2 na 2 Użytkowniczek poleca ten produkt


Opis produktu

Jeszcze nie ma opisu tego produktu :(

Produkt dodany w dniu 28.11.2022 przez gilgotka

Bath & Body Works Balsam do ciała, A Thousand Christmas Wishes

Balsam do ciała A Thousand Christmas Wishes marki Bath & Body Works, który kupiłam na promocji jeszcze przed świętami i używałam właśnie w okresie świątecznym. Kocham ich balsamy do ciała, w ogóle uwielbiam tę markę i często możecie zobaczyć ich produkty w moich chmurkach. Ten balsam był chyba najpiękniejszym jaki miałam. Oczywiście opakowanie jak zwykle cudowne, wyjątkowo eleganckie w pięknym kolorze śliwki ze złotym zamknięciem. Nazwa dla mnie jest naprawdę magiczna i bardzo mi się spodobała. Opakowanie ma 236 ml i jego cena regularna to 79 zł, a ja na promocji zapłaciłam 47,40 zł. Wiem, że to i tak dość dużo, ale używam już kolejne opakowanie i nadal utwierdzam się w tym, że naprawdę warto. Nie dość, że daje cudowny poziom nawilżenia, to jeszcze zapach, który zostaje na ciele i możemy oczywiście przedłużyć go mgiełką do ciała, bo zazwyczaj sprzedawane są całe serie. Mam bardzo suchą skórę ciała i testowałam naprawdę wiele produktów, a właśnie te z Bath & Body Works spełniają wszystkie kryteria, których oczekuję od balsamu. Ja polecam polować na promocje, a w zasadzie są w ich sklepie co chwilę. Jeśli chodzi o ten konkretny zapach, to jestem nim oczarowana, znajdziemy tu naprawdę szereg wyjątkowych nut zapachowych jak chociażby prosecco, ziarnka granatu i owoce czarnego bzu. Tę trójcę czuć zdecydowanie najmocniej i moim zdaniem grają tutaj pierwsze skrzypce. Sprawiają wrażenie, że zapach jest słodki, a zarazem ma w sobie coś sensualnego i tajemniczego, bo w tle jest delikatny jaśmin, a drzewne nuty sprowadzają zapach do lekkiej elegancji przez co idealnie wpisuje się w klimat świąt, a dokładnie wzniosłości tej chwili. Mi bardzo podoba się to połączenie i cudownie czuję się kiedy mam go na skórze. Balsam sam w sobie ma przyjemną konsystencję, dobrze się nakłada i nie bieli skóry, a jego niezaprzeczalnym plusem jest to, że szybko się wchłania. Butelka nie jest zbyt miękka, więc jeśli chcemy zużyć produkt spokojnie do końca, ja kiedy widzę, że zostaje mi już jakaś 1/3 produktu odwracam go po prostu do góry nogami i z wydobyciem nie ma wtedy żadnego problemu. Skóra jest po nim fantastycznie nawilżona, miękka, zyskuje na elastyczności, a w dotyku jest bardzo przyjemna. Mimo, że jest to balsam perfumowany to nie wywołuje u mnie podrażnień, nawet jeśli nakładam go po depilacji. Po raz kolejny balsam tej marki po prostu mnie urzekł i rozkochał w sobie. Jeden z piękniejszych zapachów, wręcz magiczny i zdecydowanie mogę go polecić.

Zobacz post

Zakupy w Bath & Body Works BF

Moje zakupy w Black Friday w Bath & Body Works. To właśnie na tym sklepie zależało mi najbardziej i głównie, aby kupić balsam, mydła i świece. Niestety wybór nie był zbyt duży jeśli chodzi o mydła w piance i tu się trochę zawiodłam, ale i tak się cieszę, że udało mi się tyle kupić. Na wszystko było -40% i tutaj nie było wcześniej fałszywych obniżek, bo ceny doskonale znałam i mogłam pewnie robić zakupy, a kupowałam też dla siostry i mamy, które bardzo polubiły się z mydłami. Tutaj część, która jest moja. Przede wszystkim zależało mi na mydle w piance Twisted Peppermint, bo to ulubione mydło mojego ukochanego. Pachnie takimi cukierkami czekoladowymi-miętowymi. Mieliśmy je w zeszłym roku tylko w innej oprawie graficznej i byliśmy bardzo zadowoleni. Fantastycznie myje dłonie, a pianka je wręcz otula i pozostawia skórę oczyszczoną i pięknie pachnącą. Wyjątkowo wzięłam też mydło w płynie, bo zapach mnie w sobie rozkochał, a nie było odpowiednika w piance. Jest to zapach Winterberry Ice i choć tutaj głównie powinny być wyczuwalne czerwone owoce to ja czuję głównie marcepan, który po prostu uwielbiam i pochłaniam w każdych ilościach. Mydła kosztują normalnie 39 zł, więc na przecenie były po 23,40 zł. Kolejne na czym niesamowicie mi zależało to balsam w zimowym wydaniu i znalazłam taki o zapachu A Thousand Christmas Wishes w śliwkowym opakowaniu. Zapach jest bardzo elegancki, ale w lekko zimowej odsłonie, choć przyznam, że jest to bardzo subtelne. Bardzo lubię ich balsamy, za to jak fantastycznie nawilżają skórę, a jednocześnie pozostawiają na długo na nich piękny zapach. Balsam w cenie regularnej kosztuje 79 zł, a na promocji zapłaciłam 47,40 zł. Z kosmetyków nie mogłam sobie odmówić zimowego żelu antybakteryjnego bez którego sobie nie wyobrażam wyjść z domu i zdecydowałam się na zapach Tis The Season w uroczym opakowaniu z reniferkami. Tutaj cena regularna to 13 zł, a na promocji 7,80 zł. Zapach jest iście mroźny i zimowy. Już miałam okazję go użyć i jestem bardzo zadowolona. Mała kropelka wystarcza na umycie i odświeżenie dłoni, a przy tym nie są wysuszone i ślicznie pachną. Pani przy kasie zachęciła mnie do zakupu case'a na żel w formie uroczej czapki Mikołaja. Normalnie kosztował 12 zł, a a zapłaciłam 7,20 zł i jest absolutnie genialny! Fajnie wygląda przypięty do torebki i dzięki temu mam żel zawsze pod ręką. Ostatnie dwie rzeczy są niekosmetyczne, a mianowicie mamy tutaj dużą świecę o zapachu Snowy Peach Berry. I jest to zapach naprawdę niesamowity będący połączeniem brzoskwini, żurawiny i piżma. Mi osobiście przypomina zapach cukierków takich biało czerwonych, zakręconych. Jest słodki i lekko kwaskowy i bardzo szybko wypełnia pomieszczenie swoim zapachem i otula. Uwielbiam go! W cenie regularnej te świece 3-knotowe są dość drogie bo kosztują 129 zł, a na promocji wyszła za 77,40 zł i moim zdaniem było warto. Ostatnia rzecz to coś czym zaraziła mnie @martaako, czyli spray do pomieszczeń i tym razem wzięłam w wersji Butterfly. Zapach to połączenie malin, wanilii i irysów i jest naprawdę obłędny! Jest tak świeży i czysty i mi kojarzy się z takim zapachem świeżo posprzątanego mieszkania, a przy tym ma taką elegancką nutę, która tak dopieszcza. W cenie regularnej 39 zł a na promocji za 23,40 zł. Z Zakupów jestem szalenie zadowolona i wszystko poszło szybko w użycie, bo tak nie mogłam się doczekać! Uwielbiam ten sklep i jego asortyment. Szkoda, że w Polsce jest tak mocno okrojony, ale cieszę się, że jest.

Zobacz post
1