La le

Na swój pierwszy raz z naturalnymi dezodorantami postawiłam na manufakturę La-Le i myślę, że to był bardzo dobry wybór.

Od takiego produktu wymagam głównie redukcji nieprzyjemnych zapachów, będzie dobrze jeśli też pochłonie pot, ale mam świadomość, że nie jest to bloker czy antyperspirant. Podczas tych szalonych upałów nic nie jest w stanie mnie całkowicie ochronić, ale w normalne, słoneczne dni spisuje się rewelacyjnie, również wtedy gdy dojeżdżałam na uczelnie rowerem, czy podczas mniej intensywnych ćwiczeń.

Konsystencja super, miękka, dobrze się rozprowadza, chociaż pod palcami wyczuwalne są drobinki skrobi (?).
Metodą prób i błędów nauczyłam się żeby przede wszystkim nie nakładać go zbyt dużo, wtedy produkt nie wchłonie się do końca, zbryli i chętnie pobrudzi naszą czarną sukienkę - moja wina! Wszystko natomiast dopiera się bez najmniejszego problemu, białe plamki na kiecce wyczyściłam na szybko samą wodą.
Warto też odczekać po zaaplikowaniu te kilka minut, bo inaczej może zostawić tłuste ślady na koszulce, nie odnotowałam żeby zrobił mi gdzieś żółte plamy.

Zapach bardzo przyjemny - naturalna, nienachalna brzoskwinka 🍑. Skład oparty na oleju kokosowym, maśle shea, dalej soda oczyszczona, skrobia kukurydziana, wosk pszczeli i olejek aromatyczny.

Wiem, że istnieje też wersja deo zapakowana w szkło, ale kiedy robiłam zakupy nie była dostępna na stronie marki i teraz również jej nie widzę.

Cena ok 25 zł za 150 ml - zacnie!
Używam od kwietnia, zostało mi jeszcze jakieś pół opakowania.

Podsumowując - zero podrażnień, pieczenia, pachy zaopiekowane i pachnące! Na pewno będę wracała, ale następnym razem poszukam wersji w szklanym słoiczku.

Znacie ten produkt? Używacie naturalnych dezodorantów?

Zobacz post