Oj jak ja nie lubię wyprzedaży, dlatego staram się omijać je szerokim łukiem. Jednak wolę stać w kolejkach w SH niż w centrum handlowym, tam przynajmniej porozmawiam i pośmieje się z innymi klientkami
A co do ubrudzonych ubrań to w sumie mi to aż tak nie przeszkadza jeżeli koszulka jest trochę ufajdana podkładem bo tak czy siak schodzi to podczas pierwszego prania. Nie będę specjalnie szukać czystej, nawet w innym rozmiarze byleby była.
A takim dobrym antyprzykładem jest niestety moja przyjaciółka, która rozwalała rzeczy wszędzie gdzie się dało, a ja tylko chodziłam za nią i kazałam jej sprzątać po sobie. Teraz zauważyłam, że odkłada wszystko na miejsce - albo robi to tylko przy mnie... zawsze coś.
Ja nienawidzę momentów wyprzedaży i staram się unikać takich dni, kiedy ludzi jest więcej niż ubrań. Jednak np. w okresie przedświątecznym kiedy szukam jakiegoś prezentu czy nowych ubrań na święta czuję się strasznie w tych sklepach, wręcz klaustrofobicznie. Ludzie potrafią taranować byleby zdobyć jakąś rzecz. W lumepksie ok, takie sytuacje to norma, ale jakoś w galeriach jest to dla mnie masakryczne. Mnie denerwuje jeszcze zostawianie rzeczy w przymierzalni. I nie wiadomo czy jest ona zajęta, czy wolna, czy wchodzić czy nie. Naprawdę czasem szczerze współczuje osobą pracującym w tych sklepach. To co ludzie potrafią zrobić to nie do pomyślenia.
Dlatego nie lubię chodzić na wyprzedaże... Nie dość, że zawsze są tłumy to własnie ubrania porozwalane, pomieszane, brudne...
Kiedyś szukałam sukienki na pewną uroczystość. Znalazłam, piękną idealną dla mnie sukienkę i co? Ostatnia sztuka nie dość, że uwalona podkładem, to jeszcze miała porozrywane szwy! No kurde... Ja, jeżeli wiem, że nie wcisnę się w kieckę, bluzkę, czy cokolwiek to nie naciągam na siłę, tylko zdejmuję i odwieszam...
Albo właśnie plamy od podkładu... Mi jeszcze nigdy nie zdarzyło się uwalić bluzki podkładem... Ja nie wiem jak dziewczyny je nakładają... Jeżdżą sobie tą bluzką po twarzy, czy co?
Dużo kobiet na wyprzedażach zachowuje się tak, jakby straciło rozum...
Nie spotkałam się nigdy z czymś takim. Owszem nie zależnie od wyprzedaży, ubrania w sklepach mogą być czasem gdzieś pozaciągane, ubrudzone, no ale tak jest zawsze i wszędzie. Nie trafiłam tez nigdy na jakieś wielkie tłumy w żadnym ze sklepów podczas wyprzedaży.
i właśnie z tego powodu unikam sklepów stacjonarnych podczas wyprzedaży i wszystko zamawiam online
No z tym Lidlem to dobry przykład. Taka sama sytacja była gdy te torebki Witchen (czy jakos tak) były. Widziałam filmik, matko boska! To dopiero bydło! Jeszcze nie widziałam, żeby się ktoś tak szamotał, w życiu... Osobiście nie byłam i nie widziałam, ale słyszałam i czytałam tylko złe opinie na temat tego wydarzenia
ostatnio wyruszyłam na poszukiwania letniej sukienki, bo nie miałam niczego takiego a zbliżał się piknik w pracy i wypadało się trochę wystroić.
zahaczyliśmy o małe centrum handlowe, bo upał niemiłosierny i nie chciało nam się jechać gdzieś dalej.
nic ciekawego nie było, ale jest też tam jedna hala z ciuchami, zamykali ją i wyprzedaże kompletne, ceny prawie jak w ciucholandach, a rzeczy nowe, byle tylko się pozbyć.
Ludzi od groma, każdy z wypchanymi koszykami i wózkami, aż brakło i pozwalali wchodzić na halę bez.
A między wieszakami się w ogóle przejść nie dało. I to nie że ciasno, bo jakby o to chodziło to bym zrozumiała, ale kilka razy była sytuacja, że mówiłam przepraszam, i to kilka razy do jednej osoby, a ona dalej nic, oglądała ubrania. I to nie żeby młodzież jakaś, bo to panie wyglądające na 30-60lat.
dwie nawet sobie jakiś płaszczyk wyrywały, bo niby ich rozmiar a ostatnia sztuka.
przy kasie przepychanki, bo każdy chce już wyjść, gorąco. ochrona co raz uspakaja...
w końcu zostawiłam wybraną bluzkę na przypadkowym wieszaku i wyszliśmy...
@Villemo współczuję, z czymś takim nie chciałabym mieć doczynienia. jak jest ciepło to staram się nie chodzić po sklepach a już na pewno nie po SH, bo tam to już jest piekło!
Ale lepiej jest wyjść, niż poniżać się i szarpać o jakiś płaszcz, porażka ;/
Haha, no niestety takie parszywe czasy nastały,że wszędzie ludzie reprezentują sobą taką właśnie kulturę. Ja kiedyś postanowiłam wybrać się na rzeczy z Outletu w swoim ulubionym lumpie i ...nigdy więcej To co się działo przechodziło ludzie pojęcie Baby dosłownie się popychały i deptały jak otworzyli drzwi potem biły łokciami, popychały,pchały,wyrywały sobie rzeczy z rąk i podprowadzały z koszyka. Zero szans żeby coś obejrzeć lub kupić postanowiłam że więcej nie będę chodzić i się denerwować pomijając już fakt,że najładniejsze perełki znalazłam jak przyszłam pogrzebać w tygodniu oglądając po jednej rzeczy
Ja mam wrażenie, że ludzie ostatnio zachowują się jak zwierzęta, i to nie tylko w sklepach, ale też wobec siebie i to nie w pozytywnym znaczeniu