Skąd czerpać motywację?
Dokładnie tak jak w temacie - i nie chodzi mi tylko o regularne ćwiczenia czy odchudzanie.
Jestem takim leniem... Mama zawsze mówi, że to wina tego, że urodziłam się w niedzielę. Od trzech lat studiuję i mieszkam poza domem, nie pracuję, bo nie wyrobiłabym jednocześnie ze studiami. Nie chce mi się totalnie nic, potrafiłabym przesiedzieć przed kompem cały boży dzień. Czasami są dni takie jak dzisiejszy: obudziłam się o 7., poleżałam pół godziny, ale nie mogłam spać, więc odpaliłam serial, który ostatnio mnie wciąga i chcę nadrobić sezony, żeby być na bieżąco. Miałam na dziś zaplanowane kupienie sukienki na ślub koleżanki, zabrałam się do tego sklepu chyba tylko dlatego, że szłam z kumpelą, odwiedziłam rodzeństwo, pojechałam na drobne zakupy do drugiego sklepu, jak wróciłam była 16., położyłam się z pudełkiem płatków kukurydzianych i butelką wody, włączyłam serial, leżę do teraz. Jak taki leniwy wór...
Niby nie mam nic do roboty, bo koniec semestru, wiele zajęć już się skończyło, ale mogłabym ten czas wykorzystać inaczej i zainwestować go w siebie i właśnie TO mnie boli. Kiedyś mi się chciało, jeśli nie pomagałam w domu i nie miałam zadania to np. odpalałam kursy e-learningowe, to przydało mi się właśnie teraz, po kilku latach, bo dzięki tym papierkom dostałam się na staż. Mam chory kręgosłup, więc z ćwiczeniami, a zwłaszcza bieganiem, którego pragnę też słabo, bo nie powinnam. Chcę schudnąć, chcę być ładna, oczytana, w dobrej formie i co robię - nie chce mi się nawet wstać, żeby umyć kubek, bo dla jednego nie warto moczyć myjki.
Problem jest taki, że mam za dużo tego wolnego czasu, za dużo planów i za mało motywacji, żeby ruszyć pupę i coś robić. Swego czasu pomogło mi, kiedy z przyjaciółką zrobiłyśmy sobie plik na docsie i co parę dni uzupełniałyśmy zadania do zrobienia na następne dni wraz z godzinami, a później znaczyłyśmy na zielono-zrobione, czerwono-niezrobione, niebiesko-nie zrobione, ale oczywiście prędko się nam to znudziło. Podobnie mam z prowadzeniem kalendarza - działa na tydzień, dwa i na powrót jestem leniem.
No i w sumie to nie wiem, co musiałybyście mi napisać, żebym zmieniła swoje karygodne postępowanie, ale szukam motywacji...
ja mam to samo, dlatego studiuje i pracuje bo to mnie zmusza to ogarniania zycia i nie moge leżeć
tez tak mialam, w sumie juz do wszystkiego sie jakos zmotywowalam i zaczelam robic to, co mialam zaplanowane, pozniej to juz z gorki - jedynie z pisaniem pracy dyplomowej nie moge
@kamilja zabrzmiało odrobinę złośliwie, nie wiem czy taki był Twój zamiar
A tak w temacie to napiszę, że świetnie Cię @MissSilly rozumiem... Tylko u mnie jest tak, że mój czas dzieli się na dni spędzone na stancji i na dni spędzane w domu. Jak jestem w domu to jeszcze potrafię się zmobilizować żeby wstać czy coś zrobić a tutaj nawet jak się obudzę jakoś wcześniej to jak nie mam po co to nie wstaje aż się zrobi naprawdę późno... Przez to w nocy mogę siedzieć dłużej, ostatnimi czasy nawet zdarzało mi się kłaść jak było już jasno, chociaż nic konkretnego nie robiłam. Chyba dopadł mnie kryzys egzystencjalny związany z końcem studiów i brakiem perspektyw. Też miałam tak, że jak miałam mnóstwo różnych zajęć to łatwiej było mi się wziąć za jakiekolwiek następne działanie, a teraz jak mam dużo wolnego czasu to jakoś nic pożytecznego nie robię. Zdaję sobie sprawę, że osoby, które nigdy takiego stanu nie doświadczyły tego nie zrozumieją, ale nicnierobienie może być na dluższą metę też męczące i uciążliwe.
@sonka właśnie sama zauważam, że kiedy tych obowiązków mam więcej, to musze ogarniać i jakoś wtedy dni są efektywniejsze. Ale problem jest w tym, że chciałabym sama narzucić sobie obowiązki takie jak np. (oczywiście nie wszystko naraz, ale przykładowo): codzienna nauka języków, nauka gry na gitarze, którą dostałam i się kurzy, pisanie pracy (mam na to ponad pół roku jeszcze), ćwiczenia dla lepszej kondycji, może jakiś kurs on-line jak kiedyś, a nawet kończąc na pomalowaniu kolorowanki antystresowej, zrobieniu krzyżówki czy ozdobieniu paznokci i "niechcemisię"...
@kitekatu suplementy już mi nawet efektu placebo nie dają, tak bardzo jestem leniwa
@kamila249 z pisaniem pracy nie mogę się zebrać, bo przecież nikt na roku podobno nie zaczął...a później będzie płacz na ostatnią chwilę, to takie typowe...
@owieczka za to ostatnie zdanie masz u mnie ogromnego plusa! Milion kryształków dla tej Pani! Naprawdę, jak powiem komuś, że nie mam nic do roboty i mnie to męczy to jedynie mnie wyśmieje. Sąsiadka z akademika mnie rozumie, razem mam od dłuższego czasu taki tryb dnia, tylko ja nudzę się przed kompem cały dzień, ona nocami i za dnia śpi
"leniwy wór" hahaha...idę spać z uśmiechem na twarzy
a co do Twojego problemu....wiem o czym mówisz....tez tak miewałam....no ale teraz nie mogę sobie na to pozwolić po prostu...za dużo obowiązków....co wcale nie jest takie złe...
Ja polecam przeczytać książkę "Lepiej! 21 strategii na osiągnięcie szczęścia". Brzmi banalnie, ale autorka genialnie tłumaczy dlaczego nam się nie chce i porzucamy wyznaczone sobie cele.
@MissSilly ja to w sumie nikomu nawet nie mówiłam o tym ostatnio, to było moje publiczne przyznanie się Kiedyś, jak zdarzyło mi się to po raz pierwszy to powiedziałam chłopakowi, to były te najdłuższe wakacje życia, zaraz po maturze, nagle okazało się, że mam tyle wolnego czasu, że leżę z nogami na ścianie i się turlam po łóżku bo nie mam nic do roboty. Ale wtedy jednak sporo wychodziłam, były jakieś wyjazdy, spotkania, więc jakoś się rozeszło. Tylko później przypominał mi od czasu do czasu "Pamiętasz jak się wtedy źle czułaś jak nie miałaś nic do roboty?" więc starałam się nie dopuścić do takiego stanu. A teraz jak pilnuje już sama siebie to leniuch gigant, nic nie może mnie przed tym powstrzymać. Generalnie to tak patrzę na tytuł wątku i w tym temacie to moja wypowiedź nic nie wnosi więc na dobrą sprawę powinnam ją usunąć ale mi się nie chce już haha
Najlepszy sposób na takie zastanie to ruch Musisz się przemóc i zacząć coś robić a wtedy samo Ci się zachce.
+polecam też nieco zmienić otoczenie
@MissSilly to chyba tak sciemniaja, ze nie zaczeli, no chyba, ze nie bronicie sie za miesiac tylko inzynier w przyszlym semetrze czy magister za rok?
Ja miewałam podobnie, również nic mi się nie chciało...
Jednak od 3 lat już mam motywację (mam nadzieje na zawsze) mam dla kogo i to motywuje najlepiej!
Gdy myślę, że mój mężczyzna pracuje, a się mu nie chce to ja wymyślam coraz to nowsze zajęcia.
Wczoraj np. zaczęłam sobie przypominać niemiecki, ponieważ całą szkołę się uczyłam, maturę zdawałam, a jak przyjdzie coś do czego to wychodzi na to, że nic nie pamiętam, więc działam!
Dla mnie najlepsza motywacja to drugi człowiek, na pewno masz również skąd brać przykład!
Wystarczy chciec, ulozyc sobie priorytety, zrobic to, co jest wazniejsze i potrzebniejsze. Robisz postepy, bo umiesz przyznac, ze brak ci motywacji, wiec jej szukasz, a to juz krok w dobra strone
Niee, absolutnie. Chodzilo mi o to, ze na dlugi post trzeba miec checi i energie, trzeba wiedziec co napisac, co najwqzniejsze i o czym espomniec, a z czego zrezygnowac. To dobry krok w strone znalezienia motywacji, tym bardziej, ze @MissSilly sama przyznaje, ze potrzebuje jakichs bodzcow motywacyjnych @owieczka
ja też teraz mam dużo wolnego czasu całymi dniami i sama nie wiedziałam co robić, nic mi się nie chciało... kompletny leń we mnie wstąpił
ale zaczęłam gotować obiady dla rodzinki, przy czym wzięło się sprzątanie całego domu, w między czasie jak przychodzi mi paczka z kosmetykami z Avonu, to wtedy biorę się za pakowanie no i oczywiście muszę je porozwozić albo roznosić
wtedy biorę sobie rowerek i zaczyna się moja motywacja , po czym w kolejnym dniu sama z siebie po śniadaniu i kawce biorę sobie rower i jadę na przejażdżkę
teraz mam chęć pojeździć na rolkach
Mam to samo... Kiedyś robiłam dużo, ćwiczyłam, rysowałam, czytałam. A teraz? Ogładam cały dzień chirurgów, po kilkanaście odcinków dziennie. Dlatego jestem szczęśliwa, bo udało mi się załatwić pracę i wyjeżdżam na 3 miesiące. Jeśli teraz już masz spokój z uczelnią to może poszukaj pracy, nawet jeśli Ci się nie chce? Do pracy będziesz musiała chodzić,bo inaczej Cię zwolnią to będzie jakaś tam motywacja.
Mnie też motywuje to,że życie mam jedno i jak mam takiego lenia to wyobrażam sobie siebie leżącą w trumnie i zastanawiającą się czy jestem zadowolona z życia jakie przeżyłam.