
Wszyscy byli zszokowani...
Cześć dziewczyny.
Zapraszam do luźnej dyskusji i podzielenia się swoimi doświadczeniami z podjęcia przez Was jakichś szokujących decyzji w Waszym życiu - takich, których nikt się po Was nie spodziewał i które może zadziwiły Was same. Jestem ciekawa, jak bardzo szalone jesteście.
Zacznę od siebie: z dnia na dzień rozstałam się z chłopakiem (którego uwielbiała cała moja rodzina), wyprowadziłam się z domu i zamieszkałam z moim obecnym chłopakiem, sporo ode mnie starszym. Przyznaję, że wyprowadzka od rodziców to najlepsze co mogłam zrobić - nie żeby było mi u nich źle, ale samodzielność i samowystarczalność jest wystarczającym argumentem, żeby się z domu w końcu wynieść.
Czekam na Wasze historie!
Nagła decyzja o wyprowadzce 200 km od domu. Oczywiście nie mieszkałam już z rodzicami, ale to była odległość tylko 20 km. A tu nagle 1,5 godz jazdy do domu. Rodzice byli bardzo zszokowani bo bali się że sobie nie poradzimy sami z dzieckiem. Faktycznie, na poczatku było bardzo ciężko się tu zaklimatyzowac, ale teraz, po ponad pół roku jest super.
Razem ze swoim chłopakiem (jeszcze nie narzeczonym) zdecydowaliśmy, że budujemy dom z przysłowiowym tys. zł w portfelu. Z dnia na dzień poszłam załatwiać wszystkie dokumenty, teraz czekamy na pozwolenie. Materiał na budowę już kupiony. Mieszkamy w małej miejscowości i oczywiście były plotki, że bez ślubu, że bez wspólnoty majątkowej itp. Moja rodzina jak i jego była sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, do tej pory niektórzy myślą, że ściemniamy, ale niewiele się tym przejmuje. Robimy swoje i jesteśmy bardzo szczęśliwi
Wyprowadzka z domu w pół godziny, rodzice nie wiedzieli o tej decyzji, zabrakło rozmowy, ich zdziwienie i gadanina, że nie dam rady sobie w życiu. 4 lata prawie jesteśmy z chłopakiem na swoim.
Hmm u mnie to też była wyprowadzka. Mama totalnie się tego nie spodziewała, kiedy oświadczyłam jej, że się wyprowadzam myślała, że żartuje To była szybka decyzja i ja sama tak do końca nie spodziewałam się tego. Chłopak znalazł mieszkanie do wynajęcia, więc szybko to rozegraliśmy.
Pójście na studia. Od zawsze mówiłam, że nie pójdę, bo jestem w technikum, i to mi wystarczy - każdy gadał, że szkoda zmarnować mnie. A tu niespodzianka, przez 4 lata gadania w końcu wybrałam studia, i to dzienne. Choć teraz myślę, że miałam rację i szkoda czasu na studia, mimo że te moje są fajne.
Chciałabym się czymś podzielić, ale jedyne co mi przychodzi do głowy to wstanie z łózka o 6 w wolny dzień
Moi znajomi jak i rodzina znają mnie na tyle, ze już ciężko mi ich zszokować robiąc nawet najdziwniejsze życie, jestem freakiem od zawsze
Rezygnacja z kierunku na studiach, który wybrałam już w 6. klasie podstawówki. Nie żartuje!
Będąc dzieckiem uparłam się na coś, dążyłam do tego i dopiero gdy spróbowałam okazało się, że to zupełnie nie moja bajka.
Rodzina i Narzeczony wspierali mnie, mówili, że to dobra decyzja, bo już się nie będę tam męczyć, ale zdziwienie znajomych, którzy uważają mnie trochę za kujonkę było mega
Teraz jestem na dosyć zbliżonym kierunku, ale jednak zupełnie inaczej się tu czuję, uwielbiam to, czego się uczę.
"Rzucam studia, zostanę artystką!" No cóż... to była ciężka dyskusja Ale jak wszystko dobrze pójdzie, w przyszłym roku będę miała dyplom projektanta ubioru
Też rozstałam się w facetem z dnia na dzień, po prostu nie chciałam z nim być, za dużo mnie w nim denerwowało, wszyscy zaraz stwierdzili, ze zostawiłam takiego super faceta i na pewno wrócę do niego z podkulonym ogonem i będę go błagać w wybaczenie...
A drugą, rzeczą której nikt się nie podziewał jest to, że poszłam na studia ekonomicznie, w tym roku bronie licencjata, a miałam być inżynierem, w liceum byłam na mat-fiz-inf i miałam składać papiery na politechnikę, ale w ostatniej chwili stwierdziłam, że nie, ja chyba tego nie chce, szok był nie mały, w szczególności w rodzinie, ale no trudno, moje życie.
Decyzja o rzuceniu studiów. Wszyscy byli źli, próbowali mi "przemówić do rozumu", narzekali, że "nie będę mieć nic w życiu bez studiów" (zwłaszcza, że wybrałam dość ambitny kierunek).
Dzisiaj po 5 latach wiedzą, że nie mogłam zrobić lepiej. Mam chyba bardziej biznesowy łeb.
Aaaaaa i największy szok - wyprowadzka z domu i zaręczyny po 2 tygodniach bycia razem To był taki spontan i "fun", a właśnie 4 dni temu minął nam 5 rok.
w 15 minut rzuciłam studia, wyprowadziłam się z Kielc i powiedziałam do Przemka "przyjeżdzaj po mnie" , w 3 godziny był po mnie z Piaseczna.. rodzice źli, mama miała ogromne fochy, ale teraz po prawie 2 latach mówi, że jednak dobrze mi to w życiu wyszło, chociaż teraz znów poszłam na całkiem inne studia i zobaczymy co z tego będzie
Moje życie jest nudne i monotonne... Na koncie mam tylko spontaniczny tatuaż i drugi kierunek studiów - tak dla jaj.
No to muszę napisać o sytuacji, kiedy to JA byłam w szoku.
Dowiedziawszy się o ciąży, po około miesiącu przyjechaliśmy do mojej mamusi z lubym. A ta do nas:
- 'wiedziałam Marta, że jesteś w ciąży'
- 'Co?! Skąd, jak to?! '
- 'Zaczęłaś jeść zupy i żresz za dwóch. '
To mnie okropnie zszokowało.
Myślałam, myślałam i sobie przypomniałam!
Moja matura. Wszyscy uważali, że nie zdam (tak samo było w zasadzie z prawkiem) - wszyscy byli przekonani, że obleje jedno i drugie. W szkole nie uczyłam się za dobrze, co prawda zawodowego nie zdałam, z matury miałam poprawkę w czerwcu, czy kiedy tam są poprawki, nie pamiętam, no i do 4 kl przeszłam z jedną 1. Prawko olewałam, wydłużałam jak się dało i po 1,5 roku chyba zdawałam. Jedno i drugie zdałam. Wszyscy byli w mocnym szoku, a głównie z matury osoby z klasy, które w 3kl się chyba obudziły, że trzeba się uczyć, żeby skończyć szkołę z w miarę dobrymi ocenami - doszły mnie nawet słuchy, że jedna z dziewczyn była mocno zła, że udało mi się wszystko zdać
czasami zastanawiam się czy jednak faktycznie nie zacząć grać w lotka
no i moja wyprowadzka też była szokiem dla wszystkich, a zwłaszcza dla rodziców bo byli obrażeni na mnie strasznie za to, a ja chciałam się uwolnić od ich gderania i wykorzystywania oraz braku zrozumienia. Z drugiej strony wyprowadziłam się 130km do praktycznie obcej osoby poznanej w necie, bo z Adamem znaliśmy się miesiąc czy tam 2, więc ich zdenerwowanie jest do zrozumienia, ale nie do tego stopnia, by się obrazić. Ale w październiku minie 5 lat jak mieszkamy razem, bywało lepiej, bywało gorzej, ale wciąż jesteśmy razem
Szybkie zaręczyny i szybki ślub w wieku lat 20. Wszycy myśleli, że wpadliśmy. Co życzliwości mówili, że to za wcześnie i ze tak mi się to rozwali. Ale jakos trwamy, już ponad pięć lat po ślubie
A po 3 latach Wyjazd do Irlandii, rezygnacja z magisterki. Ja już tradycyjnie szokuje wszystkich dookoła swoimi decyzjami i w rodzinie jestem chyba najdziwniejszych osobnikiem a na pewno najbardziej kolorowym. Mój tata kiedyś powiedział, że wstając rano nigdy nie był pewien w jakiej wersji mnie zobaczy (bywało, że farbowałam się co dwa dni).