Opis produktu
Jeszcze nie ma opisu tego produktu :(
Mini paletka marki Q-Ki, którą znalazłam w kalendarzu adwentowym 2022. Kryło się w nim kilka mini paletek, w różnej kolorystyce, choć raczej bardzo do siebie zbliżonej na pierwszy rzut oka, to nałożone na powiekę, dopiero pokazują swoją moc. Tutaj przepiękny komplet pięknych ciepłych brązów, który jak najbardziej wpisuje się w mój gust. I fantastycznie czuję się w takich kolorach. Dwa cienie są matowe, a dwa z drobinkami i ja zdecydowanie jestem team błyszczące, ale te matowe też lubię od czasu do czasu nałożyć. Kolor w lewym górnym rogu jest właśnie matowy i najjaśniejszy ze wszystkich, na powiece wygląda bardzo subtelnie, nadając jej jedynie odrobinę koloru. W prawym górnym rogu znajduje się przepiękny kolor, który jest brązem wpadającym w miedź i jest niesamowicie napigmentowany. To kolor zdecydowanie idealny na jesień i czas dyni i żółtych liści. Na dole po lewej stronie brąz z drobinkami, który na powiece wygląda fantastycznie i to kolor, który ja noszę i na co dzień i na wieczór. Ostatni kolorek jest matowy i po niego też sięgam dość często. Bardzo podobny z innej paletki zużyłam już praktycznie cały, a ten idealnie go zastępuje. One są doskonale napigmentowane i ja zawsze na powiekę nanoszę je palcem i w ten sposób przenoszą się rewelacyjnie. Dobrze blendują się ze sobą przy pomocy puchatego pędzelka. Są przyjemnie kremowe i nie są suche, więc podczas nakładania nie ma problemu z osypywaniem się. Przez cały dzień dobrze siedzą na swoim miejscu i łatwo zmywają się przy pomocy płatka kosmetycznego i płynu micelarnego. Mi podoba się forma tej mini paletki. Wykonana jest co prawda z plastiku, ale pokrywka ma urocze zdobienie w gwiazdki. Dodatkowo dwa cienie mają wytłoczone gwiazdki, a dwa logo marki, więc wygląda to pięknie i jestem naprawdę zaskoczona jakością cieni, bo w przeliczeniu za okienko wychodziło kilka złoty. Uwielbiam je i są naprawdę niesamowite. Mam nadzieję, że i w tym roku uda mi się kupić kalendarz adwentowy tej marki, bo był jednym z najtańszych, a dał produkty, które używam chętnie i cały rok. Nie mam się do czego przyczepić, bo produkt jest rewelacyjny i bardzo polecam!
Zobacz postPaletka cieni w wersji mini znaleziona w kalendarzu adwentowym marki Q-KI w odcieniach brązu. Te mini paletki tej marki kompletnie podbiły moje serce. Bardzo podoba mi się różna kolorystyka i stworzenie palet w taki sposób żeby z wykorzystaniem pojedynczych kolorów, jak i wszystkich z paletki móc stworzyć piękny i całościowy makijaż i na co dzień i na wyjścia. Tutaj zdecydowanie paleta w cieplejszej tonacji. Niestety ani paletka, ani poszczególne kolory nie mają żadnych nazw czy numerków i jest to dość kłopotliwe choćby właśnie w momencie recenzowania. Paletka jest plastikowa z przezroczystym zamknięciem, które mi bardzo się podoba, ponieważ nadrukowane są na nim gwiazdki co wygląda obłędnie. Paletka idealnie pasuje do kasetki znalezionej w kalendarzu adwentowym, która w sumie mieści ich 4, ale ja osobiście bardzo lubię te mini formę również do kosmetyczki, bo mieści się tak bez problemu. Świetna opcja na wyjścia i na wyjazdy żeby w razie potrzeby móc się poprawić. Jeśli chodzi o cienie to wszystkie są świetnie napigmentowane. Pierwsze dwa cienie od góry, czyli jasny beż i brąz wpadający lekko w miedziany mają dodatkowo pięknie błyszczące drobinki. Dają one świetny efekt na powiece trochę taki metaliczny. Kolejne dwa kolorki to bardzo jasny i bardzo ciemny brąz. Ten jaśniejszy świetnie służy jako kolor bazowy, natomiast ten czekoladowy brąz lubię mieć też na powiece sam, kiedy mam ochotę na coś ciemniejszego. ja nakładam je zazwyczaj palcem i nakładają się świetnie, dobrze się rozcierają, a w razie potrzeby blendują. Przy nakładaniu palcem nigdy nim mi się nie osypało i nie osypują się też w ciągu dnia. Ja nakładam je na bazę pod cienie z Wibo i trzymają się bez zarzutu cały dzień. Łatwo je zmyć zwykłym płynem micelarnym i schodzą bez najmniejszego problemu. Jestem bardzo zadowolona z tego jak prezentują się na powiekę i z jaką łatwością się na nią nakładają. Niestety brak mi umiejętności, bo myślę, że mają potencjał na tworzenie naprawdę ciekawych makijaży. Ja dałam za kalendarz 85 zł co w przeliczeniu za okienko wychodzi niecałe 3,60 zł, jak dla mnie ta paletka jest warto więcej, bo jakość tych cieni jest zaskakująco świetna i bardzo polecam!
Zobacz postMini paletka cieni z kalendarza adwentowego Q-KI 2022. Znalazłam w sumie kilka mini paletek, ale różniące się kolorystyką i co mi się bardzo podoba to zestawy są dokładnie tak skomponowane, żeby za ich pomocą stworzyć super makijaż, choć nie ukrywam, że właśnie z tej upodobałam sobie najbardziej fiolet i jest to jeden z najpiękniejszych jakie widziałam. Paleta zawiera cztery cienie, które zamknięte są w małym, plastikowym pudełku. Idealnie pasuje do znalezionej w kalendarzu kasetki mieszczącej cztery takie paletki, a mi idealnie sprawdzają się do kosmetyczki w tej małej postaci, bo zajmują niewiele miejsca. Kolorystyka jest tu utrzymana w ciepłych barwach i tak oto mamy beż, delikatny brąz, piękny róż i fantastyczny fiolet. Każdy z nich ma drobinki, choć brązowy ma ich najmniej przez co idealnie sprawdza się nawet jako kolor bazowy czy łączący kolory. Fiolet i róż drobinek mają najwięcej i błysk, który tworzą na oku jest przepiękny. Wszystkie kolory są natomiast dobrze napigmentowane i są świetne w nakładaniu. Mi najlepiej wychodzi to palcem, bo mam wrażenie, że tego typu kolorów, jak i ich formuł lekko kremowych z brokatem nie przeniesie dobrze żaden pędzel, a przynajmniej ja takich jeszcze się nie dorobiłam. Niemniej jednak kolory są intensywne i świetnie wyglądają osobno, jak i w połączeniach. Myślę, że róż z fioletem to świetny pomysł na wiosenny makijaż, a beż może idealnie rozświetlić kącik oka. Co ważne cienie nie osypują się i dobrze siedzą na swoim miejscu przez cały dzień, gdzie ja nakładam je na bazę pod cienie z Wibo i jestem naprawdę zadowolona. Cały kalendarz adwentowych miał 24 okienka i zapłaciłam za niego jedynie 85 zł, a jakość paletek robi ogromne wow. Może samo opakowanie, które jest plastikowe, czuć, że było tanie, ale cienie moim zdaniem warte są o wiele więcej. Bardzo podobają mi się detale w postaci gwiazdek na wieczku, ale także wypieczonych na cieniach plus logo marki. Wygląda to pięknie i niesamowicie zachęcająco. To była jedna z paletek, które testowałam i nie zawiodłam się, a wręcz jestem bardzo pozytywnie zaskoczona i używam jej z radością, a przez ten hipnotyzujący fiolet i róż sięgam po nią dość często. Jeszcze tylko dodam, że mnie w żaden sposób nie uczuliły i nie podrażniają oczu. Naprawdę świetna paletka z pięknymi, ciepłymi kolorami o dobrym napigmentowaniu zarówno w kolor, jak i błyszczące drobinki, a w dodatku pięknie się prezentuje. Zdecydowanie polecam!
Zobacz postTa paletka cieni absolutnie skradła moje serce. Znalazłam ją w kalendarzu z kosmetykami do makijażu marki Q-KI. Niestety paletka nie ma żadnej nazwy, ani numeru jak i pozostałe, które znalazłam w kalendarzu. Kolory również nie mają swoich nazw. Niemniej jednak ta mini paletka prezentuje się naprawdę uroczo! Bardzo podoba mi się jej rozmiar i opakowanie, bo pokrywka jest przezroczysta w gwiazdki. Jej rozmiar idealnie pasuje do kasetki na paletki, którą także znalazłam w kalendarzu. W takiej mini formie mieści się jednak doskonale do kosmetyczki i jest łatwa i lekka w przewożeniu. Ta paleta ma kolory zupełnie inne niż wszystkie paletki, które znalazłam i będącą raczej w kolorach ciepłych jak brąz, beż, róż, a nawet fiolet. Tutaj mamy przepiękne cienie, dzięki którym możemy stworzyć zimowy, a nawet wieczorowy look. Po raz pierwszy na powiekę nałożyłam niebieski cień i oszalałam. Mamy tutaj biały dzień, wpadający w delikatnie kremowy z mini drobinkami. Drugi biały cień ma już więcej drobinek, które dają przepiękny efekt holo, a następnie dwa cienie ciemne. Pierwszy z nich to głęboki granat, który mieni się niezwykle delikatnie i ciemny niebieski, pomieszany z szarością, który jest jednym wielkim błyskiem. Cienie mają wypieczone logo marki oraz przepiękne gwiazdy co całkowicie mnie urzekło. Są fantastycznie napigmentowane i cudownie się rozcierają. Ja nakładam je palcami i czuję się jakbym nakładała masełko. Przepięknie suną po powiece, na którą wcześniej nakładam bazę pod cienie. Nic się nie osypuje i przez cały dzień jest na swoim miejscu. Najbardziej z tej paletki urzekł mnie właśnie ten ciemny niebieski. Jest przepiękny, głęboki i cudownie błyszczący. Na powiece wygląda genialnie, jak i pozostałe cienie, za pomocą których można stworzyć naprawdę piękny i wyjątkowy makijaż oka na przykład wykorzystując ciemny cień do zrobienia kreski, a biały do rozświetlenia kącików. Cień z efektem holo myślę, że nawet użyłabym jako rozświetlacz na jakąś imprezę. Nigdy wcześniej nie miałam takiego koloru jak niebieski z pięknymi drobinkami, a okazuje się, że czuję się w nim fantastycznie. Jest idealny na wieczór i mi kojarzy się właśnie z zimą, bo jest taki mroźny niczym cień Królowej Śniegu. Cienie nie podrażniają, nie rolują się i nie mam im absolutnie nic do zarzucenia. Kalendarz na 24 dni kosztował 85 zł, a tutaj naprawdę rewelacyjna jakość cieni, które używam non stop i cały czas się zachwycam. Nie ma problemu z ich zmywaniem, bo schodzą i za pomocą balsamów z olejkami i zwykłego płynu micelarnego. Fantastyczna paletka z cudownymi kolorami świetnej jakości. Jak w tej cenie naprawdę wielkie WOW! Polecam!
Zobacz post
Zawartość kalendarzy adwentowych z 24 grudnia.
Nie wiem jak to się stało, ale umknęła mi chmurka z zawartością kalendarzy w Wigilię, a była naprawdę wyjątkowa!
W Sir WIlliams akurat herbata gruszkowa z jogurtem, ale już w English Tea Shop bardziej świąteczne smaki, bo w 24 było Irish Holiday, a w okienku 25 Gingerbread Treat. Najbardziej świąteczny smak był jednak w kalendarzu z Irvinga, bo znalazłam w nim smak Herbacianego Grzańca z masą korzennych przypraw.
W kalendarzu z czekoladkami Anthon Berg była buteleczka z ziołowym alkoholem Galliano. Wizualnie buteleczka ze względu na fioletowy kolorek podobała mi się najbardziej.
W kalendarzu SOXO z damskimi skarpetkami znalazłam ostatnią skarpetkę do pary w niebieskim kolorze w główki Mikołajów.
Przyszła pora na ostatnie okienko w kalendarzu Real Techniques, który miał 12 dni i bardzo mi się podobał. Znalazłam w nim bardzo przydatne akcesorium, czyli pęsetę i jestem z tego okienka bardzo zadowolona. Jest masywna i dobrze zaostrzona, więc idealna do najbardziej upartych włosków.
W kalendarzu z Q-Ki ostatnia już paletka cieni i tym razem przepiękne brązy i absolutnie fantastyczny ciemny fiolet. Te cienie są obłędne. Nie dość, że dobrze napigmentowane to jeszcze dobrze się rozcierają i są trwałe, więc jestem zachwycona, bo kolory są piękne.
Ostatnie okienko w kalendarzu Douglas to oczywiście mini perfumy. Mam bzika na punkcie miniaturek, a perfum to już w ogóle. Ten uroczy plecaczek marki MCM urzekł mnie nie tylko wyglądem, ale przede wszystkim zapachem, a jest to MCM Ultra, który przepełniony jest całą gamą cudownych nut jak między innymi bób tonka, różowy pieprz, morela, bursztyn czy drzewo cedrowe. Zapach jest słodki, ale drzewna nuta sprowadza z obłoków na ziemię, przez co dla mnie jest zapachem też lekko uwodzicielskim ze względu na pikantną nutę pieprzu. Obłędna mieszanka! Mimo, że opakowanie ciężko się otwiera i nie ma atomizera to zapach mnie w sobie rozkochał i powędrował na listę zapachów do kupienia i mimo, że mam na niej kilka zapachów to od razu trafił na pierwsze miejsce wish listy. Pięknie się prezentuje ten złoty plecaczek. Jestem niesamowicie zadowolona z tego okienka.
Grudzień to był wspaniały czas. Cudownie było z ekscytacją otwierać kolejne okienka i już nie mogę się doczekać jakie czekają mnie za rok.
Zawartość kalendarzy adwentowych z 21 grudnia!
Herbatkowe kalendarze przyniosły wiele pyszności! W Sir Williams znalazłam jedną z ulubiony herbat, czyli malinową. W English Tea Shop znajdowała się herbatka o smaku Festive Spice, a w Irivingu herbatka z serii Zioła z Polski w wersji mięta z pomarańczą, którą chętnie spróbuję.
W kalendarzu z męskimi skarpetkami znajdowała się czerwona skarpeta w białe bałwanki i choinki.
W kalendarzu Anthon Berg tym razem czekoladka Mount Gay.
Kalendarz Baby Yoda skrywał miniaturowy żel pod prysznic w prześlicznym opakowaniu o pojemności 30 ml. Żel jest dość rzadki i przezroczysty i faktycznie pachnie kokosem. Zapach nie jest bardzo mocny, ale nie jest też mdły czy przytłaczający. Moim zdaniem pachnie naprawdę bardzo przyjemnie i jestem ciekawa jak z jego wydajnością, bo jego konsystencja zapowiada, że trzeba będzie go użyć całkiem sporo na prysznic, ale zobaczymy, bo z chęcią go przetestuję.
Q-KI dał mi tego dnia kolejną paletkę cieni w ciemniejszych barwach, a wszystkie cudownie błyszczą. Ostatnio czuję się właśnie lepiej w ciemniejszych kolorach, więc super się złożyło. Paletka jest w wersji mini i ma przepiękne opakowanie. Wieczko jest całkowicie ściągane i są na nim gwiazdki podobnie jak na cieniach, na których zostały wypieczone, co wygląda obłędnie. Testowałam już cienie tej marki i noszę je na powiekach od pierwszej paletki znalezionej w tym kalendarzu i jestem zachwycona ich jakością i cudowną pigmentacją.
W kalendarzu z Douglas tym razem kremik przeciwstarzeniowy o pojemności 15 ml Dr. Susanne von Schmiedeberg. Przyznam, że ten słoiczek jest naprawdę uroczy, a ja uwielbiam takie maluszki! Krem ma za zadanie nawilżać skórę, a w efekcie ma być jędrna i młoda, więc jestem go ciekawa, zwłaszcza, że 15 ml spokojnie starczy mi na jakiś czas.
Najbardziej tego dnia ucieszyła mnie paletka Q-KI, ale tak naprawdę w każdym okienku było coś niesamowitego i bardzo cieszę się z każdej zawartości.
Zawartość kalendarzy adwentowych z 17 grudnia!
Dzisiaj herbatkowo nie zaczęłam najlepiej, bo w Sir Williams znalazłam Yerba Mate, która jest okropna. Była już w kalendarzu i mi zupełnie nie podeszła. W English Tea Shop dzisiaj czarna herbata Gingerbread Treat z masą korzennych przypraw i pachnie bosko. W Irving jedna z moich ulubionych herbat tej marki, czyli białą herbata granat z agrestem.
W Anthon Berg była buteleczka z alkoholem tym razem Cointreau w pięknym złotku.
Męski kalendarz SOXO skrywał uroczą skarpetę w czerwonym kolorze w urocze bałwanki. Nie było takiej wcześniej, więc super.
Kaledndarz Mad Beauty z Baby Yodą skrywał dzisiaj krem do rąk. Początkowo się ucieszyłam, bo tubka jest prześliczna. Na opakowaniu napisane jest, że ma pachnieć kokosem. Było już kilka kosmetyków w tym kalendarzu, które miały pachnieć właśnie kokosem i pachniały, a ten krem po prostu śmierdzi. W żaden sposób nie przypomina kokosa. Jak dla mnie to albo jest zepsuty albo coś mocno nie tak poszło z formułą. Pojemność tubki to 25 ml i niestety wyląduje w koszu, bo nie byłam w stanie go mieć na rękach więcej niż minutę.
Kalednarz Q-KI skrywał za to kolejną paletkę cieni jestem w niej zakochana. Tym razem moje ukochane brązy z błyszczącymi drobinami i coś w stronę rudego łamanego na róż. Obłędnie błyszczące! Paletka jak zwykle jest mega urocza, bo ma opakowanie w gwiazdki, a dwa cienie mają jej kształt. Z tego okienka jestem bardzo zadowolona.
Kalendarz Douglas spełnił dzisiaj moje małe marzenie i mam swój pierwszy pędzelek marki ZOEVA. Jest to precyzyjny pędzelek Wing Liner 317 przeznaczony do eyelinera, więc będę mogła poćwiczyć robienie kreski za pomocą ciemniejszych cieni, bo od dawna już chciałam tego spróbować, ale nie miałam dobrego narzędzia. Pędzelek w cenie regularnej kosztuje 59 zł więc tym bardziej się cieszę, bo sama na pewno nie mogłabym sobie na niego w najbliższym czasie pozwolić.
Niektóre okienka mnie zawiodły jak Sir Williams czy Baby Yoda, ale pozostałe sprawiły sporo radości więc jestem zadowolona.
Zawartość kalendarzy adwentowych z 16 grudnia!
Dzisiejsze okienka były bardzo ciekawe, a zaczęło się już od herbatek, bo w kalendarzu Sir Williams znalazłam herbatę cejlońską, której nigdy wcześniej nie piłam ani tej marki, ani żadnej innej i jestem bardzo ciekawa smaku. W kalendarzu English Tea Shop znalazłam herbatkę Post-Party Refresh, która niestety mi nie podpasowała. Identyczna była dzień wcześniej i niestety to nie są moje smaki. Trochę jak kompot z suszu i daje nieprzyjemny posmak, że nawet miód i sok nie były w stanie jej uratować. W kalendarzu Irving była natomiast herbatka Green Grey z bergamotką, którą chętnie spróbuję.
W kalendarzu Anthon Berg dzisiaj czekoladka z alkoholem marki 43.
Następnie otworzyłam kalendarz z damskimi skarpetkami SOXO i dzisiaj była urocza skarpetka w pierniczki! Jest to już druga więc mamy parę, a w dodatku gra świetny duet z męskim odpowiednikiem w pierniczki z męskiego kalendarza tej marki.
W kalendarzu Real Techniques znalazłam pędzelek 402, który dla mnie będzie idealny do rozświetlacza. Jest przyjemny w dotyku i ma kształt, którego mi brakowało, więc bardzo się cieszę!
Kalendarz Q-KI ma w sobie prawdziwe makijażowe perełki, a dzisiaj znalazłam w nim kolejną paletkę cieni i tym razem w kolorach, których mi brakowało! Mamy tutaj róż i fiolet, które mam nadzieję, będę cudownie wyglądały na powiece. Testowałam już inne cienie tej marki i są absolutnie obłędne jeśli chodzi o kolory i pigmentację.
Douglas po raz pierwszy powtórzył identyczny produkt z zeszłego roku. Jestem troszkę rozczarowana, że dali identyczny kosmetyk, ale z drugiej strony w zeszłym roku mi się sprawdził, więc dobrze, że dali chociaż coś dobrego, a nie na przykład pilniczek. Jest to kuracja do włosów bez spłukiwania z serii Botanical Repair marki Aveda. Jej zapach jest ziołowy, ale można się do niego przyzwyczaić. Mimo, że tubka jest niewielka, to wypada wydajnie. Plusem jest szybkie użycie, a fajne efekty, bo włosy wyglądają po niej świetnie, a w dodatku nie elektryzują się i nie puszą. Dokładną recenzję tego produktu znajdziecie w tej chmurce: https://dresscloud.pl/cloud/kosmetyki/odzywki-maski-olejki-do-wlosow/970707-aveda-botanical-repair-kuracja-do-wlosow-bez-splukiwania/ .
Dzisiaj najbardziej jestem zachwycona z paletki i pędzelka, ale wszystkie okienka, no może oprócz niedobrej herbaty z English Tea prezentują się świetnie.
Zawartość kalendarzy adwentowych z 7 grudnia.
Ten dzień był taki pół na pół. W herbatkowych kalendarzach same nowości. W Sir Williams była biała herbata gruszkowa z kawałkami jogurtu co brzmi dość nietypowo jak na herbatę. W English Tea Shop zielona herbata Ghostly Green pełna korzennych przypraw i płatków róży i ta pachnie genialnie. W Irvingu herbata białą w wersji pomarańcza z limetką i jestem jej bardzo ciekawa, bo podejrzewam, że będzie przyjemnie cytrusowa w smaku więc może być ciekawie.
Kolejny kalendarz to SOXO w wersji męskiej i dzisiaj była granatowa skarpetka w samochody z choinką na dachu. Już była taka skarpetka, więc udało się zebrać parę. Wyglądają po prostu genialnie, a mój fan motoryzacji bardzo się cieszy.
Kolejny kalendarz to czekoladki z alkoholem Anthon Berg i dzisiaj była buteleczka w brązowym kolorze z Boulardem. Wygląda i brzmi bardzo ekskluzywnie, więc liczę, że w smaku też taka będzie i mój tester będzie zadowolony.
Kolejny kalendarz to Star Wars i Baby Yoda marki Mad Beauty i tutaj się trochę zawiodłam, bo po raz kolejny był pilniczek. Jak na 12 dniowiy kalendarz 2 pilniczki wydają mi się być lekko przesadą. Nie będę się złościć, bo pilniczek jest słodki, ale nie ukrywam, że nie jestem zachwycona tym okienkiem.
W kalendarzu Q-KI kolejna paletka cieni w tej samej tonacji kolorystycznej co dwie poprzednie. Przyznam, że niewiele się od siebie różnią, ale cieszę się bo kolorystyka zdecydowanie moja, a ta kompaktowa wersja będzie idealna do wyjazdowej kosmetyczki. Cienie są świetnie napigmentowane i cudownie się nakładają.
W kalendarzu Douglas dzisiaj niestety kosmetyk nie dla mnie. Jest to klasyczny lakier do paznokci LIA Water Permable w kolorze Nude o sporej pojemności, bo aż 11 ml. Odcień jest naprawdę bardzo ładny, elegancki i klasyczny. Ja jednak nie jestem w dobra w malowaniu paznokci, dlatego nie robię tego sama. xd
Tak więc dzisiaj taki dzień pół na pół, bardzo cieszę się z paletki i skarpetki, herbatki są w porządku, i czekoladka, reszta troszkę dzisiaj zawiodła. Mam nadzieję, że jutro będzie lepszy dzień.
Zawartość kalendarzy adwentowych z 5 grudnia!
Standardowo ten dzień zaczęłam od herbacianych kalendarzy i dzisiaj były prawdziwe perełki. W kalendarzu Sir Williams znalazłam herbatkę malinową, od której zaczęłam przygodę z tą marką. Tak dawno jej nie piłam, że zaparzyłam od razu po otwieraniu kalendarzy. W English Tea Shop była herbatka ziołowa o smaku Tropical Lemongrass i jestem jej bardzo ciekawa, a w kalednarzu Irving też zupełnie nowy dla mnie smak białej herbaty w wersji winogrono i morelą. Myślę, że to może być udane połączenie, a ich białe herbaty są naprawdę pyszne.
Kolejny był kalendarz ze skarpetkami męskimi SOXO i pod numerem 3 kryła się skarpetka do pary z pierwszego dnia, więc fantastycznie, że już pojawiła się cała para i można nosić.
W kalendarzu Anthon Berg dzisiaj czekoladowa buteleczka z alkoholem Borghetti. I przyznam, że prezentuje się niesamowicie ekskluzywnie, więc mój ukochany będzie zadowolony.
Dzisiaj otwierałam aż trzy kalendarze kosmetyczce i jako pierwszy był Baby Yoda, czyli kalendarz marki Mad Beauty, a w nim sól do kąpieli w uroczej saszetce z naklejką Yody. Sól ma pojemność 50 g, więc idealnie na jedną kąpiel. Mimo, że saszetka jest zamknięta to czuć cudowny zapach kokosa! No jest wprost obłędny. Mocno kokosowy, słodki, ale nie mdły czy przytłaczający. Jestem ciekawa jak się sprawdzi, ale wygląda uroczo!
W kalendarzu marki Q-KI znalazła się paletka cieni i jest to już druga paletka cieni znaleziona w tym kalendarzu i byłam trochę skonsternowana, bo kolory wydały mi się identyczne jak w pierwszej. Po sprawdzeniu okazało się, że się troszkę różnią, ale są mega podobne. Niestety te paletki nie mają żadnych oznaczeń, nazw czy numerków. Testowałam już pierwszą i póki co jestem zadowolona, bo pigmentacja jest obłędna, a taka mini paletka będzie idealna na wyjazdy.
No i ostatni Douglas, który absolutnie od początku jest moim wymarzonym i ulubionym. Dzisiaj znalazłam pod numerem 5 krem na noc Vegan Collagen Overnight Recovery Cream marki, której jeszcze nie znam, a mianowicie Pacifica. Tubka ma aż 20 ml, a produkt w przeliczeniu na mililitry wart jest około 50 zł, więc super. Opakowanie wygląda tak elegancko i bardzo zachęca do użycia. Bardzo się z niego cieszę, bo skończył mi się kremik na noc, więc idealnie się złożyło.
Z całości jestem dzisiaj niezwykle zadowolona, bo i skarpetka genialna i do pary, herbatki smakowicie się prezentują, a kosmetyki mnie zachwyciły. To był udany kalendarzowy dzień!
Podobne produkty