Pseudo bezdomni i żebraki – poratujesz złotóweczką?
Czy zaczepiają Was na ulicy bezdomni lub żebracy proszący o pieniążka tzn. przysłowiowego ‘’grosika’’ czy ‘’’złotóweczkę’’. Głównie interesuję mnie czy dajecie im pieniądze czy też ignorujecie? Jeśli tak to ile? Potraficie odróżnić podstawionych żebraków od tych naprawdę potrzebujących? Zastanawialiście się ile bezdomni potrafią zarobić w ciągu dnia? Mowa tutaj o dużych miastach. Ja pieniędzy nie daję, szczególnie Rumunom z dziećmi na rękach, choć wiadomo, że te kobiety są niekiedy zmuszane do żebractwa. Nie daję też niemowom z kartkami, którzy nagle dostali objawienia i zaczęli mówić. Jeśli ktoś jest głodny i chcę pieniędzy to kupię, ale nie dam pieniędzy, bo nie mam pewności na co zostaną przeznaczone.
Mnie wkurzają mali Rumuni żebrający w tramwajach, grają na akordeonach takie smutne piosenki i się obijają o Ciebie. Zawsze wtedy trzymam torebkę blisko siebie A potem na przystanku wyciągają wypaśny smartfon z kieszeni, tacy biedni.
W Krakowie raz mnie facet zaczepił i prosił o kasę to dałam mu moje drobne, bo mi się go szkoda zrobiło, mówił mi o dzieciach i w ogóle... Mam miękkie serce
Ja tych grajków też nie lubię! Myślałam, że tylko u mnie taka dyskoteka w tramwaju jest robiona, co za cyrk! Zawsze jeden gra, a mały zbiera do białego kubka - klasyk!
Mnie raz się zdarzyła sytuacja i to na oczach większości ludzi, bo było to na przystanku autobusowym w samo południe centrum miasta, koleś o kulach żebrał i któraś z rzędu babka po tym jak nikt mu nikt nic nie dał, to jedna z nich oddała mu swoją drożdżówkę - podkreślam, że nie była ona zagryziona, wyjęła świeżą drożdżówkę z torebki - więc raczej była ona dla niej. A ten bezdomny jak dostał ją na dłoń, to nią rzucił i powiedział do niej ''sama sobie to żryj'' i poszedł dalej, a cały przystanek w szoku!!!
Ja mam miękkie serce i często zdarza mi się ulec takim ludziom. Szczególnie gdy widzę bezdomnego. Ale nigdy nie dałam więcej niż 2-5 zł. Zawsze mnie zastanawia, czy aby na pewno chcą na chleb. Większość żebra by mieć na piwo czy fajki. . .
Ja nigdy nie daje pieniędzy na ulicy. Jeżeli już to np. jak są jakieś zbiórki w kościele na konkretny cel np. pomoc choremu dziecku lub dla jakiejś rodzinie której spalił się dom. Co miesiąc wysyłam także smsa dla Fundacji TVN.
jak oni mówią : "daj pani zeta na bułę" to odpowiadam, że jeśli pan chce, to pójdę i panu kupię jakąś drożdżówkę czy coś. I wtedy wychodzi na jaw czy są głodni czy spragnieni wódeczki :p wtedy bez problemu kupuję np ser i chleb czy coś tam.
Raz spacerowałam z chłopakiem po Pradze i klęczał na ziemi facet, a obok niego pies. No to wrzuciliśmy parę euro. Idziemy dalej, a on obok biegnie z tym psem i nagle znowu klęczy MASAKRA. Denerwują mnie tacy ludzie
Mieszkam w Warszawie, wielkie miasto, masa różnych żebraków i to zwykle "żebraków biznesmenów" Miałam sporo nieprzyjemnych sytuacji, które mnie nauczyły dystansu i nieufności do tych "ludzi w potrzebie" i szczerze mówiąc teraz ich olewam. Oto na przykład siedziałam sobie w parku między zajęciami, podchodzi do mnie taki gość w okolicy 50tki i prosi o pieniądze na bułkę, bo jest głodny nic nie jadł od dawna, no to mu mówię, że nie dam mu kasy, ale mam smaczną jagodziankę, bardzo się zdziwił bo nie spodziewał się chyba takiego obrotu sprawy, zapytał znów o pieniądze, powiedziałam, że nie mam i dałam mu naiwna tę bułkę, wiedzie co zrobił? Usiadł jakieś 5 metrów dalej i...nakarmił nią gołębie... no myślałam, że mu strzelę! Regularnie spotykałam gościa, który udawał porażenie mózgowe i żebrał bardzo natarczywie zresztą w tramwaju, co ciekawe w małej uliczce w której znikał, a mieszkałam obok zdrowie mu wracało, zmieniał łachy w bramie i szedł dalej ozdrowiony... O Cyganach to nawet nie wspomnę, bo te baby z tymi biednymi dziećmi, które uczą tylko żebrać to już krańcowa patologia
Prawda jest taka, że ludzie biedni i Ci którzy różnej pomocy potrzebują o nią nie proszą tylko starają sobie jakoś radzić. Ci którzy chodzą po ulicach to hochsztaplerzy, przez których znieczulamy się na prawdziwie potrzebujących ludzi to najgorsze!
W Kinotece czekając na sens widziałam gościa, który podchodził do ludzi, bardzo konkretnych tylko tych starszych dobrze, elegancko ubranych albo ludzi którzy na pewno byli na randce zagajał, że mu brakuje 2 złotych do biletu, a zapomniał portfela czy go mogą poratować bardzo skrzętnie wybierał ofiary i co ciekawe nikt mu nie odmówił, nikt go nie pogonił, czekaliśmy jakieś 20 min do sensu i on w tym czasie ogolił 6 osób!! Biznesmen psia kostka! Ale jai trzeba mieć tupet żeby to robić to ja nie wiem
Mnie zawsze zaczepiają w tym samym miejscu panowie alkoholicy, z tym, żę nie kryj się i proszą o złotóweczkę na wino/piwo... zawsze im mówię, że jestem studentką i nie mam działa od razu panowie odpowiadają, zę jak studentki to wiadomo ; P
Przynajmniej nie ściemniają, że są głodni Wolę jak mi ktoś powie wprost coś w stylu czy dorzucę grosik na wino niż udaje
Pieniędzy nigdy nie daję, choćby nie wiem jaką historię mi opowiedzieli. Mogę kupić chleb, kanapkę czy herbatę, ale pieniędzy nigdy nie dam, bo nie wiem na co faktycznie będą wydane - na jedzenie czy na alkohol...
Zawsze jak mnie zaczepiają nie daje żadnych pieniędzy albo ignoruje albo nie mówię, że nie mam i odchodzę. Za to mój chłopak zawsze daje co mnie mocno denerwuje, bo właśnie tacy ludzie czyhają na takich ludzi o dobrym sercu a potem zamiast jedzenia kupują alkohol, nie wierzę, w żadne niemowy, osoby chore, od tego są fundacje co pomagają, nie wierzę, że aż muszą żebrać a druga sprawa to ludzie niby zbierający na jakiś cel też mi to dziwnie wygląda, żadnej plakietki itd tylko oklejona puszka? Zawsze wychodzę na tę złą nie raz to słyszałam, że mój chłopak jest dobry a jego dziewczyna jest zła.Słyszałam raz o sytuacji gdzie facet żebrał i powiedział do starszej kobiety daj na co ona mu, że jak przyjdzie zgrabi jej podwórko to dostanie 50 zł a on co? Podziękował. I co taki potrzebujący ? Dla mnie każdy jeden oszust
Ja chyba raz rzuciłam 5 zł jakiemuś facetowi z kartką "zbieram na naleśnika i piwo" rozbawiło mnie to
A ogólnie rzadko kiedy mam drobne, więc nawet jakbym chciała to przecież nie dam 20 zł
Ja kiedyś przeczytałam artykuł o mafii która tuczy się na wystawianiu na ulicach matek z uprowadzonymi dziećmi , które faszeruje się alkoholem lub narkotykami by cały dzień spało i nie płakało... Okropne..
Nienawidzę Rumunów żebrających na kolanach. Takim jedynie mówię "do roboty się weź". Natomiast jak jakiś pijaczyna do mnie podchodzi i prosi na wino,chętnie dawałam-za szczerość,nawet i na całe. Spotkałam się jednak nieraz z sytuacją kiedy bezdomny ewidentnie cisnął kit,że zbiera na rzecz fundacji dla chorych dzieci. Od razu miał kłopoty. Kiedyś mój chłopak miał jednocześnie śmieszną i wkurzającą sytuację. Gościu pod castoramą podszedł do niego i "daj pan złotówkę". On nie lubi takich sytuacji,więc mówi,że nie ma i nie da. Poszedł po wózek,ten typek go obserwował,a jak tylko zwrócił wózek to podszedł do niego,zeby dał mu to 2zł za wypożyczenie. Mój mu na to,zeby do roboty się wziął a nie żebra,na co otrzymał jakże miły komentarz "takie teksty zachowaj dla swojego ch**a". Skończyło się. Ani grosza nie daje
Jednak jak ktoś mnie prosi o bułkę czy jakiś dodatek do chleba,bez zastanowienia robię zakupy,nawet za 20zł dla tego kogoś
U mnie w rodzinie od lat już się nie daje żebrakom kasy. Zwłaszcza rumunom. To są nieźli biznesmeni. Oni do nas przywożą ludzi udających biednych, schorowanych itd. a w swoim kraju mają niezłe wille postawione... I to są fakty. Był nawet o tym reportaż kiedyś.
Chociaż moja babcia miała taką sytuację, gdzie dziecko, chłopiec, poprosił ją po prostu o wodę i bułkę bo jest głody. To mu bez zastanowienia kupiła. Podziękował, zjadł i poszedł. Dzieciak był zaniedbany, może z biednej rodziny, nie wiem. Ale nie chciał pieniędzy tylko własnie bułkę i wodę.
Za drugim razem jakiś facet poprosił o chleb. Nic więcej nie chciał tylko chleb. Więc babcia wzięła go na zakupy. Kupiła mu dwa chleby, bułki, masło, wędlinę itd. to klęczał przed sklepem, całował babcię po rękach i płakał. Nie sądzę, żeby to był naciągacz. Facet płakał jak małe dziecko, babcia nie mogła go uspokoić.
ja nie daję pieniędzy, zawsze proponuję, że skoro zbiera jeden czy drugi "na bułkę" to mu tę bułkę kupię....jednak wtedy "rozmowa" się urywa ;P
najbardziej mnie wku#wiają zażulone gagatki (zarówno mężczyźni jak i kobiety) którzy stoją codzinnie pod marketami i ciągle ta sama bajka, że "pińćdziesiąt" groszy do bułki....a morda od chlania czerwona jak dupa Tatara
nigdy nie daję pieniędzy bo wiem na co to idzie, żal mi małych moresów co zbierają pięć groszy bo wiem że ich rodzice wysyłają ale nigdy im nie daje. Zwłaszcza że raz chciał od mnie 5 groszy na bułkę i powiedziałam, że mu kupię to poszedł do innej baby co mu dała. Za to raz miałam sytuację, że podszedł do mnie i koleżanki żulek, może widać było że pił ale powiedział że jest głodny i czy możemy mu kupić bułkę. I kupiłyśmy kilka bułek i konserwy i naprawdę cieszył się jak dziecko