Inpost - problemy z paczuchą
Otóż mam taki problem, ponieważ moja paczka nie trafiła do paczkomatu, mimo że miała w nim być 28 czerwca. Dzwoniłam 1 lipca na infolinie to Pan powiedział mi, że wyśle wiadomość do oddziału, że paczka ma być przekazana do paczkomatu jak najszybciej, potem dzwoniłam 5 lipca i Pani mi powiedziała, że skontaktuje się ze mną kierownik oddziału żeby wyjaśnić sprawę. Tutaj zaświeciła mi się lampka "że niby jaką sprawę?" i oczywiście nikt nie zadzwonił. Dziś zadzwoniłam, przed chwilą, po raz trzeci. Pani powiedziała mi, że paczka zaginęła, bo twierdzą, że nie ma jej w oddziale. Złożyłam reklamacje przez Internet, bo przez telefon opierniczyłabym niewinnego niczemu człowieka. I tutaj mam właśnie pytanie. Może wiecie ile czasu rozpatrują taką reklamacje?
Dodam jeszcze, że na pytanie czy mogę się dowiedzieć do którego oddziału pojechała moja paczka (bo do jakiegoś dotarła bo była piknięta) dostałam odpowiedź, że oni twierdzą że jej nie mają, więc nawet nie wiem gdzie bym mogła pojechać i to wyjaśnić, co z nią zrobili.
Szczerze, to nie chce mi się dzwonić do nich jeszcze raz. Poczytałam właśnie na necie, jak to mają gdzieś przesyłki, które im zaginą...
Mogę Ci powiedziec co bylo u mojego kolegi. Miał dostać paczkę jak u Ciebie któregoś tam dnia (na koniec maja). Nie dostał. Zadzwonił do inpostu tez nie wiedzieli co się stało z paczka i kazali złożyć reklamację. Zlozyl, czekal 14 dni (miało być 3-7 dni) i żadnej odpowiedzi. Znowu zadzwonił. Kazali przyjechać do regionalnego punktu (80 km od jego zamieszkania), zajechal, czekal 3 godziny po czym dowiedział sie ze paczka została odeslana. I zlozyl kolejna reklamacje. Paczkę w końcu dostał na koniec czerwca ale żadnego słowa przepraszam juz nie.