JAŚ PROSI O SERDUSZKO... czas się kończy!
Kochani,
nie mogłam przejść obok tej informacji obojętnie. Dlatego dzisiaj przychodzę do Was z prośbą o pomoc. Jeśli nie chcecie czytać wszystkiego to przejdźcie do "odciętej" części
Nie będę pisała nic więcej od siebie, bo prośba rodziców Jasia mówi wszystko.
Oto fragmenty opisujące sytuację. Pochodzą one ze strony http://www.siepomaga.pl/serce-jasia. Cały opis możecie przeczytać właśnie na tej stronie.
"Pierwsze swoje dni Jaś spędził nad polskim morzem, w Gdańsku. Miał zaledwie kilka milimetrów, nie było jeszcze wiadomo, czy będzie dziewczynką, czy chłopcem. Potem przeprowadził się do Olsztyna, ponieważ rodzice zmieniali pracę. Szybko przyzwyczaił się do blasku fleszy, chodził z mamą na plan zdjęciowy, spotykał inne fotomodelki, fotografów, poznał aktualne trendy w modzie - w końcu na zdjęciach był przykryty ubranami z najnowszych kolekcji. Aż do dnia, w którym powstało zdjęcie, które zmieniło całe dotychczasowe życie rodziców maluszka.... Zdjęcie zrobione nie na planie zdjęciowym, lecz w gabinecie lekarskim, nie ręką fotografa, lecz lekarza.
18 tydzień, kolejne badanie. Młodzi rodzice zastanawiali się, czy będzie już wiadomo, na kogo czekają - chłopca czy dziewczynkę. Myśleli, że lekarz chce im sprawić radość i sprawdza tak długo, jaka jest płeć dziecka. Lekarz sprawdzał, jednak nie to. Dokładnie oglądał serduszko, wiedząc, że może niepotrzebnie zaniepokoić rodziców albo jednym zdaniem zmienić ich radość w ogromny lęk przed utratą dziecka. - Coś jest z serduszkiem, musicie jechać do kardiologa - w końcu powiedział. Nie pomylił się, z serduszkiem naprawdę było coś nie tak, a od kardiologa pojechali od razu do Warszawy. Stwierdzono poważną wadę serca. - Ze słów lekarza zapamiętałam, że serce leży nie po lewej, ale po prawej stronie. - wspomina Milena, mama Jasia. - Dowiedzieliśmy się też, że będzie chłopak, nasz Jaś. Wada serca Jasia to: zespół prawostronnego izomeryzmu, dextrocardia, zarośnięcie hipoplastycznej tętnicy płucnej, pojedyncza komora, ubytek przegrody przedsionkowo-komorowej."
"Już raz Jaś mógł pożegnać się z życiem, jednak my, jako jego rodzice musimy walczyć o naszego synka do końca. Walczymy też ze stresem, żeby Jaś nie przyszedł zbyt wcześnie na świat, walczymy z naszymi lękami, z poczuciem bezsilności. Gdy nie czuję, że Jaś kopie, wpadam w panikę. Na szczęscie zaraz przypomina mi o sobie, pokazuje, jaki jest silny. Mówię mu wtedy, żeby rósł i nabierał sił - przed nim operacja ratująca życie.
Do 6 miesiąca Jaś jeździł ze mną na plan zdjęciowy do pracy. Teraz czeka nas najważniejsza podróż - po naprawione serduszko, które przez pół roku pozwoli Jasiowi żyć, potem kolejna operacja. Gdyby chodziło tylko o samą podróż, od sierpnia byśmy czekali pod szpitalem, jednak najpierw musimy zebrać pieniądze, bo NFZ nie pokryje operacji za granicą. I to jest najważniejsze zadanie na ten krótki czas do narodzin Jasia. W tym czasie prosimy i będziemy prosić o pomoc każdego, bo tylko w ten sposób nasz synek będzie mógł żyć mimo chorego serduszka. Jeśli tu jesteś, pomóż nam ratować nasze dziecko...Milena"
__________________________________________________
Pomagać można aż na kilka sposobów.
Można:
1. wpłacać pieniażki na konto fundacji Sie Pomaga (https://www.siepomaga.pl/serce-jasia), klikając przycisk WESPRZYJ (możliwe również wpłaty zza granicy Polski)
2. wpłacać pieniążki na konto fundacji Cor Infantis (http://www.corinfantis.org/…/504-jan-dabrowski-serce-jednko…) , pod opisem znajdziecie wszystkie numery kont i szczegóły!
3. codziennie wchodząc na stronę DOBRY KLIK (http://dobryklik.pl/) i klikając w obrazek!
4. Udostępniając post z Facebooka ze wszystkimi informacjami swoim znajomym. Link do posta: https://www.facebook.com/jandabrowskiwaleczneserce/posts/1667909226775910
Został utworzony również bazarek, z którego pieniążki zostaną przekazane na serduszko Jasia! Można licytować, ale również podarować coś na aukcję! --> https://www.facebook.com/BazarekDlaJasia
Kochane Clouders wiem, że macie ogromne serca, dlatego myślę, że każdą z nas stać choćby na zwykły klik. Nie jest to duża kwota bo 10gr za każde kliknięcie w cegiełkę ale gdy będzie nas dużo to pomożemy Do niczego więcej nie namawiam, reszta zależy od Was.
Razem możemy więcej!
Informacja z ostatniej chwili:
https://www.facebook.com/jandabrowskiwaleczneserce?fref=nf
Moi Przyjaciele. Chciałbym Was poinformować o bardzo ważnej decyzji, którą podjęliśmy z rodzicami. Jak widzicie zbiórka idzie baardzo wolno, zdecydowanie za wolno! Jednym się udaje uzbierać całą sumę w kilka dni, Nam udało się zebrać ledwo połowę w 5 tygodni. Próbowaliśmy wszystkiego, aukcje, pisaliśmy do znanych osób (prawie wszystkie postanowiły przejść bokiem obok mojej historii, naszej historii i nie pomogły w żaden sposób), gazety, również TV (moja kochana babcia pisala, w odpowiedzi zwrotnej otrzymała informację o lekarzu, który wykonuje operacje w ŁONIE MATKI, której oczywiście w naszym przypadku wykonać nie wolno, ponieważ są one wykonywane do 27 tygodnia ciąży), spamowaliśmy wszystkich i wszędzie.Pojawiły się komplikacje, trafiliśmy z mamą do szpitala, bo trochę jednak spieszy mi się na ten świat i okazało się, że nie mamy czasu. Każdy dzień przeżywamy tak jakby był naszym ostatnim, tym decydującym. Lekarze zapowiedzieli, że już powinniśmy być zapisani na cesarskie cięcie oraz, że szpital, który się mną pózniej zajmie już powinien być przygotowany na moje przyjście. Niestety, do tej pory nie zapisaliśmy się do żadnego szpitala, mamy tylko kwalifikację do operacji w Niemczech. Tylko papierek, nic więcej. Żyjemy w ciągłym strachu. Zadecydowaliśmy, że dość tego. Koniec ze strachem, który towarzyszy nam każdego dnia :" A co jak zacznę rodzić?", "Który szpital mnie przyjmie?", " Gdzie będą gotowi na przyjęcie chorego Jasia?".
Postanowiliśmy, że jeśli nie uzbieramy choćby połowy tego co zostało do uzbierania, do piątku tego tygodnia będziemy zmuszeni zapisać się do szpitala w Polsce, będziemy skazani na NFZ, warunki, które panują w szpitalach, rozłąkę i oczekiwanie. Jest to ogromne ryzyko, ale przynajmniej będziemy spokojni, będziemy wiedzieli, że już ktoś na nas czeka, ktoś kto zapoznał się z chorobą Jasia. Bez strachu: czy przyjmą nas do kliniki czy nie? Od teraz wszystko jest w rękach Boga, zrobiliśmy tyle ile możemy. Mamy nadzieję, że jednak uda nam się zebrać całą kwotę, ale życie i bezpieczeństwo naszego dziecka jest najważniejsze! Bardzo wszystkim dziękujemy za pomoc, jesteście wielcy!