Udzielacie się charytatywnie?
Udzielacie się jakoś charytatywnie? Jakieś np. zbiórki dla schronisk itp?
Ja np. w weekendy wyprowadzam z chłopakiem psy w przytulisku, robię różne rzeczy diy i oddaje niepotrzebne rzeczy na bazarki dla schroniska, oddaje ubrania do pck. W podstawówce i gimnazjum też bardzo lubiłam chodzić na wolontariat.
Ja zależy... Dla zwierząt lubię się udzielać. Kiedy ktoś pod sklepem poprosi mnie o jedzenie to zdarzy mi się kupić.
Jeżeli chodzi o zbiórki pieniędzy dla biednych ludzi to powiem szczerze ,ze nie jestem chętna, bo większość takich osób to mam wrażenie ,że ma podejście ,że im się należy...
W tym roku działam w szlachetnej paczce Wcześniej pomagałam w kościele i robiłam i nosiłam paczki dla rodzin potrzebujących. Co jakiś czas wpłacam coś na zbiórkach na się pomaga ale tutaj mam trochę dystansu...
To samo z oddawaniem ubrań do PCK. W pracy robimy paczki dla zwierząt (koce, ręczniki, karma ) Coo do innej pomocy dla zwierząt cieszę się że są ludzie którzy im pomagaja ja niestety boję się zwierząt.
Ja niestety przez pracę nie mam czasu udzielać się aktywnie, ale za każdym razem staram się wpłacić pieniążki na różne zbiórki, nieważne czy to dla chorych ludzi, dzieci z Afryki czy piesków bez dachu nad głową.
Ostatnio taką akcje organizuje fundacja siewców. Wczoraj mieliśmy z facetem pojechać na mcflurry do maca, skończyło się na tym, że zamiast 15 zł wydać na puste kalorie przelałam je na konto zbiórki 😊 macie link, gdyby któraś z Was zechciała dołożyć swoją cegiełkę 😁
https://zrzutka.pl/kenia2019
Ja powiem szczerze się nie udzielam. Nie mam też na to za bardzo czasu.
Owszem jeżeli widziałabym osobę potrzebującą to mogę po prostu mu coś kupić do jedzenia....
Miałam taka sytuację, że podszedł do mnie biedny pan i mówi, że jest głodny. A że akurat szłam z zakupów i miałam co nieco w torbach to dałam mu bułkę i 2 pomarańcze. Dając mu je niestety zaczął na mnie wrzeszczeć, ze on chce pieniądze. Od tego czasu mam zle wspomnienia.. A pieniędzy jako tako na fundację nie wpłacę, bo nie wiem gdzie one idą i czy faktycznie będą przekazane osobie potrzebującej.
Mam podobne przeżycia, bo raz Pan zaczął mi wydziwiać, że on wolałby to i tamto, tamto jest lepsze itd... ja sama takich rzeczy nie jem, bo niestety muszę sama się utrzymywać, ciężko pracuję i studiuję, a ktoś wydziwia... Mimo tego jednak się nie zniechęcam. Jeśli ktoś mnie poprosi o bułkę, serek itp. itd., to nie ma problemu Kiedyś dawałam nawet chłopakowi na bilet, bo mu nie starczyło. Do tego uczęszczałam kiedyś na wolontariat do świetlicy środowiskowej i w fundacjach na rzecz np. osób niepełnosprawnych. Teraz już niestety nie mam na to czasu Bo całymi dniami pracuję, a w weekendy mam studia i raczej prędko nie będę mieć, bo nie chcę poświęcać swojego prywatnego życia, którego i tak niewiele mi zostaje.
Sporadycznie... Jeżeli chodzi o akcje które są organizowane w przedszkolu w którym pracuje to oczywiście.
Staram się oddawać dobroć, którą ludzie mnie obdarzyli.
Wzięłam Tosię ze schroniska. Często pomagam w różnych zbiórkach. Jeżeli ktoś na ulicy prosi o jedzenie nie mam problemu by iść i kupić. Poza jedną sąsiadką, ale to ewenement.
Jeżeli nie jestem na antybiotyku staram się być na jakimś wolontariacie.