Okropny pechowy dzień.. uczestniczyłam po raz pierwszy w życiu w wypadku.. to naprawde ułamek sekundy i potem tylko zaczynasz odczuwać czy żyjesz czy nie. Nikomu nie życzę takiego uczucia którego ja dziś doświadczyłam Nic mi się nie stało, jestem cała.
O to i moze do mnie wkońcu przyjdzie, chętnie przetestuje Dziś już testowałam świece od Kringle i maseczki z rossmana
ostatnio jest ich jakaś plaga Zaczynam się bać jeździć samochodem, mimo, ze sama uważam to jak widze co inni wyprawiają to mam ciarki
ja podziwiam mojego faceta za kółkiem, jest tak opanowany, że aż go nie poznaje. Za to ja z siedzenia pasażera widząc gamoni na drodze mam ochotę w nich rzucić czymś... Ilość razy, kiedy Marcin uratował sytuację, bo jakiś baran nam zajechał, wymusił, babka wrzuciła się pod samochód... Niezliczona!
Dopiero 9 rano a ja już jestem wkurzona. Idę na staż od 18 wrzesnia. W poniedzialek byłam zalatwiac w urzedzie pracy. Powiedzialam ze tydzien temu wzielam slub ale nie mam jeszcze aktu slubu ani dowodu. Pani bardzo mila powiedziala ze zalatwiamy na stare nazwisko, a jak juz bede miala to bez problemu zmienimy na nowe. Dzisiaj mialam odebrac rano skierowanie na staz. Wchodze, wszystko zalatwiam z Panem Y i wychodze. Nie zdążyłam dojechac do domu (jestem z innej miejscowosci niz jest urzad pracy) mam telefon. Oczywiscie z UP. Dlaczego nie powiedzialam ze zmienilam nazwisko, skierowanie niewazne, papiery niewazne. Spokojnie odpowiadam ze mowilam, w poniedziałek ale nie mam jeszcze papierow i Pani X powiedziała ze wszystko na razie bedzie na stare. A Pan Y ze w zadnym wypadku, na nowe musi byc. I to dzisiaj bo on jutro jedzie na urlop. Ja znowu mowie ze nie ma jeszcze aktu małżeństwa, ani dowodu. A Pan Y do mnie, ze mam iść do USC i prosić o zaświadczenie ze slub zostal zawarty, nazwisko zmienione i dzisiaj to przywiezc. Zachodze do USC a oni ze takich zaswiadczen nie wydaja i w zyciu o tym nie slyszeli, ale MOZE uda sie dzisiaj zalatwic odpis aktu malzenstwa. Ale to MOZE. Mam czekać na telefon. No ręce opadają
Dlatego kiedy nie muszę to nawet tam nie wchodzę. Denerwuje mnie najbardziej to, że zamiast od każdej sprawy mieć kogoś innego i z jedną osobą rozmawiać to jest takie zamieszanie że do każdej sprawy jest 5 osób, za każdym razem trafiasz na kogoś innego i każdy mówi coś innego. No kurczę!
ja także teraz podziwiam mojego faceta bo jakbym ja była za kółkiem nie wiem czy byłabym w stanie tak szybko myśleć i reagować jak On.
mieliśmy wypadek wracając z Katowic. Skręcaliśmy a babka uderzyła nam w tył auta. Dokładnie z tyłu od mojej strony także poczułam to uderzenie i czuję do teraz. Na szczęście nic nam się nie stało, oczywiście babki wina zagapiła się no i też jechała swoje bo zdążyła zahamować a mimo to naprawdę uderzenie było spore i głośne. Pierwszy raz uczestniczyłam w wypadku i szczerze to naprawdę ułamek sekundy, nie wiedziałam co się dzieje byłam w totalnym szoku. Podziwiam swojego faceta, że to wszystko potrafił ogarnąć, bo ja będąc za kółkiem na jego miejscu chyba bym spanikowała i nie wiedziała co robić.
Kurde, Katowice to moje okolice! A w sumie miasto, w którym teraz mieszkam ^^
Dobrze, że nic poważniejszego się nie stało, choć musisz teraz uważać na siebie, bo efekt 'powypadkowy' może się pojawić do kilku dni
Taak, dużo teraz odpoczywaj!
No właśnie zawsze narzekamy, że faceci Nas krytykują za jazdę, przynajmniej ja , ale faktycznie, ja też bym spanikowała, a mój chłopak wiedziałby co robić..
A ja cz7uje się bardziej pewna na miejscu kierowcy niż pasażera, może to dlatego, ze ufam tylko sobie, nie uważam chłopaka, czy taty za złych kierowców, ale jakoś tak siedząc na miejscu pasażera za bardzo się denerwuje na wszystkich dookoła + ' a ja bym to zrobiła inaczej' Ale zaciskam żeby i nic nie mówię, bo wiem jak kierowców wkurza takie wpieprzanie się
Mam ochotę na takiego wielkiego, grubego, amerykańskiego pancake'a... Albo chociaż na gofra. Tylko gofrownicy brak. A propos gofrownicy...
Kiedyś pisałam tu o gofrownicy do reklamacji, może niektórzy pamiętają. Otóż poszłyśmy w końcu reklamować tę nieszczęsną gofrownicę, zachodzimy do hurtowni, gdzie była kupiona, a hurtownia zamknięta na cztery spusty. Wynieśli się, nie zostawili pani z lumpa obok nowego adresu, ani nic. Patrzyłam potem w internecie, chyba po prostu hurtownia została zlikwidowana.
I teraz pytanie: co z gofrownicą? Miał ktoś taką sytuację? Pisać do firmy, skontaktować się z Federacją Konsumentów, niech oni coś poradzą? Ja chcę gofra .