Wierzysz ?
Hej dziewczyny
Siedzę sobie i tak myślę, że ostatnio prześladuje mnie jakiś pech. Wszystko co zrobię to mi się nie udaje, miałam mały wypadek, upadek do tego dziś ta matura... Wierzycie w pecha ? Jak się go pozbyć Aż się śmieje teraz przez łzy ze swojej głupoty
Wierzę, że im bardziej sobie wmawiasz że masz pecha tym częściej będą Ci się przytrafiać 'pechowe' zdarzenia Też czasem sobie myślę, że mi życie cały czas rzuca kłody pod nogi ale wtedy myślę o ludziach których spotkały naprawdę wielkie tragedię i stwierdzam, że póki mam dach nad głową i obok siebie ludzi których kocham to nie ma co narzekać
Grunt to pozytywne myślenie. Ja też mam dni kiedy myślę, że non stop przytrafiają mi się pechowe rzeczy.
Ja miałam ostatnio jakiś taki pech, przez 5 dni co dziennie coś... Najpierw sprawdzian z angola mi nie poszedł mimo ,że się uczyłam. Potem babka z rzeźby stwierdziła ,ze to co zrobiłam to tak na prawdę się do śmieci nadaje... Następnie zgłosiłam się w szkole na coś czego nie chciałam i do teraz nie kumam co mną kierowało. Na następny dzień dostałam tak bolesny okres ,że po prostu ryczałam z bólu a już od na prawdę dłuższego czasu nie miałam takiego... Potem umarł mój ukochany piosenkarz Prince... aaa i jakoś w tym czasie jedna dziewczyna się mnie uczepiła i doprowadziła mnie do płaczu (zresztą dalej mi smęci sobą życie...) , I musiałam się w szkole zapisać na konsultacje było to dla mnie ogromnie ważne, to oczywiście nauczycielki stwierdziły ,ze dziś listy nie będzie, wywieszona zostanie w środę jak ja mam zajęcia w czwartek i prawdopodobnie nie było by już tam miejsc (na szczęście w tej sytuacji się zlitowały)
Potem już się unormowało. Myślę ,ze to po prostu zbieg okoliczności ale gdyby może to się działo w jakiś większych odstępach to inaczej bym do tego podeszła a tutaj co dziennie mnie coś przybijało... Myślę ,że trzeba po prostu przeczekać i liczyć ,że za chwile będzie lepiej.
Czasem mam serię nie przyjemnych zdarzeń nawet dzień po dniu, jest wtedy okropnie ale staram się o tym nie myśleć W pecha nie wierzę, moim zdaniem jestem czasem po prostu nie rozgarnięta i stąd problemy
Jakoś rok temu stłukłam lustro...i się zaczęło. Okropne problemy w domu, tata wylądował w szpitalu, później choroba dziadka i miesiące spędzone przy nim w szpitalu- w styczniu zmarł. Miesiąc temu mama miała operację. Do tego rąbnięci wykładowcy, którzy nie chcieli dać mi innych terminów egzaminów mimo że w dniu kiedy wypadały miałam pogrzeb dziadka. Nie wspomnę o tym jak przez to wszystko ucierpiało moje zdrowie i psychika. Nigdy nie wierzyłam w przesądy itp dlatego próbuje tłumaczyć to zbiegiem okoliczności... po kazdej burzy wychodzi słońce i na to czekam
Myślę, że prawdziwy pech nie istnieje, ale wierzę w to, że sami przyciągamy do siebie nieszczęścia m.in swoim nastawieniem do życia lub do jakieś sytuacji myśląc, że ono tak zakończy się niepowodzeniem zwiększamy jej ryzyko, że faktycznie tak będzie. Moim zdaniem takie jest życie. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Raz jest w nim lepiej, a raz gorzej. Dlatego pech czy nie pech to jest po prostu rzeczywistość, a mówiąc ładniej ' element ludzkiej egzystencji'. Matura to nie koniec świata. Uwierz, że w życiu czekają Ciebie gorsze problemy. Bo maturę można zawsze napisać, a niektórych decyzji lub następstw jakie w życiu szybciej czy później muszą nastąpić się nie zmieni lub nie ma się na nie wpływu. W życiu tak praktycznie wszystko można naprawić.
@CichooBadz Film na yt "Sekret" da odpowiedź na Twoje wszystkie pytania a dodatkowo wiele dzięki niemu zrozumiesz i przy dobrym podejściu odgonisz od siebie złą aurę.
@CichooBadz wiele zależy od Twojego nastawienia. Jeśli skupiasz uwagę tylko na tych przykrych sytuacjach i roztrząsasz je jeszcze szczegółowo w swojej głowie to wtedy wydaje Ci się, że cały czas masz pecha, że spotykają Cię tylko niemiłe rzeczy. Proponuję Ci, żebyś rozejrzała się jutro wokół siebie i starała się znaleźć jak najwięcej pozytywów. Nawet w najgorszej sytuacji można znaleźć coś dobrego, chociaż zazwyczaj to co złe bardziej rzuca się nam w oczy, bo jest większe, głośniejsze, wysunięte na pierwszy plan. Jak pada deszcz to spróbuj nie myśleć "zmoknę, zmarznę, będę chora" tylko "wow, ale fajnie, świeci słońce i pada deszcz, będzie tęcza, będzie pięknie" (ja osobiście dodaję jeszcze na koniec "zrobię super zdjęcie"). Oczywiście to nie sprawi, że problemy znikną, ale przynajmniej będzie można osiągnąć równowagę między tym co wkurza, smuci, denerwuje a tym co cieszy i zachwyca. Na koniec chciałam się Ciebie zapytać w co jeszcze oprócz pecha wierzysz? Jak zechcesz to odpowiesz
pamiętaj, że wszystko się dzieje tylko w naszych głowach. Stresujesz się maturką więc podświadomie starasz się znaleźć usprawiedliwienie. EAAAAZY coś takiego jak pech nie istnieje, wszystko zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Nastawienie jest najważniejsze. Mam nadzieję, że dobrze napisałaś egzaminy,trzymam kciuki za resztę
Miałam ostatnio taki dzień, że nie dość, że się przecięłam nożyczkami (hit roku - opakowania nie ruszyło, ale mi skórę między palcami tak), potem chlasnęłam norzem, który był w stojaku i przywaliłam sobie szafką - cudowny dzień
Moje zdanie jest takie, że nasze "wielkie katastrofy" - chodzi mi o te, które z perspektywy są naprawdę błahostkami, jak niepowodzenie na sprawdzianie, nieudana wyczekiwana randka, potknięcie się przed tłumem, bardziej wynikają z myślenia i braku wiary w siebie. Jeśli w siebie nie wierzymy, to sami się demotywujemy do skutecznego działania.
"W pralce jest jedna skarpetka nie do pary. Pesymista pomyśli: zgubiłem skarpetkę; a optymista wykrzyknie: o! jedna dodatkowa skarpetka!"
Ja tam nie wierzę w pecha ani tym bardziej w jakieś odczynianie pecha wierzę w to, że wiele zależy od naszego nastawienia. Cos na zasadzie, że kobiety w ciąży o wiele częściej widują inne kobiety w ciąży i to nie dlatego, że nagle zrobiło się ich więcej tylko dlatego, że po prostu bardziej zwracają na to uwagę
Dzisiaj moje nastawienie sie zmienilo i wydaje mi sie ze pech mnie juz opuszcza Ciezko bylo zmienic te nastawienie
ja jakies trzy miesiące temu zbiłam lustro, no i po tym czasie rozstalam sie z chlopakiem, stracilam prace, zepsulam dwie torebki i wgl mam jakiegoś pecha -.- moze to przypadek a moze nie ;/
Jakbym w niego uwierzyła to pewnie zaczął by mnie prześladować. Jak kiedyś zaczęłam zwracać uwagę na cyfry to miałam wrażenie, że zawsze gdzieś pojawia się 3 lub 1 albo one razem. Np. Chodziłam do szkoły numer 3 na ulicy numer 1, a potem do zespołu szkół numer 31 na ulicy numer 13, w sklepie za coś musiałam zapłacić 31 zł, a mój wiek był podzielny przez 3 itd. Myślę, że jak się coś takiego sobie wmówi to potem się na wszystko zwraca szczególną uwagę i temu przypisuje.
u mnie różnie z tym bywa. życie, pomimo 20 lat, które zaraz skończę namaściło mnie wieloma złymi wydarzeniami, począwszy od dzieciństwa do teraz, kiedy wkraczam w dorosłość. nie przytrafiają mi się raczej mniejsze wpadki, potknięcia, a za to w ważniejszych dla mnie sprawach i chwilach życiowych zawsze pójdzie coś nie tak. staram się myśleć, że jest teraz tak źle, ale kiedyś będzie z górki i wszystko zostanie mi wynagrodzone. wszystko siedzi w naszej głowie, zła passa minie, przecież musi kiedyś los dać nam tą lepszą kartę!