0 na 2 Użytkowniczek poleca ten produkt


Opis produktu

Jeszcze nie ma opisu tego produktu :(

Gdzie kupić?

Ten oraz inne ciekawe produkty od Auna znajdziesz w oficjalnym sklepie na aunavegan.com/pl

Odwiedź sklep

Produkt dodany w dniu 21.03.2023 przez gilgotka

Denko Marzec 2023

Denko Marzec 2023 !

Jestem z tego denka niesamowicie dumna i jest to największe jakie zrobiłam do tej pory. Do kosza poleciało 38 opakowań! Przy takiej ilości znalazły się i kosmetyczne hity, ale też kilka bubli i na samą myśl mam ciarki. Braknie mi chmurki jakbym miała wszystko tutaj dokładnie opisać, dlatego skupię się na tych najbardziej charakterystycznych. Oczywiście wszystkie recenzje znajdziecie w moich chmurkach.

Mamy tutaj kilku stałych bywalców, jak balsam do ciała Bath & Body Works, antyperspirant Motion Sense of Rexony czy chusteczki do higieny intymnej Cien z korą dębu. Do tych kosmetyków wracam regularnie i bardzo sobie chwalę.

HITY!

Niewątpliwie musi się tutaj znaleźć peeling do ciała marki Ziaja z linii Pielęgnacyjne Przysmaki w wersji Marshmallow. Peeling był po prostu obłędny. Wygodne opakowanie kryło cudownie pachnący kosmetyk z drobinkami, które dobrze usuwały martwy naskórek. Ciało było gładkie, a przy okazji nawilżone, a wręcz natłuszczone. Tak jak nie przepadam za peelingami tak po ten sięgałam z uśmiechem.

Próbki balsamów marki Savone i tutaj od razu powiem, że po którą wersję bym nie sięgnęła to te kosmetyki po prostu mnie zachwycają. Intensywne zapachy, bardzo naturalne, a balsamy aksamitne, treściwe i takie, które opiekują się skórą. Fantastyczne nawilżenie, super wygładzenie, skóra jest po nich miękka i miła w dotyku. Czuć, że używa się produkt ekskluzywny.

Próbka borówkowego balsamu Mash, no i tutaj kolejna petarda jeśli chodzi o zapach i nawilżanie. Kolejny produkt do pielęgnacji z wyższej półki, który podbił moje serce. Doskonale nawilża, wygładza, pachnie niebiańsko!

Żel pod prysznic Flower Shower marki Balea, to chyba najlepsza wersja zapachowa jaką miałam! Pachnie jeżynkowo i ma intensywny fioletowy kolor, który już sam w sobie energetyzuje. Żel świetnie wygląda, ale przede wszystkim dobrze się pieni i dokładnie myje ciało bez podrażnień i przesuszania. Jestem z niego niesamowicie zadowolona!

Krem do twarzy Vegan Collagen Overnight Recovery Cream marki Pacifica super sprawdził się w mojej pielęgnacji. Tę wersję miniaturową miałam z kalendarza adwentowego Douglas i świetnie się u mnie sprawdził. Dobrze nawilżał buzię, nie zapychał skóry i zachęcił mnie do poznania innych kosmetyków tej marki i nie ukrywam nie jeden wpadł mi w oko.

BUBLE !

Naturalny mus do mycia i depilacji ciała w wersji Pralinka od LaQ. Oj jak ja się męczyłam z tym kosmetykiem. To był istny koszmar. Nie dość, że zapach bardzo sztuczny i ogólnie nieprzyjemny, to jeszcze przy goleniu podrażniał skórę. Ciężko się pieni, nie zmiękcza włosków, nie chroni skóry przed ostrzem. W myciu nie też nie wypada jakoś super wow. Bardzo nie mogłam się doczekać, kiedy wywalę to opakowanie do kosza.

Szampon Hair Repair Superfood Banana & Black Been marki Skin79 i tutaj kolejny koszmar. Produkt całkowicie z innej galaktyki. Przeznaczony do mycia włosów ma tak fatalną formułę, że oblepia włosy. Ciężko się spłukuje, obciąża je, mi bardzo podrażnił skórę głowy. Używałam go później jako żelu pod prysznic i niestety choć tutaj sprawdził się lepiej, to nawet do takiego celu bym go nie kupiła. Ogromny zawód jeśli chodzi o ten produkt.

Balsam do ciała w kostce Auna. Tutaj mamy kolejne nieporozumienie, bo producent opisuje zupełnie co innego. Jak dla mnie to nie balsam, a olejek w kostce. Słabo nawilża, ciężko się wchłania, pozostawia tłustą warstwę, a nawilżanie ciała w ten sposób jest dość kłopotliwe. Cieszę się, że miałam tylko próbkę, która starczyła na 2 razy, bo nie dałabym rady używać go na dłuższą metę.

Serum olejowe Less is more Glow Serum. To kolejny produkt, gdzie podczas stosowania odliczałam z niecierpliwością do końca butelki. Kompletnie się nie sprawdza, bo ani nie rozświetla skóry, ani nie nadaje się do używania pod makijaż co obiecuje producent. Buzia po nim błyszczy się i wcale nie jest to promienny blask. Byłam do niego super otymistycznie nastawiona, ale bardzo mnie zawiódł.

Reszta kosmetyków była naprawdę w porządku i sporo jak maseczki były dla mnie nowością. Cieszę się, że odkryłam tyle kosmetycznych perełek, a ich testowanie sprawiło mi dużo radości.


Zobacz post

Auna Balsam do ciała w kostce, masło kakaowe i masło kokum

Próbka balsamu do ciała w kostce marki Auna z masłem kakaowym i masłem kokum, którą dostałam kiedyś do zakupów w Krem de la krem. Powiem szczerze, że ja nie jestem fanką kosmetyków w kostkach. Przerabiałam kilka i jakoś to nie moja bajka, bo najzwyczajniej w świecie mi się to po prostu nie sprawdza. Jestem wielką fanką balsamów do ciała, maseł, olejów, wszystkiego co do nawilżania skóry, bo najzwyczajniej w świecie mam problem z bardzo suchą skórą i muszę ją dobrze nawilżać. Z opisu producenta ten kosmetyk wydał się idealny, ale niestety miłości tutaj nie będzie. Przede wszystkim zacznę od tego, że ta mini kosteczka ma przeuroczy kształt serduszka i w zetknięciu z ciepłą skórą zaczyna się delikatnie roztapiać. Zachowuje się dokładnie jak kostka masła, bo w środku znajdziemy masła i oleje takie jak kakaowe, kokum, olej z rokitnika czy witaminę E. To wszystko ma za zadanie sprawić, że nasza skóra będzie nie tylko doskonale nawilżona, ale także jej koloryt zostanie poprawiony, zostanie zmiękczona, ujędrniona i wspomoże walkę z oznakami starzenia. Producent ciekawie określa zapach jako letni olejek do opalania. Mi to natomiast pachnie połączeniem olejku wanilinowego (takiego aromatu do ciasta w mini buteleczkach) i trochę olejku arganowego. Jego akurat nie ma w składzie, ale jakbym zamknęła oczy to powiedziałabym że pachnie dokładnie jak połączenie tych dwóch składników. Zapach jest słodkawy, lekko otulający, ogólnie jeśli o niego chodzi to naprawdę duży plusik. Kostkę należy rozgrzać w dłoniach i nałożyć tak jak lubimy i teraz jak dla mnie to to nie jest wcale balsam w kostce, a suchy olejek w kostce. Kosmetyk zupełnie nie zachowuje się jak balsam, a właśnie olejek, więc była trochę zaskoczona. Niemniej jednak po chwili rozgrzewania nałożyłam otrzymany olejek na skórę i wmasowywałam dość długo. Miałam wrażenie, że on wchłania się tylko w pierwsze warstwy skóry, bo mimo, że w dotyku skóra była gładka i miła, to wcale nie czułam jej nawilżenia. Wiadomo, że takie rzeczy jak ujędrnianie czy poprawa kolorytu wymagają dłuższego okresu testowania, ale nawilżenie powinniśmy czuć od razu. Tutaj niestety nic takiego się nie stało. Mało tego producent obiecuje brak tłustego filmu na skórze i ja się z tym nie zgodzę, bo jeszcze godzinę - dwie później po przejechaniu ręką skóry olejek zostawał na dłoniach. Nie zauważyłam plam na piżamie, ale cała pachniała tym olejkiem. Bardzo żałuję, ale niestety nie polecę tego kosmetyku. Po pierwsze dla mnie balsam a suchy olejek to dwa zupełnie różne kosmetyki i czuję się tutaj wprowadzona w błąd, po drugie pozostawianie tłustego filmu, po trzecie naprawdę słabe nawilżenie skóry. Jedyne plusy to ładny zapach i przyjemna w dotyku skóra (pomijając pozostawianie olejku na dłoniach) , ale to zdecydowanie za mało. Kostka 60 g kosztuje 39 zł i niestety ja nie zdecyduję się na zakup i nie polecam. Jestem zawiedziona, bo w tej cenie, a nawet taniej można kupić naprawdę fajne i głęboko nawilżające balsamy, ten do nich nie należy.

Zobacz post
1