Praca biurowa - nuda czy pasja? Wady i zalety.
Praca biurowa! Cześć, jestem ciekawa ile z was pracuje zawodowo przy biurku. Jak znoszą to wasze oczy i kręgosłup. No i jak z nawałem pracy? Macie jakieś sposoby na dyskretne nicnierobienie? Opowiadajcie jak to u was wygląda.
Ja pracuje w banku, zajmuje się monitoringiem kredytowym . 8h spędzam praktycznie cały czas z przed komputerem. Noszę okulary, bo oczy by chyba nie wytrzymały tyle patrzenia w komputer. Kręgosłup czasem boli, ale i tak jest to mniejszy ból niż ten towarzyszący pracy fizycznej. Nie da się nic nie robić jeśli jesteś rozlcizana z wyników, wiadomo są dni kiedy jest mniej prscy, ale są też takie kiedy jest nawał pracy i ciężko iść nawet do WC.
Moja praca jest hybrydowa - dużo spotkań z ludźmi (też online), do tego reszta przy kompie. Plusy: przede wszystkim ta praca spełnia moje podstawowe wymagania odnośnie pracy tj. daje mi stabilność finansową i możliwość rozwoju w branży. A czy da się opieprzać... Wszędzie się da, ale raczej nie ma co liczyć, że to zostanie niezauważone Lepiej poszukać takiej pracy, do której będzie się chodzić z uśmiechem, to i pokusy na lenistwo nie będzie .
Ja pracowałam w UM, jakoś rok na stażu. Nigdy się tak nie wynudziłam. Wtedy też zrozumiałam, że dla mnie papierkowa robota przy biurku to męka i zaczęłam szukać pracy fizycznej.
Jedyne czego mi brakuje to "ładnego" ciuszku, w który przy takiej pracy mogłam się wystroić.
Moja mama za to od zawsze w zawodzie sekretarki/księgowej/marketingu - tylko praca biurowa. Jeżeli chodzi o wzrok to warto mieć okulary - nawet zerówki, ale z tym filtrem światła niebieskiego (czy jakoś tak) i jeśli praca z klawiaturą to tę poduszeczkę pod nadgarstki. Niewygodne, ale zespół cieśni nadgarstka jest jeszcze gorszy. Moja mama miałam trzy operacje dłoni i chociaż ta choroba łapie w każdym wieku i z wielu powodów to biurkowa praca jest dla niej motorem napędowym. Także warto!
I ja się nigdy tym nie interesowałam, ale czy przy ciągłej pracy przy komputerze co jakiś czas nie należy się kilka minut przerwy?
Ja niedawno zaczęłam taką pracę i nie jest to praca dla mnie. Non stop praca przy komputerze, mam okulary, ale i tak jestem zmęczona, non stop ktoś coś od Ciebie chce, co chwilę jakieś szkolenia po 2 godziny - spoko, ale potem w 6 nadrabiasz cały dzień. Przez ostatnie tygodnie żyję w takim stresie, że nie mogę spać po nocach... a dzisiejszy dzień był taką porażką, że mam ochotę nigdy tam nie wracać. Wszyscy mi powtarzają, że potrzeba czasu, ale ja uważam, że nie każdy się do tego nadaje.
Ja pracuję głównie przy komputerze. Choć mam takie dni, że 8h piszę, a mam takie, że piszę 2h, bo pozostały czas to spotkania albo inne czynności. Kręgosłup mnie raczej nie boli. Okulary i tak noszę, bo mam wadę wzroku. Oczy czasami szczypią i bolą, zależy od dnia. Wtedy z pomocą przychodzą krople. Udawanie, że się pracuje? No pewnie się da, jak zawsze. U mnie wiele rzeczy jest do zrobienia z terminem, nie ma, że się nie chce, nie mam ochoty czy coś innego. Ma być gotowe i tyle. Wiadomo, że są dni, kiedy robię łatwiejsze rzeczy, bo się gorzej czuję, a są dni kiedy cisnę przez równe 8h.
Ja 7 lat pracowałam za biurkiem. Dużo nudy, ale i też stresu. Potrafiłam obejrzeć sezon serialu na Playerze, ale czasem pracowałam w weekendy za darmo. Miałam fajne zarobki, mogłam się ładnie ubrać (praca z klientami) i miałam satysfakcję. Teraz siedzę w domu z dzieciakami i muszę powiedzieć, że tęsknię za tą robotą. Do siedzenia z biurkiem trzeba się nadawać - wierzę, że niektórzy umarli by z nudów, ale ja to zawsze lubiłam.
Pracowałam w drukarni jako obsługa klienta więc 85% czasu pracy siedziałam na tyłku i odpisywałam klientom. Przyznaje, że dla mnie ta praca była okropna 🙈 głównie dlatego, że strasznie tam przytyłam, zero ruchu w pracy a później jak wracałam chciałam spędzać czas z mężem a nie ćwiczyć. Batoniki ciągle podjadane żeby stres załagodzić bo roboty dużo, klienci przewrażliwieni a szefowa walnięta...
Równocześnie praca w której musiałam stać 7 godzin też nie była dla mnie.
Dopiero kiedy zmieniłam pracę na tą w drogerii to zupełnie inaczej - dużo w niej chodziłam, nosiłam, po drabinie wchodziłam - człowiek się odrazu inaczej czuje.
Po za tym w biurze mieliśmy zmiany od 8 do 16 lub od 9 do 17. O ile chodziłam na tą ranną zmianę to było super, organizm się przyzwyczaił do jakiegoś trybu - kilka razy koleżanka poprosiła mnie żebym przyszła na tą na 9 i tak mi się przestawiło, że ciężko mi się na tą 8 wstawało 🤦♀️
Jak mam różne zmiany to wiadomo jest to ciężkie w tej kwestii, że człowiek się nie może do jakiegoś trybu przyzwyczaić, ale równocześnie jak kończę szybko to mogę sobie wieczorem pobyć z mężem, odpocząć. Za to jak mam na popołudnie to mogę się chociaż raz na jakiś czas wyspać czy pozałatwiać chociażby urzędowe sprawy - tak to musiałam brać urlop, zwalniać się szybciej bo urząd pracował w tych godzinach co ja 🙂
Pracuje w szpitalu, ale przy biurku jako sekretarka medyczna.
Moja praca polega głównie na papierkowej robocie, mam swoje biurko, komputer itp.
Praca po części jest monotonna, po części nie, bo każdy pacjent no i każdy dzień przynosi coś innego.
Poza praca przy biurku zajmuje się jeszcze innymi sprawami - czasem "biegam" po szpitalu.
I lubię swoją pracę i nie.
Nie lubię, bo nie mam możliwości awansu, poza tym praca biurowa w moim przypadku wiąże się z obciążeniem kręgosłupa, więc po wielu h mega bola mnie plecy itp.
Z drugiej strony moja pracę lubię, bo przez te 6 lat pracy tutaj nauczyłam się wielu rzeczy nie tylko zawodowych, ale też współpracy z lekarzami, pielęgniarkami itp.
No i kolejny plus - praca od poniedziałku do piątku, te same godziny pracy, więc mam więcej czasu dla siebie.
Obecnie zapisałam się na studia, bo planuje zmianę branży, chciałabym pracować w jakiejś firmie i moc rozwijać się bardziej, ale zobaczymy co przyniesie los.
Od ponad trzech lat pracuję w korporacji, oczywiście jest to praca typowo biurowa. Ja akurat zajmuję się danymi giełdowymi, więc można powiedzieć, że codziennie robię trochę to samo (te same zadania). Z ilością pracy jest różnie - czasem nie ma kiedy odejść od biurka i siedzi się na nadgodzinach, czasami po kilku godzinach nie ma już co robić. Najbardziej jest to uzależnione od ilości osób w pracy, a z tym ostatnio raczej krucho. Nasza praca ma taką specyfikę, że wszystko musi zostać zrobione, choćby nie wiem co, bo na danych wprowadzonych przez nas polegają inwestorzy. Więc nawet gdyby nagle połowa zespołu się rozchorowała, i tak trzeba wszystko zrobić.
Jeśli chodzi o dyskretne nicnierobienie - póki jeszcze byliśmy w biurze to raczej nie było takiej możliwości. Co najwyżej robiło się nieco dłuższe przerwy, jeśli szefostwo widziało, że roboty jest mało to raczej przymykało na to oko. Jednak od półtora roku mamy pracę zdalną - tutaj już da się dużo więcej. Staram się tego za bardzo nie wykorzystywać, wiadomo że w pierwszej kolejności należy wykonać wszystkie obowiązkowe zadania, ale jak np. ostatnio musiałam się uczyć do obrony, to czasem wykorzystywałam też czas w pracy, aby czytać notatki.
Od dwóch lat do komputera staram się nosić okulary zerówki z antyrefleksem, dzięki temu oczy się mniej męczą, chociaż i tak czasem zdarzają się dni, kiedy czuję piasek pod powiekami. W takich przypadkach ratuję się kroplami od oczu. Na kręgosłup nie narzekam, ale podstawą przy pracy biurowej jest wygodne, i dobrze ustawione krzesło.
Któraś z Was pisała, że przy pracy biurowej przysługują przerwy od komputera - owszem, u nas było powiedziane, że na każdą godzinę przy komputerze przysługuje 5 minut przerwy. Nie wiem jednak czy jest to odgórny przepis, czy tylko nasz wewnętrzny.
No tak, myślę, że nie powinnyśmy narzekać bo gorzej mają pracownicy fizyczni, którzy dźwigają i muszą znosić kapryśne pogody...
Szkoda, że się zraziłaś do tej pracy. Ja w poprzedniej pracy jako sekretarka siedziałam na ciemnym i zimnym korytarzu, nie miałam może 40 minut zajęcia w ciągu 8 godzinnego dnia pracy i wymagano ode mnie żebym cały czas patrzyła w komputer i udawała, że coś robię (monitor widoczny dla wszystkich przechodzących korytarzem więc film czy szperanie po zakamarkach internetu odpada). Na szczęście zmieniłam pracę - nadal przy biurku ale teraz jestem szczęśliwa w tym co robię
Myślę, że to nie wina samej "pracy biurowej" ale akurat tamtego miejsca, coś o tym wiem... lepiej zmień pracę i ciesz się życiem, nie ma sensu przynosić nerwów do domu trzymam za Ciebie mocno kciuki
Cała moja nauka i cała moja praca dodatkowa jest przy komputerze/na telefonie. Praktycznie przez cały dzien nie mam wytchnienia od ekranu. Co do kręgosłupa - jestem ciężka, ciało się przyzwyczaiło. Rzadko (na szczęście!) czuję kręgosłup, najczęściej głowę i odcinek szyjny. Dużo tu robi wygodne krzesło i duże biurko, ja mam krzesło gamingowe, kupiłam używane za kilka stówek. To była wspaniała inwestycja! Bo ostatni rok akademicki przesiedziałam po 15/16h dziennie przy biurku, przeżyłam!
Okulary i tak noszę, i tak. Często soczewki. Ale wiem, że jak spędzam meeega dużo godzin przy kompie, to potrzebuję okularów i wtedy z soczewek rezygnuję.
jestem edytorem, bawię się jako asystentka dyrektor w firmie kosmetycznej - brzmi absurdalnie, ale mega dużo robię.