Bielenda

Ostatnimi czasy zewsząd słyszałam 'ochy i achy' nad kosmetykami Bielendy. Zwłaszcza pozytywne opinie zbierały mgiełki i bazy. W związku z tym, że zamarzyła mi się nowa baza zdecydowałam się na zakup właśnie z tej firmy.
Z wielu kosmetyków na półce wybrałam dla siebie 'Silky Petals' kaszmirową bazę z nićmi piękna z serii Make-up Academie. Skusiła mnie przede wszystkim obietnica wygładzenia skóry. Marzył mi się taki piękny blur, żeby przy gorącej pogodzie nie musieć nakładać już podkładu (tak działa serum z wit. C z The Body Shop). Niestety nie udało mi się uzyskać takiego efektu. Baza nałożona samodzielnie działa ale delikatnie - lekko matuje i trochę też bluruje ale nie jest to efekt na jaki liczyłam. Dobrze natomiast zgrała się z podkładem Healthy Mix. Z podkładem MS Naturally Perfect już mniej - pod koniec dnia strefa T świeciła się, widoczny był też każdy por mojej skóry.
Spodobała mi się żelowa formuła produktu z zatopionymi w niej jedwabnymi nitkami i płatkami. Jak pięknie to wygląda w przezroczystej butelce! Zapach jest roślinno-kwiatowy, dość delikatny. Szklana buteleczka też jest ładna. Zakończona pompką typu air-less i przezroczystą nasadką wygląda bardzo luksusowo. Jednak jest to tylko pozorny luksus - skuwka wygląda jak metalowa, ale jest z plastiku pomalowanego na rose gold. Moja sztuka jest pęknięta w tym miejscu, co zauważyłam dopiero po zakupie, już w domu. Na plus jest za to naklejka ochronna, po której widać czy ktoś otwierał już opakowanie.
Jeśli chodzi o nakładanie to bardzo łatwo aplikuje się ją z buteleczki. Jest przyjemnie żelowa, mokra i nawilżająca na twarzy. Wchłania się błyskawicznie. Efekt kaszmirowego wygładzenia skóry pojawia się po chwili od wyschnięcia. Bez problemu można na twarz potem nałożyć podkład. Za opakowanie 30 g zapłaciłam 19,50 zł. Uważam, że za tą cenę to spoko produkt, ale o wiele bardziej przypadły mi do gustu jego nawilżające właściwości niż obiecywane wygładzenie i poprawa wyglądu skóry twarzy.

Zobacz post