6 na 6 Użytkowniczek poleca ten produkt


Opis produktu

Jeszcze nie ma opisu tego produktu :(

Produkt dodany w dniu 16.01.2022 przez gilgotka

Denko kosmetyczne Grudzień 2022

DENKO GRUDZIEŃ 2022

Mocno spóźnione, ale tak przedstawia się moje denko z ostatniego miesiąca roku i jestem z niego dumna, bo w sumie do kosza poleciało 25 opakowań. Mogło być troszkę lepiej, ale i tak bardzo się cieszę, zwłaszcza, że udało mi się zużyć sporo tych w świątecznych opakowaniach i nie mogło zabraknąć stałych bywalców, ale tez pojawiło się sporo nowości.

Jako, że nie starczy mi znaków, żebym wszystko dokładnie opisała skupię się na bublach i hitach, a resztę pokrótce wymienię.

Jako stali bywalcy są tutaj mydła w piance od Bath & Body Works i tym razem o zapachu Twisted Peppermint i Wild Berry & Plum. Oczywiście oba zapachy fantastyczne, więc szczerze polecam. Jest tutaj też niezawodna pianka w żelu marki Balea, tym razem w tropikalnej wersji i aż 7 maseczek, które były naprawdę fajne, choć tej hydrożelowej z bałwankiem z Super Pharm ze względu na formę hydrożelowego płatu już bym raczej nie użyła ponownie, bo nie da się z tym robić nic innego oprócz leżenia.

Bubble

Tutaj aż trzy kosmetyki trafiły do tej grupy:

- Proteinowa odżywka do włosów Bioelixire, która z włosami nie robi nic, a dodatkowo pachnie w moim odczuciu nie ładnie i zalatuje acetonem i chemicznością. https://dresscloud.pl/cloud/kosmetyki/odzywki-maski-olejki-do-wlosow/1007931-biolixire-odzywka-do-wlosow-istota-natury-weganska-proteinowa-dla-wlosow-zniszczonych-bez-objetosci-i-elastycznosci/ .

- Woda micelarna z różowym pomelo od Cosnature i tutaj kolejny mocny zawód. Nie dość, że potwornie szczypie w oczy podczas demakijażu, to powoduje nieprzyjemne ściąganie skóry. https://dresscloud.pl/cloud/kosmetyki/demakijaz/999196-cosnature-woda-micelarna-pink-pomelo-kazdy-rodzaj-skory/.

- Żel pod prysznic Balea Vamos a la Playa, który strasznie długo męczyłam. Sam kosmetyk działa dobrze, ale niestety jesgo brzydki zapach podczas mycia skóry mnie dobijał. Nie jestem pewna czy się zepsuł, czy po prostu tak ma pachnieć, bo w opakowaniu wydawał mi się być piękny, a podczas kąpieli zepsuty arbuz i sztuczność. https://dresscloud.pl/cloud/kosmetyki/zele-pod-prysznic/990933-balea-zel-pod-prysznic-vamos-a-la-playa/.

Hity!!

Pora na tę przyjemniejszą grupę i tutaj moim numerem jeden został niepodważalnie szampon do włosów The Ritual of Mehr od Rituals. To był najlepszy szampon jaki miałam w swoim życiu. Owszem kosztował 55 zł, ale jego zapach i działanie po prostu obłęd! Fantastycznie oczyszcza skórę głowy, a do tego nawilża i nabłyszcza, przez co prezentują się po prostu pięknie. Butelka wygląda elegancko, a zapach czuć długo na włosach i w łazience. https://dresscloud.pl/cloud/kosmetyki/szampony/1007930-rituals-szampon-do-wlosow-the-ritual-of-mehr/ ,

Kolejny produkt, który bardzo mnie zaciekawił i się spodobał to próbka kremu-pianki do twarzy z serii blue matcha od Bielendy. Super się nakłada, dobrze się wchłania i zostawia twarz nawilżoną i miłą w dotyku. https://dresscloud.pl/cloud/kosmetyki/probki/1008813-bielenda-blue-matcha-krem-pianka-do-twarzy-blue-cloud-cream-nawilzajaco-balansujacy/ .

Płatki pod oczy one.two.free! z kalendarza adwentowego Douglas z uroczymi gwiazdkami. Płatki wypadły po prostu świetnie. Pomogły zniwelować poranną opuchliznę, a do tego fantastycznie nawilżyły skórę i były niesamowicie przyjemne w użyciu. Jestem z nich bardzo zadowolona: https://dresscloud.pl/cloud/kosmetyki/maseczki-pod-oczy/1011163-onetwofree-hyaluronic-power-eye-patches-platki-nawilzajace-pod-oczy/ .

Bardzo fajnie sprawdziły mi się też miniaturki szamponu i żelu pod prysznic Balea z zimowej z serii Winter Wunder oraz uroczego mini żelu pod prysznic od Yves Rocher. Dostałam je od kochanej @dastiina . Kosmetyki faktycznie spełniały swoje funkcje, a ich zimowe opakowania i zapachy umilały mi domowe SPA. Mamy też tutaj zimową serię Douglas, która była bardzo udana, a ja zużyłam mini żel i balsam w tubce oraz maskę do stóp w formie skarpet. Jedynie peeling do stóp niekoniecznie był trafiony, ale po za tym super. Miałam okazję przetestować też olejek do demakijażu Paw Paw Makeup marki Soppo i produkt prezentuje się naprawdę świetnie, choć w moim przypadku przy spłukiwaniu wodą trochę szczypie. Używałam go do oczyszczania twarzy już po usunięciu makijażu i w takiej formie sprawdzał się świetnie no i zapach gumy balonowej to obłęd. Ostatnie o czym nie wspomniałam to miniaturka kremiku silnie nawilżającego od Phenome, który powiedziałabym, że był poprawny. Delikatnie nawilżał, nie zapychał, nie było z nim żadnych problemów, ale nie było też niczego wow i tego czegoś mi zabrakło. Niemniej jednak to dobry, nawilżający kremik.

Jestem zadowolona z tego denka i mam nadzieję, że styczniowe będzie jeszcze lepsze.

Zobacz post

Zakupy w Bath & Body Works BF

Moje zakupy w Black Friday w Bath & Body Works. To właśnie na tym sklepie zależało mi najbardziej i głównie, aby kupić balsam, mydła i świece. Niestety wybór nie był zbyt duży jeśli chodzi o mydła w piance i tu się trochę zawiodłam, ale i tak się cieszę, że udało mi się tyle kupić. Na wszystko było -40% i tutaj nie było wcześniej fałszywych obniżek, bo ceny doskonale znałam i mogłam pewnie robić zakupy, a kupowałam też dla siostry i mamy, które bardzo polubiły się z mydłami. Tutaj część, która jest moja. Przede wszystkim zależało mi na mydle w piance Twisted Peppermint, bo to ulubione mydło mojego ukochanego. Pachnie takimi cukierkami czekoladowymi-miętowymi. Mieliśmy je w zeszłym roku tylko w innej oprawie graficznej i byliśmy bardzo zadowoleni. Fantastycznie myje dłonie, a pianka je wręcz otula i pozostawia skórę oczyszczoną i pięknie pachnącą. Wyjątkowo wzięłam też mydło w płynie, bo zapach mnie w sobie rozkochał, a nie było odpowiednika w piance. Jest to zapach Winterberry Ice i choć tutaj głównie powinny być wyczuwalne czerwone owoce to ja czuję głównie marcepan, który po prostu uwielbiam i pochłaniam w każdych ilościach. Mydła kosztują normalnie 39 zł, więc na przecenie były po 23,40 zł. Kolejne na czym niesamowicie mi zależało to balsam w zimowym wydaniu i znalazłam taki o zapachu A Thousand Christmas Wishes w śliwkowym opakowaniu. Zapach jest bardzo elegancki, ale w lekko zimowej odsłonie, choć przyznam, że jest to bardzo subtelne. Bardzo lubię ich balsamy, za to jak fantastycznie nawilżają skórę, a jednocześnie pozostawiają na długo na nich piękny zapach. Balsam w cenie regularnej kosztuje 79 zł, a na promocji zapłaciłam 47,40 zł. Z kosmetyków nie mogłam sobie odmówić zimowego żelu antybakteryjnego bez którego sobie nie wyobrażam wyjść z domu i zdecydowałam się na zapach Tis The Season w uroczym opakowaniu z reniferkami. Tutaj cena regularna to 13 zł, a na promocji 7,80 zł. Zapach jest iście mroźny i zimowy. Już miałam okazję go użyć i jestem bardzo zadowolona. Mała kropelka wystarcza na umycie i odświeżenie dłoni, a przy tym nie są wysuszone i ślicznie pachną. Pani przy kasie zachęciła mnie do zakupu case'a na żel w formie uroczej czapki Mikołaja. Normalnie kosztował 12 zł, a a zapłaciłam 7,20 zł i jest absolutnie genialny! Fajnie wygląda przypięty do torebki i dzięki temu mam żel zawsze pod ręką. Ostatnie dwie rzeczy są niekosmetyczne, a mianowicie mamy tutaj dużą świecę o zapachu Snowy Peach Berry. I jest to zapach naprawdę niesamowity będący połączeniem brzoskwini, żurawiny i piżma. Mi osobiście przypomina zapach cukierków takich biało czerwonych, zakręconych. Jest słodki i lekko kwaskowy i bardzo szybko wypełnia pomieszczenie swoim zapachem i otula. Uwielbiam go! W cenie regularnej te świece 3-knotowe są dość drogie bo kosztują 129 zł, a na promocji wyszła za 77,40 zł i moim zdaniem było warto. Ostatnia rzecz to coś czym zaraziła mnie @martaako, czyli spray do pomieszczeń i tym razem wzięłam w wersji Butterfly. Zapach to połączenie malin, wanilii i irysów i jest naprawdę obłędny! Jest tak świeży i czysty i mi kojarzy się z takim zapachem świeżo posprzątanego mieszkania, a przy tym ma taką elegancką nutę, która tak dopieszcza. W cenie regularnej 39 zł a na promocji za 23,40 zł. Z Zakupów jestem szalenie zadowolona i wszystko poszło szybko w użycie, bo tak nie mogłam się doczekać! Uwielbiam ten sklep i jego asortyment. Szkoda, że w Polsce jest tak mocno okrojony, ale cieszę się, że jest.

Zobacz post

Denko marzec 2022

DENKO MARZEC 2022!

Tym razem wyrzuciłam do kosza 21 opakowań i choć denko jest skromne to jestem z niego dumna.

Większość kosmetyków sprawdziła się dobrze, ale nie zabrakło też bubli. Poszczególne recenzje znajdziecie w moich chmurkach, więc tutaj skupię się na kosmetykach, które wyróżniają się w jedną lub drugą stronę. Zużyłam dość mało maseczek, ponieważ miałam zabieg na twarz i musiałam troszeczkę zmniejszyć zużycie dodatkowych kosmetyków. W związku z tym zużyłam jedynie 4 maseczki. Moim faworytem nadal pozostaje seria Jumiso marki Hello Skin, tym razem o działaniu odżywczym, która była genialna. Maseczkowym odkryciem okazała się maska z Primarka Amethyst. Genialne opakowanie i działanie nawilżające i rozświetlające. To jedno z moich kosmetycznych odkryć tego miesiąca. Kolejnym, o którym muszę wspomnieć jest Serum olejowe na noc Wiesiołek i Baobab. Choć pierwsze użycie nie było najprzyjemniejsze to każde kolejne sprawiało, że uwielbiałam ten kosmetyk co raz mocniej. Fantastyczne działanie regenerujące skórę i nawilżające. Dokładną recenzję możecie przeczytać w tej chmurce: https://dresscloud.pl/cloud/kosmetyki/probki/964573-iossi-serum-do-twarzy-na-noc-evening-primrose-baobab-intensywnie-regenerujace-wiesiolek-i-baobab/ . Dzięki próbkom miałam okazję poznać markę Panier des Sens i uważam, że mają naprawdę ciekawe kosmetyki. Na wyróżnienie w kategorii włosy zasługuje maseczka do włosów z Action w wersji mango i olejek z passiflory. Wspaniały zapach, słodkie opakowanie i przyjemne działanie na włosy, a w dodatku saszetka 50 ml starczyła mi na 2 użycia. Myślę, że w połączeniu z niską ceną to obowiązkowy produkt do testowania. Więcej o maseczce tutaj: https://dresscloud.pl/cloud/kosmetyki/odzywki-maski-olejki-do-wlosow/961695-the-beauty-dept-odzywcza-maska-do-wlosow-it-takes-two-mango-i-olejek-z-passiflory/ . Ze stałych bywalców pojawił się dezodorant Rexony czy baza pod cienie z Wibo oraz mydełka w piance z Bath & Body Works i zużyłam już kilka opakowań tych produktów i jestem z nich zadowolona. Przejdźmy jednak do bubli tego miesiąca! Na pierwsze miejsce zasłużył peeling do ciała marki Blancreme, z którym męczyłam się okropnie i ulżyło mi kiedy się już skończył. Choć piękne opakowanie i zapach, to niestety produkt był beznadziejny. Drobinki były tak małe, że słabo radziły sobie z peelingiem skóry i miałam wrażenie, że nie robi on z moją skórą nic. Akurat wygrałam go w konkursie, ale patrząc na cenę regularną 139 zł absolutnie od siebie odpycha i nie kupiłabym go nawet za 10 zł. Zawiodłam się na nim okropnie i niestety nie polecę go nikomu. Dokładną recenzję znajdziecie tutaj: https://dresscloud.pl/cloud/kosmetyki/peelingi/955960-blancrme-peeling-do-ciala-body-scrub-nourishing-mango/ . Drugi zawód to żel pod prysznic marki Balea Dream Big o zapachu kokosa i cukierków lodowych. Sam żel był w zasadzie w porządku, ale ten zapach był nieudany. Po kilku użyciach nie było czuć kokosa. Był strasznie męczący, mdlący i uważam, że to jedno z najgorszych zapachów żelu jakie w życiu wąchałam. Do żeli Balea jednak oczywiście się nie zraziłam, ale ta seria moim zdaniem nie wyszła, a dokładną recenzję znajdziecie tutaj: https://dresscloud.pl/cloud/kosmetyki/zele-pod-prysznic/963450-balea-zel-pod-prysznic-today-is-my-day-dream-big-o-zapachu-kokosa-i-cukierkow-lodowych/ . Na trzecim miejscu znajdują się próbki od Alkmie i tutaj miałam krem pod oczy oraz serum i jestem zawiedziona. Jak na wysoką cenę regularną tych produktów, mają słabą jakość. Miesiąc dla mnie był udany i choć sporo kosmetyków mi przybyło, to staram się też skupiać na zużywaniu, a dzięki DC i Wam Clouders czuję ogromną motywację.

Zobacz post

Zakupy w Bath & Body Works

Ostatnio odwiedziłam Bath & Body Works, ponieważ chciałam kupić mydełko w piance dla siostrzenicy, która je uwielbia. Była akurat promocja 2+2, więc zakupy znacznie się powiększyły, ale aż żal było nie skorzystać. Na zdjęciu brakuje mydła brzoskwiniowego, które od razu poszło na prezent. Pochodziło z nowej kolekcji i w cenie regularnej kosztowało 39 zł. Zdecydowałam się też na nowość o zapachu Pure Wonder, który również kosztował 39 zł. Jak dla mnie pachnie już bardzo bardzo wiosennie, a przy tym słodko i choć w nutach zapachowych tego nie ma, to ja wyczuwam białe winogrona niesamowicie soczyste! Mamy jednak tutaj jaśmin, różę i ciepły, biały bursztyn. Absolutnie cudowna mieszanka. To były dwa najdroższe produkty w cenie regularnej, a więc dwa kolejne były za darmo. Wybraliśmy więc jeszcze z zimowej serii ulubione mydełko Twisted Peppermint za 19 zł. Jest to już kolejne opakowanie, ale tak samo zachwyca, a recenzję możecie przeczytać w tej chmurce: https://dresscloud.pl/cloud/kosmetyki/mydla/950864-bath--body-works-mydlo-w-piance-twisted-pepper-mint/ . Udało nam się też upolować świeczkę o tym samym zapachu przecenioną na 35 zł. Jest to świeca w małym słoiku z jednym knotem i tak jak i duże świece, tak i ta mała po prostu zachwyca! Dla mnie najlepsze świece ze względu na swoją intensywność, ale także wygląd. Poszliśmy do kasy gdzie mieliśmy zapłacić za 4 produkty 78 zł. Pani jednak zaproponowała, że ze względu na przekroczenie kwoty 49 zł, mogę za 10 zł dobrać sobie kosmetyk z danego regału. Od razu zaświeciły mi się oczy! Kosmetyków było kilka, ale ja zdecydowałam się na balsam Into the Night i to był strzał w 10! Akurat denkowałam poprzedni i niemal od razu zaczęłam go używać. Jestem nim zachwycona. Jak dla mnie jest idealny na wieczór, pachnie bardzo zmysłowo, kobieco, sensualnie, ale też niesie delikatną słodycz. Jego cena regularna to 79 zł, więc to była prawdziwa okazja. Zatem za wszystkie te produkty plus jeszcze jedno mydełko w piance zapłaciłam 88 zł! Myślę, że to była prawdziwa okazja, a ja z wszystkich produktów jestem bardzo zadowolona.

Zobacz post


Zestaw kosmetyków z Bath Body Works

Wyprzedażowe zakupy w Bath & Body Works. Uwielbiam ten sklep, a podczas wyprzedaży i promocji kocham go jeszcze bardziej! Głównym celem zakupów był zapas mydeł w piance. Uwielbiam ich formułę, zapachy, opakowania i oczywiście magiczny dozownik. Ich regularna cena to 39 zł za opakowanie 259 ml, a tutaj miła niespodzianka, bo dwa były w cenie 32 zł! No i jak tu nie wziąć! W koszyku wylądował zapach, który już miałam, czyli Twisted Pepper Mint o zapachu miętowych czekoladek! Pojawił się też zapach Winter Candy Apple i ten zapach również już u mnie gościł, ale w formie balsamu do ciała. Dla mnie to nic innego jak jabłko w karmelu. Z nowości kupiłam zapach Winter, który jest mieszanką pomarańczy, przypraw i delikatności kwiatów. W dodatku to zimowe opakowanie skradło moje serce. Skusiłam się też na zapach Gingham, który jest dość ciekawym połączeniem frezji i klementynek. Niesamowicie wiosenny, lekki, a przy tym słodki i taki mający w sobie dużo energii. Do koszyka wskoczył też krem do rąk w uroczej tubce o słodkim zapachu Vanilla Butter Cream. Faktycznie jest taki kremowo- waniliowy i kosztował 25 zł za 29 ml w cenie regularnej. I nie mogłam wyjść bez żelu antybakteryjnego do rąk. Zdecydowałam się na zapach Fresh Sparkling Snow, który znałam już wcześniej, bo miałam mydełko o tych nutach. Słodki z wyczuwalnym mango. Kosztował 12,99 zł, czyli cena regularna za 29 ml. Zakupy uważam za bardzo udane, a w dodatku trafiła mi się słynna torba wyprzedażowa z kaczuszką.

Zobacz post

Bath & Body Works Mydło w piance, Twisted Pepper Mint

Mydło w piance o zapachu Twisted Pepper Mint marki Bath & Body Works. Mydełka tej marki znam i uwielbiam jak i wszystkie ich kosmetyki. Uważam, że ich pielęgnacja jest naprawdę wysokiej jakości, a w dodatku zapachy i grafiki świetnie dopasowane. Tym razem iście świąteczna wersja, która mi na myśl przywodzi dokładnie amerykańskie, miętowe czekoladki. Zapach słodki, a jednocześnie z typowo orzeźwiającym podmuchem. Idealny w okresie zimowym i przyznam, że świetnie mi się go używało. Jeśli chodzi o stronę techniczną i pielęgnacyjną, to zacznę od tego, że specjalna pompka od razu tworzy nam gotową piankę. Jedna pompka, nawet niecała spokojnie starcza na dokładne umycie rąk. Skóra jest dobrze oczyszczona, ale nie wysuszona. Nie podrażnia, a na dłoniach pozostawia swój wyjątkowy zapach. Cena regularna za pojemność 259 ml to 39 zł i moim zdaniem za mydełko to dość sporo, dlatego ja poluję na promocje i jak tylko trafi się korzystna, to wtedy robię zapasy. To akurat kosztowało 19 zł i uważam, że to świetna. Pianka jest puszysta, miękka i pachnąca, a do tego grafika sprawia, że przy okazji jest prawdziwą ozdobą na umywalce. Polecam!

Zobacz post

Zakupy promocyjne z Bath & Body Works

Korzystając z poświątecznych promocji skusiłam się w Bath & Body Works na małe zakupy. Przede wszystkim zależało mi właśnie na mydełkach w piance. Ich regularna cena to 39 zł za 259 ml. Na promocji kosztowały 19 zł sztuka. Wyróżnia je wiele rzeczy. Po pierwsze piękne grafiki, które sprawiają, że postawione na umywalce mydełko jest przy okazji ozdobą i prezentuje się naprawdę świetnie. Po drugie dozownik, który sprawia, że wyskakuje nam gotowa pianka! Mydełka są delikatne dla skóry, nie podrażniają i nie wysuszają jej. W dodatku mają piękne zapachy. Tym razem zdecydowaliśmy się na Fresh Sparkling Snow i Twisted Pepper Mint. Ten drugi na myśl przywiódł amerykańskie miętowe czekoladki. Jest po prostu obłędny. Za to ten drugi oprócz cudownego zapachu ma prześwietne opakowanie z grafiką wiewiórki do których mam słabość. Do tego skusiliśmy się też po raz pierwszy na świeczkę! Od zawsze kusiły zapachami, ale w regularnej cenie kosztują około 120 zł. Na promocji za 3-knotową świecę daliśmy 65 zł. Przyzna, że zapach Snowflakes & Citrus jest naprawdę magiczny! Choć ma w sobie coś zimowego, kiedy go powąchałam od razu przywiódł mi na myśl Chorwację. Zapach morza połączony z pysznymi owocami z orzeźwiającym, chłodnym podmuchem. Zaskoczyła nas jej intensywność i już wiem, że to nie ostatnia świeca tej marki. Z zakupów jestem bardzo zadowolona i zdecydowanie było warto.

Zobacz post
1