Jakoś rok temu, w zimie malowalam się z samego rana przy sztucznym świetle. Nie miałam nic do brwi, więc sięgnęła po całkiem nową paletkę do oczu z matowym cieniami wybrałam, jak mi się wydawało chłodny brąz. Po jakimś czasie, gdy już było widno, w sklepie w przymierzalni doszło do mnie, że cień nie był beżowy, tylko... Fioletowy 😂😂😂
Z całą pewnością nie będę oryginalna mówiąc, że miałam za ciemny podkład, który był wręcz pomarańczką. Poza tym, kiedy zaczynałam przygody z malowaniem nie używało się gąbeczek, pędzli, więc nie był on również zbyt dobrze rozprowadzony. Innych spektakularnych wpadek raczej nie miałam.
Teraz sobie jeszcze przypomniałam, kiedyś były takie farby do włosów w piankach, a że i tak farbowałam włosy na brąz wpadający delikatnie w rudy, kupiłam bardzo podobny kolor, a włosy wyszły mi nie dość że nierówno to jeszcze w okropnym kolorze, później musiałam zafarbować na czarno, bo nic nie dało się już zrobić
Czarna kreska na linii wodnej - oczywiście nieroztarta. Okropnie pomniejszało to moje oczy. Chodziłam tak przez prawie całe gimnazjum
Czasy gimnazjum i sklepy typu "Wszystko za 2zł"... A w nich kupione pierwsze pudry i podkłady do twarzy - za jasne, za ciemne,źle rozmasrowane niczym Karyna. Oczywiście za jasna pomadka albo taki mocno iskrzący błyszczyk do ust. Krzywo pomalowane paznokcie, wyjechanie lakierem poza paznokieć! Moje brwi sprzed kilku lat - czochraniec, nie wyregulowane... :o