Koronawirus a ciąża i poród
Cześć dziewczyny, ostatnio został na forum poruszony temat ślubu podczas pandemii. Ogromnie współczuję parą, które swoją ceremonie musieli przełożyć z przyczyn od siebie nie zależnych.
Ja chciałam poruszyć równie ważny tamat, a konkretnie ciąże i poród w czasie pandemii.
Nie ukrywam, że jest to temat dla mnie bardzo aktualny. Mój termin porodu wypada równo za 6 dni. Wspólnie z mężem planowaliśmy poród rodzinny w jednym z warszawskich szpitali. Niestety koronawirus pokrzyżował mocno nasze plany. Jak wiadomo w szpitalach panuje surowy zakaz odwiedzin, także mąż dziecko zobaczy dopiero kiedy wyjdziemy. Jest to dla mnie wszystko zrozumiałe. Najbardziej jednak obawiam się, że w szpitalu spędzimy więcej czasu niż 2 standardowe doby (np. Z powodu żółtaczki u malucha).
No i tu pojawia się problem, jak się do tego szpitala przygotować, aby przetrwać tydzień. Co spakować, kiedy nikt nie bedzie w stanie dostarczyć nam zapasów pieluch, podpasek czy choćby czystych koszul nocnych? Mam spakowane dwie torby z wszystkimi rzeczami, które były mi nie zbędne przy pierwszym porodzie, ale obawiam się, że zabrałam za mało wszystkiego.
Może któraś z was w ostatnim czasie rodziła i podzieli się swoimi spostrzeżeniami?
Jeśli Ciebie to pocieszy, kiedy miałam cc, w szpitalu była dezynfekcja. I przez 5 dni pobytu po operacji nikt nie mógł mnie odwiedzić. I dałam radę, dużo pomogły mi pielęgniarki. Także spokojnie. Myślę że w razie czego mąż Ci dowiezie prakujace rzeczy, a pielęgniarki podadzą.
Niestety nikt nie ma możliwości wejścia na teren szpitala, nawet pod oddział stąd też nie będzie możliwości przekazania rzeczy.
Aha... To w takim wypadku myślę że pielęgniarki na pewno Ci pomogą. Ale nie martw się na zapas, bo może Młody nie będzie miał żółtaczki i wyjdziecie szybko. 😊
Mam nadzieje, że wszystko będzie ok. Niestety przez tą sytuacje musze rodzić w lokalnym szpitalu, który „cieszy się” negatywnymi opiniami wśród rodzących. Licze, że nie spędzę tam więcej czasu niż trzeba
Mój Synek miał żółtaczkę, ale byliśmy normalnie 3 doby w szpitalu, w tym że musieliśmy się wstawić za tydzień na kontrolę. To jest bardzo ciężki temat, współczuję przyszłym mamom, że dodatkowo jeszcze muszą się stresować tą całą pandemią. 😐 Bardzo dobrze w zaopatrz się w podkłady poporodowe, u mnie szła masa..Trzymam kciuki i szczęśliwego rozwiązania.
Najgorsze jest to, że i podpaski i podkłady zajmują masę miejsca, spakowałam 4 opakowania podpasek poporodowych i 2 opakowania podkładów, na 2 dni starczy, ale co dalej? Najbardziej boje się żółtaczki lub cesarki, bo po poprzednim porodzie leżałam na sali z dziewczyną, której syn miał żółtaczkę i niestety w szpitalu spędziła tydzień. Trzymajcie kciuki za nas oraz za inne przyszłe mamy, żeby wszystko sprawnie poszło.
Strasznie współczuję kobietą w ciąży że oprócz stresu związanego z porodem, muszą teraz przeżywać dodatkowy. Bądź dobrej myśli i nie martw się na zapas. Czas w szpitalu na pewno szybko minie, a wszystko pójdzie po twojej myśli. Dużo zdrówka dla Ciebie i malucha.
Ja po pierwszej ciąży leżałam tydzień , tyle trzymali mnie po cesarce.. Po drugiej cesarce leżałam 2 tygodnie , ale to ze względu na to , ze syn jest wczesniakiem . Jeśli trzeba weź ze sobą nawet 2 torby . Ważne żebyś miała wszystko ze sobą . Postaraj się nie stresować , zdaje sobie sprawę , ze to trudna sytuacja dla Ciebie . Ale myśl pozytywnie , ze szybko wyjdziesz po porodzie i będziesz z rodzina w domu 😊
No właśnie że nie bo to operacja, a do każdej operacji podchodzi się tak samo. Jesteś pod znieczuleniem więc nawet nie mogą Ci żadnych poleceń wydawać.
Dzięki za wsparcie, urodziłam kilka godzin temu. Mam nadzieje, ze wszystko bedzie ok i za 2 dni wyjdziemy
O boże Kochana Gratulacje Abyś z swoim maleństwem jak najszybciej wróciła do domu Dużo zdrowia
Ja za drugim razem rodzilam sama ale tylko ze względu, ze położna wysłała męża do domu, że niby dzisiaj nie urodzę, .... najgorsze przeżycie jakiego mogłam doświadczyć...... Robią wtedy co chcą a w takim bólu jaki się czuję to się nie wie co się wokół dzieje. Rodzilam około roku temu jednak te myśli chodzą za mną do dziś. I nie powiem bo ta cała służba zdrowia robi krzywdę zabierając tę możliwość bycia kogoś bliskiego. Może dla jednej kobiety jest coś normalnego jednak każda z Nas jest inna i to komfort psychiczny powinien być najważniejszy. Poród to jest wielki ból i tak naprawdę żadna położna ani żaden zespół medyczny nie zapewni takiego wsparcia jak mąż.... o ile wogóle je zapewnią 🙄
Troche sie z tobą zgodę, pierwszy porod był dla mnie zdecydowanie lepszy mimo, ze trwał sporo dłużej. Obecność bliskiej osoby daje naprawdę dużo. Wczoraj też trafiłam na kiepską położną, na szczęście o 19 była zmiana i najcięższe momenty spędziłam z inną- bardzo wyrozumiałą i przemiłą położną.
Mimo, że autorka już urodziła podbije temat. Ja mam termin na koniec maja i ciągle czytam, że epidemia nie zakończy się tak szybko. Mam tego świadomość - nie spodziewałam się, że szybko się z tym uporamy. Niestety obawiam się, że kiedy ja będę rodzić zarażonych i zgonów będzie miliard razy więcej Nie przeraża mnie poród sama bez partnera, nawet sam fakt, że zobaczy mnie i syna po 3 dniach - rozumiem to i nie mam zamiaru utrudniać lekarzom i tak już ciężkiej sytuacji. Narzeczony ma całe życie, żeby się nami nacieszyć a wiadomo, że najlepiej ograniczyć do minimum ryzyko zakażenia któregokolwiek z nas.
Najbardziej przeraża mnie to jak mam osłabiony organizm. Jeszcze zanim zaczęła się cała pandemia wystarczyło, żeby kasjerka w sklepie kichnęła a ja kichałam następnego dnia. A po porodzie? nawet nie chce myśleć, że isnieje ryzyko, że w szpitalu będzie ktoś z korona wirusem
Umyślnie wybrałam szpital w Sochaczewie , mimo,że miałam rodzić w Warszawie. Tam narazie nie było żadnego przypadku.Oby tak zostało!!