Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!
Strona 1089 / 2892
Dzisiaj na moim osiedlu jakiś facet zaatakował nożem kobietę i jej małe dziecko... Moja siostra na tej ulicy i akurat mniej więcej o tej godzinie była na spacerze z psem. Zaatakował przypadkowe osoby. Nigdy wcześniej takich sytuacji nie było na moim osiedlu. Zazwyczaj to były samobójstwa przez wyskoczenie przez okno albo jakieś kradzieże...
Ktoś w domu wyrzucił mi mój żel do mycia twarzy i teraz nie chce się przyznać. Zostawiłam go niechcący na taborecie i zniknął, dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Już mi nie żal tak tego żelu jak to, że dałam za niego prawie 50 zł 😒
Narzeczony zapomnial mi znieść wózka z samochodu do piwnicy i teraz nie mogę iść na spacer i muszę czekać aż wróci
Edit z ostatniej nocy: tym razem emocjonujących opowieści wypowiadanych krzykiem do 4 nad ranem dostaliśmy wyzwiska, odgłosy bijatyki, bałam się że sufit mi się zawali na głowę, trwało to 'tylko' do północy a koło 2 znowu zaczęły się głośniejsze rozmowy. Szkoda mi w tym wszystkim może nie tak siebie, mimo że chodzę wściekła jak osa bo jestem niewyspana, ale psa. Mają tam pieska, słychać jak szczeka, ciągle na niego wrzeszczą i odnoszę wrażenie, że biją.
Nie żeby coś, ale możesz napisać, jakie to osiedle/okolica? Mieszkam w Twoim mieście i zaczynam się bać...
O nie to blisko :c Aż strach samemu się poruszać po okolicy, nie rozumiem co kieruje takimi ludźmi
Dokładnie... Ponoć nie był pod wpływem alkoholu ani innych środków. Ciocia mi o tym mówiła, ale teraz widzę, że to nie tylko tę kobietę "zaczepił".
Policjanci wstępnie ustalili, że 24-letni mieszkaniec Rzeszowa wtargnął do jednego z mieszkań w bloku na Nowym Mieście. Grożąc nożem i przedmiotem przypominającym broń, zażądał od mieszkającego tam małżeństwa pieniędzy. Podczas szarpaniny niegroźnie zranił właściciela mieszkania. Gdy wybiegł z bloku, groził nożem matce z dzieckiem i zażądał od niej pieniędzy. Następnie, również przy ulicy Podwisłocze, zaatakował starszego mężczyznę oraz kuriera. Pracownik firmy kurierskiej obezwładnił napastnika, a następnie przekazał interweniującym funkcjonariuszom.
skoro masz podejrzenie, że psu dzieje się krzywda, zgłoś to koniecznie! Straż miejska może to zbagatelizować, ale Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami z Twojej okolicy na pewno przyjrzy się sprawie. Zgłoś nawet anonimowo!
Strach pomyśleć co by było gdyby akurat nie było tam tego kuriera, a to wszystko stało się o tak wczesnej godzinie, że chyba faktycznie będzie mną telepać przy każdym wyjściu z mieszkania
Sprawa jest zgłoszona, nie wyobrażam sobie takiego traktowania zwierząt, jako właścicielce puchatego czworonoga aż się serce kraja, kiedy słyszę, jak oni pyskują i przeklinają do tego psiaka, nigdy w życiu nie traktowałabym żadnego.
Po co tacy ludzie biorą zwierzęta... Ja nie wiem...
Powiem Wam, że przedwczoraj rano uciekł mój piesek. Został wypuszczony rano na siku, a że koło domu robią chodnik, ogrodzenie było poruszone i udało mu się podkopać. Wzięłam wolne i szukaliśmy go calutki dzień - poinformowałam straż miejską, schroniska, weterynarzy, policję, dodałam posty na mnóstwo lokalnych grup, a pieska nikt nie widział. Dopiero wieczorem, kiedy był mniejszy ruch na ulicach wyszedł na nawoływanie. Był tak przestraszony, że schował się prawdopodobnie gdzieś blisko domu, a my przeczesywaliśmy teren na 15 km, bo weterynarz powiedział mi, że wystraszony pies nawet tyle potrafi biec przed siebie. Nie wiem, co by było, gdyby Pakuś się nie znalazł, ten piesek to jest całe moje życie! No, ale to co chciałam napisać to to, że jest mnóstwo dobrych ludzi! Otrzymałam wsparcie i pomoc, jakich w życiu bym się nie spodziewała. Od obcych ludzi, sąsiadów i przyjaciół - jest naprawdę ogrom ludzi, którzy kochają zwierzaki i chcą im pomagać jak tylko się da.
Współczuję tego stresu, ale grunt, że psina się odnalazła. 😍
Moje kociska na szczęście niewychodzące.
A co do życzliwości i dobroci ludzi - też mnie to zdumiewa. Oddawałam raz na licytację charytatywną kilka drobiazgów. Ktoś wystawił tam butelkę bimbru i były osoby, które wpłaciły nawet 600 zł za jedną.
Moja sunia urodziła w niedzielę 10 szczeniaczków. Zastanawiam się co my zrobimy z tyloma pieskami. Pytałam już wśród znajomych czy nie chcą, ale raczej nie chcą bo to będą duże pieski. W internet aż się boję puszczać bo będzie zaraz hejt że trzeba było wysterylizować. No owszem trzeba było. Tylko że Sarunia nigdy nie wyszła poza teren podwórka sama i nigdy w ciąży nie była. W tym roku obcy pies przeskoczył przez płot na podwórko. Brat go wygonił ale już było gotowe.
Masakra....ja się boję sama chodzić po ciemku, w dzień jakoś nie. A w sumie to właśnie w dzień najwięcej takich sytuacji się przytrafia.
Umowę w pracy mam do końca listopada i chciałam przedłużyć jeszcze o pół roku a później znaleźć coś nowego. Szefowa dziś mi powiedziała, że jak bym miała zostać to chciałaby abym została na rok, na sezon.
Byłoby wszystko ok tylko, że KAŻDY weekend pracuje i mijamy się z moim M. Pozatym urlop mogę wziąc poza sezonem, czyli w okresie zimowym. Nie wiem co robić bo znów Covid i nie wiadomo czy nie zamkną wszystkiego i pracy będzie bardzo mało czy jednak jeszcze sie przemęczyć ten rok bez wakacji i wolnych weekendów😣
Współczuję podejmowania tej decyzji, bo z poszukiwaniem pracy może być właśnie różnie.
Szkoda, że nie dbają tam u Was o komfort pracowników. Jeden weekend w miesiącu to się chyba jednak powinien należeć wolny.
Niestety tłumaczą się tym, że to gastronomia... Nawet bym się cieszyła z jednej wolnej niedzieli w miesiącu.
Z pracą niestety tez jest różnie w tych czasach i jeszcze mam tydzień na podjęcie decyzji 😭
Chyba przede wszystkim musisz się zastanowić, czy jest realna szansa na znalezienie nowej pracy i w jakim czasie i czy ten czas nie jest za długi. Wiadomo, że niektóre branże nieźle dostały po tyłku i nowych przyjęć raczej nie będzie, a jeśli zdarzy się zaraz lockdown (w co wątpię), to będzie w ogóle problem.
Przedłużaj, nie wiadomo jaka będzie sytuacja, a zawsze praca jest.
Najwyżej zerwiesz potem umowę, przecież nie może Cię zmusić do pracy i czemu musisz być okrągły rok. Te weekendy masakra, ja bym też negocjowała o jeden weekend wolny w miesiącu. Tym bardziej, że pewnie już pracujesz jakiś czas, jesteś dobrym pracownikiem, więc lepiej chyba pójść na taki układ niż brać nowa osobę, która trzeba szkolić i nie wiadomo czy będzie pracować.