Bielenda

Mój aktualnie używany balsam do ciała, który jest moim ostatnim odkryciem, czyli Bielenda Royal Bee Elixir Regenerujące mleczko do ciała. Mleczko ma pojemność 400 ml i znajduje się w butelce plastikowej z pompką. Pompka działa bez zarzutu, chociaż czasami balsam mi wystrzeli z większą siłą . Ma biały kolor i dość lekką konsystencję. Współpracuje podczas wsmarowywania cudownie, prawie w ogóle nie bieli, może tylko minimalnie na samym początku, ale za chwilę z łatwością można go wsmarować w skórę, nie zostawia tłustej warstwy, pięknie się wchłania. Zapach ma słodki, chyba faktycznie trochę miodowy, bo pachnie podobnie do takiego żelu Isana z pszczołami na etykietce, który już dawno był dostępny w Rossmannie. Zapach czuć na skórze na drugi dzień, ale nie jest to nachalny zapach, który przebija się na pierwszy plan, czuć go dość delikatnie, na pewno nie zaburzy zapachu perfum. W składzie zawiera "roślinny glikol", masło shea, stearynian etyloheksylu, olej z awokado, "dobry alkohol tłuszczowy", glicerynę, masło kakaowe, olej z orzechów brazylijskich, mleczko pszczele, miód, witaminę E, alantoinę, skwalan, palmitynian askorbylu (pochodną kwasu askorbinowego). Pod sam koniec zawiera silikon i Disodium EDTA. Moim zdaniem skład wygląda na dość bogaty. Super nawilża skórę, jest gładka, miękka i miła w dotyku. Fajnie wpływa na rogowacenie okołomieszkowe na ramionach, krostki są mniej widoczne. Spokojnie można go zastosować bezpośrednio po depilacji, nie szczypie nałożony na skórę. Można go dostać w Hebe i Rossmannie, w Rossmannie jest jeszcze wersja nawilżająca, na pewno również wypróbuję, bo ta wersja mega mnie zachęciła. Kosztuje bez promocji 27,99 zł. Kupiłam go w Hebe w promocji za 19,99 zł. Myślę, że skuszę się kiedyś ponownie, na pewno wypróbuję również wersję nawilżającą z Rossmanna.

Zobacz post