrosła, ale pewnie te nastolatki z 5 parami sportowych butów po 500zł, iphonami itd stanowią mniejszą część niż się wydaje. Jak ja chodziłam do gimnazjum to większość osób ubierała się głównie na bazarach. Teraz podejrzewam, że większość jednak w sieciówkach. Ale może też tak mi się wydaje, bo do gimnazjum chodziłam na wsi, teraz studiuję i pracuję w mieście i widuję jednak młodzież, która też na co dzień bywa w mieście, a nie tak jak u nas w szkole było i pewnie nadal jest, że w mieście na zakupach się było raz na miesiąc czy dwa, kupowało się co było, a nie wybrzydzało
Wiesz, to też wynika z tego, że jednak społeczenstwo się bogaci. Nie tak szybko jak na zachodzie, ale poziom życia wzrasta. Rodzice zarabiają więcej i pewnie więcej dają swoim dzieciom. Plus wydaje mi się, że teraz młodym ludziom łatwiej jest znaleźć pracę dorywczą. Chociażby sprzedawanie ciuchów w necie jest dobrym sposobem i coraz bardziej popularnym. Kiedyś tak nie było. I może trochę zmienia się mentalność, zamiast 10 par tenisówek, dziewczyny wolą sobie kupić porządną parę butów. A sprzęt typu telefon zawsze można wziąć na raty. Producenci wiedzą, że im większa grupa ludzi będzie mogła sobie pozwolić na ich produkty tym dla nich lepiej a najłatwiej zarobić na nastolatkach.
Mnie jakoś ten temat ani nie grzeje ani nie ziębi.. Jeśli ich stać to mogą i w złotych ciżemkach chodzić . To jakich mają rodziców i jakie maja stosunki jest ich sprawą.
No właśnie zaraz po opublikowaniu postu też wpadłam na to, że po prostu ceny relatywnie spadły, a sporą liczbę osób po prostu stać na różne rzeczy.
Niby tak, ale jak spojrzeć na to od innej strony, chcę wiedzieć, co się wokół mnie dzieje. Nawet wybrałam sobie zawód powiązany z interesowaniem się życiem innych osób i mam nadzieję, że w przyszłości będą mi za to płacić
Lacrimosa nie zagląda nikomu do portfela zastanawia się nad zjawiskiem społecznym.
Zaglądaniem do portfela można nazwać post, w którym podawałaby przykład powiedzmy Kasi, której rodzice zarabiają 1000 zł, Kasia nie pracuje i skąd Kasia ma ajfona. Także troche demonizujecie.
Moje zdanie jest takie - technologia idzie do przodu, ceny idą do góry, a potrzeby również wzrastają, więc wniosek chyba prosty. 'Za moich czasów' w podstawówce wystarczyło nie całe 2 zł żeby być szczęśliwym - oranżada na miejscu, lód wodny i jeszcze kilka gum kulek! A teraz ? Pół podstawówki ma telefony i to nie takie za 100-200 zł, a takie za 1000 - 2000 .
Ja na przykład wyglądam na gimnazjalistke co nie raz zdarza mi się usłyszeć od obcych ludzi a w dowodzie już prawie 20 i stać mnie na wiele, bo ciężko pracowałam na swoje wydatki
Co do gimnazjalistów to też mam niezle rozeznanie, bo moje dwie siostry chodzą do tego typu szkoły. Obie maja niezłe smartfony i dużo więcej markowych ciuchów niż ja i z tego co widzę to po pierwsze same oszczedzily na swoje wydatki albo pracując dorywczo, albo odkladajac grosz do grosza a po drugie dostęp do większej ilości fajnych rzeczy wzrósł i też moi rodzice jakby więcej zarabiają w stosunku do cen + oczywiście secondhandy, z których pochodzi większość ciuchów dobrej jakości i w świetnym stanie, o których ja nawet nie mogłabym pomarzyć będąc w ich wieku
Jak uważasz, dla mnie zastanawianie się kto jakie pieniądze wydaje na wygląd etc to trochę zakładanie, ale jak autorka pisze interesują ją to i nawet studiuje taki kierunek, więc nic w tym złego
A co do punktu C - mieszkam na wsi i tutaj ta cała moda błyskawicznie dotarła, praktycznie każde dziecko z gimnazjum i podstawówki ma te adidasy w czarne paski, zapomniałam jak się nazywają Wiec moim zdaniem kreują że dużo na siebie wydają, bo dużo nastolatków uważa że brak pieniędzy to powód do wstydu i nie mogę należeć do "elity".
O, też chyba ostatnimi czasy pojawiło się takie parcie na pracę w jak najmłodszym wieku. Potrzeby rosną to i pieniądze potrzebne.
Też się chyba bardzo rozpowszechniły mass media kreujące nasze gusty i opinie.
Teraz są czasy kiedy każdy chce wyglądać lepiej kobiety a również mężczyźni zaczynają bardziej o siebie dbać .
Kiedyś nie siedziało sie tyle przed internetem nie było tyle vlogerów , blogów itp i dziewczyny nie wiedziały jak się malować co kupować a teraz wszystko jest też bardziej dostępne .
Dokładnie, ode mnie łapka w górę dla Ciebie. @gosche Ja nigdy nie miałam takich rozkmiń na temat tego ile wydaję przeciętna nastolatka, bo co to w ogóle wnosiłoby do mojego życia, co mnie obchodzi kto ile na siebie wydaję?! Kto bogatemu zabroni? Stać ich to niech sobie kupią nawet i całe centrum handlowe. Tylko tutaj pojawia się kolejna kwestia czyje są to pieniądze, rodziców czy sami sobie zarobili. Jeśli chodzi o dzieciaki z podstawówki to nie zauważyłam nic szczególnie się wyróżniającego w ich stroju, co do gimnazjum i liceum tutaj już bardziej, bo prawie każdy gimnazjalista ma te pieniądze od rodziców, ale przecież to ich obowiązek, aby dzieciom zapewnić 'godne warunki' jeden rodzic będzie mógł dać od siebie mniej drugi więcej. Licealista to może już coś tam zarobi grosz dla siebie. Ja nie znam każdego nastolatka w Polsce, więc nie mogę jednoznacznie czegoś ocenić i stwierdzić. Jak byliśmy mali nie przykładaliśmy uwagi do tego co ubieramy. Matka lub ojciec dawała nam bluzkę w kwiatki, spodnie w groszki robiła warkocz i szliśmy na dwór. Potem dopiero jak podrosłam zaczęłam uwagę zwracać jak się ubieram i do dzisiaj się zastanawiam jak rodzice mogli mnie w niektóre ciuszki przebierać. Kiedyś nie było wszystko tak globalne i ogólnodostępne sprzedawane masowo. Wizerunek nie był tak ważny jak dziś. Większość nastolatek nie nosi drogich ubrań tylko są poubierane w jakieś H&M'y i Cropp'y za 20 zł bluzeczki i legginsy. Jeśli rodziców stać, aby swoim dzieciom kupować drogie ubrania to jest to ich ogromne szczęście, bo nie każdy takie ma. I na pewno ciężko pracowali, aby dać taki byt swoim dzieciom. Wystarczy, aby te dzieci miały wdzięczność do rodziców, a także szacunek do pieniądza nic więcej. A, że większość dzieciaków to jak w mgle żyją i co niektórzy nie potrafią się odnaleźć po przekroczeniu progu domu rodziców nie zaszkodzi popracować. Kiedyś to była oczywistość, że trzeba było pracować, aby mieć za co żyć.
Tak, jak i @gosche pisze, niech sobie robią, co chcą za swoją kasę, albo jak kto woli - "za hajs rodziców baluj". Inna rzecz mnie martwi. Mam o 10 lat młodsza siostrę i 12 lat młodszego brata, inteligentne dzieciaki, ale marnuja się przez to, że "ja w ich wieku" o telefonie nawet nie myślałam, z internetu korzystałam w kafejce po pół godziny tygodniowo i to było coś, cieszyłam się z wyjść na sanki i kopania piłki na zewnątrz albo "pseudo-siatkówki" przed domem, nad wieszakiem na ubrania. Czytałam nocami przy latarce, nie wiedziałam na czym polega seks, a nawet co to okres... Tymczasem oni maja to wszystko na co dzień, rozwydrzone, 11-letnie kolezanki, które opowiadają, komu by zrobily loda i zapuchnięte oczy od komputera, od którego nie sposób ich przegonić - najczęściej jak słyszą kroki to wyłączaja monitor i udają, że robia cos innego.
Więc to, że zmienia się status materialny, to jedno, ale częściej zmienia się po prostu podejście do wydawania pieniędzy, styl życia. 10 lat temu taki plan dnia byłby dla nas nie do pomyślenia...
Jeżeli mają kasę na swoje wydatki to niech sobie kupują co chcą i wydają na siebie ile chcą. Za moich czasów (a gimnazjum skończyłam 8 lat temu) też nie potrzebowaliśmy dużo. Kilka zł na colę itp i człowiek był szczęśliwy Ale teraz zauważcie, że dzieciaki i młodzież jest całkiem inna...