Mam dokładnie tak samo ale u mnie się zaczęło od kiedy zaczęłam brać antykoncepcje. Najgorsze że wtedy nie potrafię zapanować nad emocjami, nawet najgłupsza rzecz potrafi mnie wzruszyć. Mam dzień płaczu i dzień złości gdzie wszystko mnie denerwuje i najlepiej nie podchodzić.
Nie wiem co mi się ostatnio dzieje, ale za każdym razem jak jadę autem lub autobusem to jest mi niedobrze. Chyba wróciła mi choroba z dzieciństwa.
Nie siedzisz wtedy w specyficzny sposób, albo nie zaglądasz w telefon? ja nie mogę jeździć długo na tylnym siedzeniu w aucie, dłuższe patrzenie w telefon powoduje zawroty głowy, a w pociągu zawsze muszę siedzieć przodem do kierunku jazdy. W dzieciństwie bez Aviomarinu nie przejechałabym nawet 5 minut, na szczęście teraz już tylko muszę unikać tych trzech rzeczy wyżej.
Teraz od dwóch godzin patrzę 😂 Ale wydaje mi się, że to nie do końca to, bo kiedy jechałam na święta to w ogóle nie używałam telefonu i nawet te 40 minut ciężko było mi znieść Różne też pozycje raczej mam jak siedzę 🤔
Jak jedziesz autobusem to posprawdzaj sobie czy tyłem czy przodem nie jest Ci lepiej - może akurat coś pomoże
Ja gdy miałam takie emocjonalne "jazdy" przy tabletkach to moja lekarka zaproponowała mi zmianę bo jednak za mocno negatywnie to na mnie wypływało i otoczenie też przy okazji obrywało. Zmieniłam na inne i już bez większych skutków ubocznych.
Umarł mój wujek, zadzwoniła do mnie policja. To jest najstarszy brat taty. Był alkoholikiem i nie mieliśmy dobrych relacji- w zasadzie żadnych ale za miesiąc jest wesele siostry i babcia, chrzestna, tata będą mieli żałobę. Dodatkowo po 15 min od dowiedzeniu się o śmierci zadzwoniła do mnie policjantka bardzo niemiła i wręcz krzycząc na mnie kiedy zgłoszę do mopsu, że rodzina zobowiązuje się zorganizować pochówek... Mówię jej, że od 15 minut wiem o śmierci i nawet jeszcze nie widziałam jak babci powiedzieć a ona do mnie z "ryjem". Nie wiem dlaczego ta instytucja dalej jest taka skostniała 😒😑
Niestety mam to samo, jak zaczęły mi się takie PMSy na końcówce poprzedniego związku, gdzie nie układało się już między nami zbyt dobrze, to w końcu wylądowałam u psychologa. Teraz już jest dużo lepiej, ale nadal mam okropne wahania nastroju. Nie w każdym miesiącu (w tym np. jest dużo lepiej), ale choćby w poprzednim miałam takie popołudnie, które całe przepłakałam przez totalną pierdołę.
A najgorsze jest to, że jak zrobiłam sobie badania hormonalne to wyszło wszystko w normie
Spałam może ze 4 godziny, więc dzisiaj w pracy jestem zombie. A całe biurko zawalone fakturami
Pjona! U mnie co prawda 5h, ale już mi się oczy kleją i tak specyficznie ćmi w głowie, a dzień dopiero się zaczyna i tyle rzeczy do zrobienia 🫣
Dokładnie, po pracy jeszcze muszę ogarnąć chatę, i jakoś wytrzymać do wieczora, po czym znów wrócić się do Łodzi i odebrać partnera z dworca. Jak przyjedziemy to chyba od razu pójdziemy lulać
Zawsze myślałam, że do samoobsługi ludzie idą raczej z kilkoma rzeczami, a tu trzy kasy w Biedronce i każda osoba z pełnym koszykiem/wózkiem. Normalne też działały, żeby nie było. A ja tylko z dwoma lodami i mi się prawie roztopiły.
Ja zawsze robię wielkie zakupy w biedrze i zawsze na samoobsługę idziemy nawet z wypchanym wózkiem. Pamiętam, że kiedyś w realu czy auchanie była taka kasa do 5 produktów - jakby takie coś zrobili to byłoby super
To by było super. Ja wolę z dużymi zakupami iść do zwykłej, bo jest wygodniej. Kasjerka skanuje, ja od razu pakuje i jest dużo szybciej. No i u nas między kasą zwykłą a samoobsługowymi jest malutko miejsca. Jak ktoś postawi wózek to już się trzeba przeciskać.