
on nie wie czego chce? Pomóżcie!
Otóż... cała sprawa może wam się wydawać "z lekka" infantylna - zaznaczam na początku.
a więc... w nerwach zakończyłam znajomość z moim "kolegą". Myślałam, że tak będzie lepiej (przede wszystkim) dla mnie, że może o nim wtedy zapomnę szybciej itp. ale to na nic... nie łudzę już się na związek, ale w pewnym sensie brakuje mi go nawet jako kolegi... dodatkowy minus to to ze mamy wspólnych znajomych - w sumie znamy się kilka lat (chodziliśmy razem do klasy). Dodam, że w zeszłe wakacje już się zachowywał jakby mu zależało na czymś więcej, jakoś po wakacjach doszło do czegoś więcej między nami, ale ostatecznie nie uprawialiśmy seksu (żeby nie było ;p) po wszystkim tak jakby dalej się starał (to nie tylko moja opinia, ale nawet naszych znajomych), a później jak wrócił do miasta w którym studiuje to a to trzymał mnie na dystans, a to ignorował wiadomości, a jak minęło parę dni to się odzywał jakby nigdy nic [nie wiem, czy próbował "wybadać" sytuacje, czy jestem na niego zła, czy o co mu chodziło... dziewczyny na pewno żadnej nie poznał ani nic z tych rzeczy] w końcu przestałam się do niego odzywać, nie odpowiadałam na wiadomości, ani nie odbierałam od niego telefonów. W końcu doszło miedzy nami do poważniejszej rozmowy, jedyne czego się "dowiedziałam" to tyle, że bardzo mu zależy, że nie chce aby nasz kontakt się popsuł, ale nie na takim etapie aby być w jakimkolwiek związku. No i właśnie wtedy wyszło jakoś tak, że pod wpływem nerw napisałam mu, że to koniec. A on spytał dlaczego? I żebym robiła jak uważam, ale ze to nie jest dobra decyzja, bo jemu zależy na naszej znajomości. Aktualnie nie mamy kontaktu już ok 2 m-cy. Jedynie raz się spotkaliśmy wśród naszych znajomych, to nic się nie odezwał, ale wyglądał na mocno zakłopotanego i non stop się patrzyl, albo szukał kontaktu wzrokowego... na koniec się zirytował jak się dowiedział, ze nie wracam z nim jego autem do domu (jak reszta znajomych) tylko zadzwoniłam po koleżankę... i drugi raz się spotkaliśmy (ale to na krótko) to powiedział tylko "cześć", ale wtedy z kolei ja mu nie odpowiedziałam...
I już sama nie wiem, co mam robić.. czy napisać do niego/zadzwonić i zaproponować spotkanie i pogadać, czy całkiem to olać i zostawić jak jest?
Ogółem on jest dość skomplikowaną osobą... i wbrew pozorom jakie próbuje stwarzać - nieśmiałą. Po 2 zauważyłam, że wszelkich uczuć, zaangażowania, bliskości - tak jakby się "bał".
No i właśnie potrzebuję jakieś obiektywnej opinii, co powinnam zrobić

Skoro powiedział, że zależy mu na przyjaźni a nie na związku to zależy mu na PRZYJAŹNI. Pytanie tylko na czym Tobie zależy. Jeżeli przyjaźń Cię nie zadowala to dla własnego dobra lepiej się nie odzywaj póki nie nabierzesz dystansu

No właśnie ja nie zrozumiałam dokładnie o co mu chodzi... Napisał ze zależy mu na naszej znajomosci, nawet bardzo ale nie na takim etapie aby być w jakimkolwiek związku. Czyli co? Teraz nie chce być w związku ale kiedyś tam - tak czy całkiem odpada? Takie niejednoznaczne wg mnie... Jeśli jednak opcja nr 2 to w takim razie nie wiem po co taki długi czas mnie zwodził... Ogólnie jestem zawsze nastawiona z dystansem do rożnych hm... "Podchodów", a skoro w tym przypadku już sama "zwątpiłam" a i nawet nasi znajomi byli zaskoczeni i byli pewni, ze cos jest na rzeczy to chyba to nie jest tylko wymysł mojej wyobraźni szczerze mówiąc ja już sama nie wiem czego chce... Wiadomo chciałabym związku - ale nic na sile, z kolei tez brakuje mi go jako kolegi, ale nie umiem przewidzieć co będzie gdybyśmy odnowili kontakt, czy będę "spokojniejsza" czy będę tak samo cierpiała albo i bardziej... Chociaż wydaje mi sie ze powinno być trochę lepiej. Zwłaszcza ze mamy wspólnych przyjaciół wiec wspólne spotkania są nieuniknione a jak ze sobą nie rozmawiamy to atmosfera jest tylko napięta i nic poza tym ale tez "boje sie" do niego pisać... Może on wcale nie "tęskni"? Może jemu tak jest dobrze? Albo w ogóle mi nie odpisze albo nie będzie chciał sie spotkać?

Wydaje mi się, że sama w tej sytuacji zachowujesz się równie albo i jeszcze bardziej głupio - może złe określenie, ale masz problem do chłopaka a sama zachowujesz się jak on. Zalezy mu na znajomości, a to Ty ją zerwałaś, więc nie rozumiem.

Może rzeczywiście masz racje... Po prostu pewne rzeczy z mojej perspektywy wyglądają trochę inaczej niż osób trzecich. Denerwowało mnie od dłuższego czasu to jego zachowanie wobec mnie, albo wydzwania i pisze jak głupi a z dnia na dzień potrafi mnie olać i tyle... Zakończyłam znajomość pod wpływem emocji i trochę tez wydawało mi sie ze jak to zrobię to o nim szybciej zapomnę? Będzie lepiej? Ale wcale tak nie jest...

To samo wywnioskowałam po Twojej wypowiedzi. Niby się denerwujesz jak sie nie odzywa, a jak się odzywa też nie dobrze, bo potem Ty się nie odzywasz. Moim zdaniem powinnaś z nim porozmawiać i powiedzieć prosto z mostu co Ci leży na sercu. Takie "nie powiem mu cześć" jest dziecinne w końcu dobrze sie znacie.
W ogóle może to zła obserwacja, ale wydaje mi się, że Ty zdecydowałaś się, że chciałabyś z nim być, ale odrzucasz go, bo on wysłała Ci sprzeczne sygnały, a potem powiedział, że nie jest gotowy na związek. Ty poczułaś się "odrzucona" i dlatego cała ta sytuacja.
Ja bym zrobiła tak, że powiedziała mu, że zalezy mi na nim i nie chce przekreślać całej tej przyjaźni dlatego chciałabym ciągle normalnie utrzymywać dobry kontakt i oczyścić tą sytuację między nami. Powiedz wszystko co Ci lezy na sercu. To może yć trudne, ale przynajmniej Ty z swojej strony będziesz miała jasność. Wtedy to od niego będzie zalezało co zrobić.

Może faktycznie trochę to infantylne z mojej strony, ale bardziej chodziło mi o "pokazanie" mu jak to jest, gdy ja do niego pisze, a on mi nie odpisuje - żeby po prostu poczuł na własnej skórze.
Z tym "cześć" to chyba tak z szybkości wyszło... po prostu nie spodziewałam się, że się ze mną jakkolwiek przywita i miałam jeden wielki chaos w głowie, więc to było takie dość pochopne. Później sama się popukałam w głowę i przemyślałam sprawę.
Hm.. nie mogę zaprzeczyć, bo masz w dużej mierze racje odnośnie swojej obserwacji Może nie tyle, co "zadecydowałam, że chciałabym z nim być", tylko jak dość długi czas dawał mi sygnały, które odebrałam w ten sposób, że chyba zależy mu na czymś więcej, to w końcu też zaczęło mi coraz bardziej na nim zależeć i wpadłam jak śliwka w kompot, później jak zaczął ignorować moje wiadomości chociażby i był obrót spraw o 180 stopni to poczułam się jakby zrobił ze mnie idiotkę A na sam koniec jak napisał, że "zależy mi na naszej znajomości, nawet bardzo ale nie na takim etapie, aby być w jakimkolwiek związku" to coś we mnie pękło... tym bardziej, że też nie wiem jak mam to rozumieć, wg mnie napisał tak dwojako... teraz nie jest gotowy na związek? Czy w ogóle go nie chce? Albo to ja już się doszukuję czegoś czego nie ma
chyba tak zrobię, choć boję się też bardzo tego, że w ogóle nie odpisze na moją wiadomość, albo będzie coś kręcił byleby się nie spotkać... różnie bywa

@karolina95 jeśli będzie coś kręcił i wymigiwał się od spotkania to znaczy, że nie dorósł i nie umie rozwiązywać w sposób dorosły problemów czy niejasności. Wtedy nie warto się angażować, bo czasem jest tak, że facet może być super przyjacielem, ale do związku się nie nadaje. I nie ma się czego bać. Przynajmniej będziesz miała jasną sytuację. To chyba jednak lepsze niż być w takiej niewiedzy.

hostka92 no co prawda to prawda Może po weekendzie zbiorę się na odwagę i do niego napiszę