Ojej, czyli u nas ta opieka wcale nie wypada tak źle 🫣 moja kuzynka mieszka w Szkocji, jest obecnie w ciąży i jak tak rozmawiamy, to ta opieka przed, w trakcie i po baaaardzo się różni.
Pamiętam jak miałam podopieczną której siostra tam rodziła i to prywatnie bo pracowała jako pielęgniarka więc w swoim szpitalu to musiała do niej lecieć żeby się nią zajmować i leżała z nią na sali bo tam nie ma żadnej pomocy
i tak, że leżała w szpitalu, bo ogólnie jest zasada, że w ciąży się nie leży w szpitalu, tylko przyjeżdża się do szpitala dosłownie jak już się poród zaczął i od razu po porodzie wypuszczają do domu (ja musiałam zostać 24 godziny, bo było podejrzenie zespołu aspiracji smółki, ale Pani koło mnie centralnie wyszła w ciągu 2 godzin po porodzie z dzieckiem (czekała tylko na męża jak ją odbierze, bo pewnie nawet wcześniej by ją wypuścili)
oj tak, zdecydowanie. Oni tutaj chcą jak najmniejszej ingerencji w ciąży, więc wszystkie badania i konsultacje są ograniczone do minimum. A także poród ma być jak najbardziej naturalny, rzadko przeprowadzają tutaj cesarki, w sumie to chyba nawet nie spotkałam się z osobą, która miałaby tutaj cesarkę
Szczerze mówiąc wolałabym od razu po porodzie jechać do domu niż leżeć w szpitalu, bo to były dwie okropne noce. Wiem, że ze zdrowotnego punktu widzenia oczywiście lepiej zostać na obserwacji, ale dla komfortu psychicznego wolałabym być jednak w domu... Żeby nie było, nie spotkało mnie tam nic tragicznego, raczej po prostu brak empatii. System rooming in uważam osobiście za koszmar.
Ja miałam i jak sobie pomyślę to większość moich znajomych czy kobiet z rodziny miały cesarki i to na życzenie. Ja pobyt w szpitalu i cesarkę wspomina super, to jak byłam zaopiekowana to jak opowiadam bliskim kobietom w Polsce to aż nie mogą uwierzyć, że to był szpital państwowy a nie prywatny 🙈 fakt że ciążę prowadziłam prywatnie u polskiego lekarza ale to było moje widzimisię.
Natomiast zdjęcie mojemu półtorarocznemu synowi szwów i pomylenie strupa z pętelka przez co została ona wciągnięta do środka wspominam jako koszmar. I porada pani chirurg trzymajmy kciuki żeby reszta nitki wyszła sama 🤦🏻♀️
o to rzeczywiście miałaś inaczej, ja w sumie nie poznałam tu w Anglii żadnej osoby, która miała cesarkę, wszystkie moje koleżanki, znajome, mamy, z którymi rozmawiałam na ten temat rodziły naturalnie. Znam za to osoby, które urodziły w domu/samochodzie, bo nie zdążyły na czas do szpitala i znam takich osób kilka. Na początku ciąży zapytałam zresztą o cesarkę i taka możliwość została odrzucona, jak również poród w wodzie, ale możliwe że obecnie cesarka stała się bardziej popularna i może bardziej dostępna dla kobiet?
Ja z pobytu w szpitalu tak naprawdę niewiele pamiętam, bo jak dotarłam do szpitala na poród to byłam wycieńczona, bo przez 2 dni miałam skurcze co 8 minut, byłam odwodniona i miałam anemię, a sam poród jeszcze trwał bardzo długo (22 godziny) i w sumie pojawiły się komplikacje, ale to długa historia, więc nie będę opowiadać. Ogólnie dla mnie opieka okołoporodowa była dosyć słaba.
Nie wiem czy to jest zależne od szpitala czy po prostu się pozmieniało bo tutaj gdzie miałam cesarkę to miałam wybór naturalnie, cesarkę, w wodzie, poród domowy, różne rodzaje znieczuleń przy porodzie naturalnym. Przy cesarce przychodzi się na oddział o 6 rano, dziennie robią chyba maksymalnie 3 i wszystkiego kobiety które mają danego dnia cesarkę przychodzą na tą 6 i jest ustalana kolejność. Później przez kilka godzin leży się w takim pokoiku i co chwilę przychodzi ktoś z zespołu operacyjnego zapoznać się i powiedzieć czym się zajmuje i co będzie robił, na sali operacyjnej jest kilkanaście osób włącznie z osobami do taty dziecka wrazie jakby zasłabł 🙈. Mój mąż był ze mną na sali cały czas, trzymał mnie za ręce jak podawali mi znieczulenie w kręgosłup a później cały czas siedział przy mnie i głaskał po głowie. Jak się wchodzi na salę operacyjną to pytają czy ma się pendriva ze swoją muzyką bo mogą włączyć, a jak wyjmą dziecko to proszą o telefon żeby zrobić pierwsze rodzinne zdjęcie 😁. Później już na zwykłej sali co chwilę ktoś przychodzi nawet w nocy albo zbadać albo zapytać czy coś pomóc przy dziecku, co trzy godziny chodzi pani z wózkiem z gorącymi napojami i przekąskami, a przed posiłkami dostaje się menu i można sobie wybrać na co ma się ochotę. Ja miałam cesarkę o 11, o 21 sama wstałam i poszłam się umyć i o 12 kolejnego dnia wyszliśmy.
Gdzie pracuje Twój partner? Bo z tego co piszesz to notorycznie dzwonią do niego wieczorami i w nocy.
może troszkę się zmieniło, bo ja rodziłam w 2011, ale w tamtym roku znów często bywaliśmy w szpitalu ze złamaną kością pięty i miałam wrażenie, że jeszcze jest gorzej bardzo długie oczekiwanie, do tego było dosyć brudno, pacjenci leżeli wszędzie na korytarzach, ogólnie wielkie zamieszanie i nikt nic nie wie. Ale też szpital, do którego jeździmy myślę, że ma bardzo dużo pacjentów, bo to jedyny większy szpital w okolicy, więc może też dlatego.
Nie wiem o co chodzi bo na zewnątrz jest 25 stopni a mi w domu jest tak zimno że leżę pod kołdrą i kocem i aż się trzęsę 🙃
Oceny już wystawione i jak ja sie bardzo starałam, robilam z siebie wariatkę, żeby przypominać o przesłaniu zadań, to i tak na ostatni dzień zostawiali poprawy. Jeden był taki pewny, że się zlituję, odsyłał masakryczne projekty, nie wykazał się wiedzą nawet na dwóję i niestety, ma u mnie poprawkę w sierpniu. Dość, niech trochę respektu poczują, a ja przejdę się do szkoły raz, na poprawkę.
Inna sprawa jest taka, że zmienia pracę mój kolega z zespołu przedmiotowego, który miał najwięcej godzin i prawdopodobnie jestem jedyną osobą, która może wziąć większość jego godzin. Nie wiadomo, na co się przygotować, a na urlopie chciałabym to ogarnąc... Tymczasem dowiem się w ostatnim dniu sierpnia, co mi dadzą za przedmioty do prowadzenia.