2 na 3 Użytkowniczek poleca ten produkt


Opis produktu

To wprost nie do uwierzenia, że długotrwały, matowy kolor ust może być tak lekki i komfortowy! Szminka w płynie Bourjois Rouge Velvet Edition w odcieniu Olé Flamingo! jest delikatna i subtelna jak szept. Nasycony pigmentami, intensywny kolor nie rozpływa się i nie rozmazuje, pozostając na ustach przez długi czas.
Aksamitna konsystencja matowej pomadki w płynie Bourjois Velvet Rouge Edition r ...

To wprost nie do uwierzenia, że długotrwały, matowy kolor ust może być tak lekki i komfortowy! Szminka w płynie Bourjois Rouge Velvet Edition w odcieniu Olé Flamingo! jest delikatna i subtelna jak sze ...

Rozwiń opis

Produkt dodany w dniu 15.09.2018 przez nana37

Ulubieńcy minionej dekady

Hej! 👋🏻

Pokażę Ci dzisiaj zestaw kosmetyków, które kiedyś uwielbiałam i bez których nie wyobrażałam sobie żadnego wyjazdu.

Kiedyś jako podkład zawsze wybierałam Affinitone. Trzymał mi się długo, nioksydował, ładnie współpracował z innymi mokrymi produktami i miał średnie krycie co mi w zupełności wystarczało.

Jeśli o korektor chodzi to też wybierałam te z serii Affinitone. Nigdy nie miałam problemu z wielkimi cieniami/sińcami jedynie starałam się korygować swoją "dolinę łez", gdyż według mnie wyglądała po prostu jak krater pod okiem. Korektor trzymał się długo, przypudrowany jeszcze dłużej. W połączeniu z podkładem Affinitone tworzyły zgrany duet. Nie przesuwał się i był kryjący (ładnie przykrywa niedoskonałości).

Kolejnym z moich niegdysiejszych ulubieńców był puder transparenty z Manhattanu. Byłam nim oczarowana. Dodawał matu, nie dawał koloru - działał tak, jak powinien. Po prostu go uwielbiałam. Zauważyłam też, że był mało wydajny - bardzo szybko sięgnęłam denka.

Puder Modelujący HD z Inglota, nr 502 nadal jest jednym z ulubieńców. Używałam go wtedy i używam nadal jako bronzera, bo ma do tego świetny kolor. Pomijając fakt, że uwielbiam produkty Inglota to puder ten ma niesamowitą pigmentację, bardzo łatwo i szybko się z nim pracuje. Długo utrzymuje się na twarzy. Nie można sobie nim zrobić "krzywdy". Można go używać do konturowania, ale dobrze sprawdza się też do ogólnego "opalania". Nadal bardzo go lubię.

Naked Basics z Urban Decay, czyli moja pierwsza "droga" paleta. Dostałam ją wówczas na święta od swojego przyjaciela. Był moim ulubionym prezentem kosmetycznym, które otrzymałam w ówczesne Święta. Niestety jeden z cieni już od początku był uszkodzony, ale to niczemu nie przeszkadzało. Cienie są niesamowitej pigmentacji - wystarczy tylko lekkie muśnięcie pędzlem i mamy na nim cudowną mgiełkę koloru. Bardzo łatwo można wykonać dzięki tej palecie delikatny, dzienny makijaż jak i wieczorowe smokey eye. Bardzo długo utrzymują się na powiekach, nawet bez żadnej bazy. Lekko się osypują, ale można nad tym zapanować. Byłam w tej palecie absolutnie, totalnie, niezaprzeczalnie i nieodwoływalnie zakochana. Szkoda, że się bardzo szybko rozpadła...

Eyeliner z Eveline, "2000 kalorii" - jeden z najlepszych eyelinerów jakich kiedykolwiek używałam. Bardzo łatwo się wykonuje nim kreskę - jaskółka mi nie straszna! Eyeliner długo trzymał się na powiece. Był naprawdę bardzo wydajny. Używałam bardzo długo. Największy plus to taki, że nie zasychał - mój ulubieniec wśród eyelinerów.

Moim ulubieńcem wszech czasów był Twist Up The Volume z Bourjois (ale tylko wodoodporny!), wiadomo - najpierw nieskręconą szczoteczką wydłużałam rzęsy i później myk! i skręconą pogrubiamy je - CUDO! Szkoda, że już go nie ma...

Szminka - tutaj produkt, który albo się kochało, albo nienawidziło, czyli płynna pomadka z Bourjois Rouge Edition Velvet - u mnie w kolorze 05 Ole Flamingo! Ja ją pokochałam! Była tak trwała, że żadne upały, deszcze, armagedony nie było mi straszne. Pomadki z Rouge Edition Velvet kocham do dzisiaj.

Mgiełka i bibułki matujące. Mgiełka z Efektimy - moja pierwsza ever, sprawiała, że twarz nie wygląda jak maska a dodatkowo w ciepłe dni cudownie koiła i chłodziła moją twarz. Bibułki matujące przydawały mi się najbardziej kiedy chciałam zmatowić powierzchnię nad ustami i strefę T. Choć nie pamiętam ich zbyt dobrze, chyba były jednak bublem. 🙈

Teraz większości tych kosmetyków nawet bym nie kupiła ponownie, a co dopiero je tak zachwalać i polecać pod niebiosa.
A Ty? Masz takie koszmarki w kosmetykach, które kiedyś kochałaś, a dziś nie masz pojęcia dlaczego tak było? 🙃

Zobacz post

Pomadki Rouge Edition Velvet

Moje pomadki do ust Rouge Edition Velvet od marki Bourjois. Są to fajne pomadki z drogerii które mają bardzo przyzwoitą jakość, ja polecam kupować je na promocji lub w Internecie wtedy wychodzi dużo taniej. Mam te pomadki w kilku kolorach i w zależności od odcienia ich formuła nieco się różni niektóre są bardziej wodniste inne to raczej taka piankowa konsystencja. Trwałość jest powiedziałabym średnia ale nie wysuszają ust i bardzo ładnie się zjadają. Opakowania pomadek są bardzo ładne i eleganckie, napisy pozostają na swoim miejscu i się nie ścierają. Kolor które mam to:
02 Frambourjoise - czyli taka przybrudzona zgaszona czerwień
05 Ole Flamingo! - piękny intensywny ciemniejszy róż który cudnie wygląda na ustach
06 Pink Pong - cuda neonowa wrecz fuksja która jest idelana na lato
07 Nude-ist - ciemniejszy brązowy odcień który sprawdzi się na codzień jak i do mocniejszego oka
11 So Hap'pink - różowy lekki kolor idealny na codzień w odcieniu bardzo twarzowego różu.

Zobacz post

kosmetyki blyszczyki szminki pomadki bourjois

Bourjois, Rouge Edition Velvet , odcień 05 Ole flamingo!. Kolorek dosyć mocny, świetnie napigmentowany. Jest to taka ciemna, intensywna różo-czerwień. Poza trwałością, nie mam do tej pomadki żadnego ale. Ma świetną konsystencję, bardzo fajnie się rozprowadza, nie zastyga, nie daje uczucia dyskomfortu. Nie przesusza i nie podkreśla suchych skórek. Lubię ją, jednak trwałość potwierdza to, że cena jest o wiele za wysoka.

Zobacz post

-

Jestem całkowicie zakochana w BOURJOIS ROUGE VELVET. Świetne matowe wykończenie, bardzo trwała. Doskonale radzi sobie przez cały cień zarówno z jedzeniem jak i piciem. Kolor ściera się bardzo równomiernie i nawet po całym dniu bez poprawek można bez wstydu wyjść do ludzi. Mój kolor to Ole flamingo. Mocny i wyrazisty róż.

Zobacz post


-

Matowe, płynne pomadki Bourjois Rouge Edition Velvet. Posiadam trzy odcienie: Don't pink of it, Pink pong oraz Olè Flamingo. Pierwszy z nich zdecydowanie mi nie odpowiada i bardzo rzadko go używam. Za to 05 i 06 to strzał w dziesiątkę. Polecam Wam te przepiękne, fuksjowe odcienie. Trzymają się na moich ustach praktycznie cały dzień, jednocześnie nie przesuszając ich. Jedynym minusem jest specyficzny zapach produktu, wyczuwalny zanim zastygnie na ustach. Mam je już bardzo długo, są naprawdę wydajne. Polecam!

Zobacz post
1

Pozostałe posty z tym produktem