Love Yourself
Hej Dziewczyny!
Niedawno miałyśmy fajny konkurs Walentynkowy, w którym uczestniczki dzieliły się swoimi sposobami na okazywanie sobie samej miłości. Lektura tych sposobów to prawdziwa skarbnica inspiracji! Pomyślałam, że fajnie byłoby zebrać w jednym miejscu wszystkie "sprawdzone" sposoby, tak aby nie tylko w chwili, gdy dopadnie nas "gorszy" dzień, ale właśnie na co dzień pamiętać o najważniejszej osobie na świecie - o sobie samej
- Co o tym myślicie? -
Ostatnio na każdym kroku wiele się mówi o kochaniu siebie, ale przecież dla każdego będzie do oznaczało coś zupełnie innego. Czasami warto też przetestować sposoby innych osób, ale nic na siłę. To ma być coś, co jest dla nas dobre.
Ja ze swojej strony na starcie mogę podrzucić Wam rytuał, który staram się wdrażać w moje życie, a który polega na odczuwaniu/wyrażaniu wdzięczności. Każdego wieczora tuż przed zaśnięciem przypominam sobie co działo się minionego dnia i w myślach wyrażam podziękowanie i wdzięczność za to co mi się udało i co "mam". Nie chodzi tutaj za bardzo o dobra materialne, ale o zdrowie (lub zdrowienie), o miłe chwile, o miłość jakiej doświadczam od innych ludzi itp. Tak trochę jak w metodzie małych kroków kaizen - dostrzeganie wszystkich dobrych rzeczy, nawet tych najmniejszych, które przydarzają Ci się na co dzień oraz praktykowanie zasady “doceń to co masz, a dostaniesz więcej”. Oczywiście początki są trudne i ciężko jest znaleźć choć jedną taką rzecz w ciągu dnia, za którą mogę czuć się wdzięczna. Jednak z czasem jest coraz łatwiej i nawet najgorszy dzień potrafi zmienić się na o wiele fajniejszy. No i przede wszystkim takie praktykowanie bardzo uspokaja i wycisza i nastraja pozytywnie do świata.
A jakie są Wasze sposoby na kochanie samej siebie?
Super pomysł! Ja nie mam jakichś specjalnych rytuałów, po prostu staram się dbać o zdrowie i dobre samopoczucie. No i przestałam się przejmować głupotami. Żyję wg zasady: Jeżeli coś nie sprawia ci przyjemności/męczy cię/denerwuje, to z tym skończ . I stosuję tę prostą zasadę niezależnie czy chodzi o pracę, o związek czy o niewygodne buty
Świetny wątek, ja dopiero od jakiegoś czasu żyję w zgodzie ze sobą, bez wytykania sobie w lustrze wad. Nie robię niczego na siłę i coraz częściej zadaję pytanie "czy ja tego chcę?" zamiast "czy komuś sprawi to przyjemność?"
Zaczęłam kochać samą siebie kiedy w końcu zaczęłam mówić NIE wtedy kiedy trzeba. Zajmowanie się wszystkim w koło po za sobą to taki kamień na głowie, który ciąży. Od kiedy przestałam być czyimś popychadłem, zajmować się kogoś dziećmi bo ktoś coś itd, nauczyłam się mówić w prost sąsiadce, że po prostu nie mam ochoty - czuje się o wiele lżej i swobodniej ! Serio teraz wiem, że wychodzę z domu kiedy chcę i nikt mi nie powie, że mam tam być bo 'chłopaki' nie mają z kim zostać. Wychodzę z domu i nie czekam aż sąsiadka wejdzie na górę tylko wychodzę i idę. Niby nic wielkiego ale robi dużą różnicę
Mówienie "nie" zwłaszcza bliskim osobom jest ogromnie trudne! Nauczenie się asertywności jest bardzo ważne, bo tak jak napisałaś - ma się "wolniejszą głowę"
Przestałam patrzeć na zdanie innyxh( ostatnie przykre zdarzenie nauczylo mnie,by nie wpierdzielac się w życie )
Super pomysł
Ja zaczęłam zmiany od zmianę znajomych i odcięłam się od toksycznej znajomości ktora ciągle chciała żeby wszystko było tak jak ona chce więc powiedziałam nie i od razu lepiej się czuję gdy robię to co lubię i nikt mi niczego nie nakazuje robić
W końcu nauczyłam się mówić NIE i robić też to co ja chcem a nie zawsze się do kogoś dopasowywać. Kiedyś było mi szkoda innych i nie lubiłam odmawiać jednak trzeba też myśleć o sobie. Poświęcam więcej czasu na pielęgnowaniu siebie, więcej czytam i w końcu mogę robić coś co kocham ❤️
Ja w końcu przestałam przejmować się zdaniem innych. Jestem raczej mało pewna siebie, jednak powoli staram się to zmienić, przecież każdy ma w sobie coś wyjątkowego.
Ja nauczyłam się mówić NIE, gdy zaszłam w ciążę Wtedy też przestałam przejmować się sprawami na które nie mam żadnego wpływu A gdy już coś takiego się zdarzało to nie przejmowałam się tym. Pewnie miało to związek z tym, że rozwijało się we mnie życie i nie chciałam żeby mój stres jakoś jej zaszkodził. Potem nie stresowałam się, bo "mała to odczuwa". I tym oto sposobem z "histeryczki" stałam się oazą spokoju, która nie panikuje na zapas, tylko czeka co czas przyniesie
Obecnie na ukochanie samej siebie przeznaczam przeważnie wieczory, zaczęłam dbać o swoją cerę io swoje włosy, bo sprawia mi to radość; przeznaczam wolny czas na filmy i seriale, bo relaksuje mnie to Będzie ciepło to będę wychodziła na spacery z córką, podczas których będę chłonęła promienie słońca i śpiew ptaków
Jak ja bym chciała nauczyć się nie przejmowania sprawami na które nie mam wpływu! Od tak dawna już z tym walczę, a wciąż nie wychodzi ;s