Dresscloud
Dresscloud
51711 miesięcy temu

Konkurs na Dzień Dziecka 🧸🎈 (WYNIKI)

Cześć kochane!

Chyba każdy z nas ma coś w sobie z dziecka w mniejszym czy większym stopniu.
Dziś jest idealny czas by zaopiekować się swoim wewnętrznym dzieckiem.

Przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym do wygrania są rzeczy przypominające dzieciństwo:
🎀 skarpetki Pokemon z Primarka rozmiar 37-42
🎀 paletka 9 cieni do makijażu I Revolution
🎀 świeca zapachowa Chupa Chups Lime & Lemon 85g

Co trzeba zrobić?
Opisz w komentarzu pod tym tematem jeden najpiękniejszy dzień/moment z Twojego dzieciństwa, który jako pierwszy nasuwa Ci się na myśl.

Konkurs trwa od 01.06.23 do 10.06.23. Wynik podamy 11.06.23. Wygrywa jedna osoba.
Sponsorem nagrody jest DressCloud. Wysyłka kurierem lub paczkomatem na terenie Polski.

Bawcie się dobrze!
Radosnego dnia

Zespół DressCloud


*******
Wynik konkursu

Dzień dobry Clouders!

Przychodzimy z wynikami konkursu. Będziemy szczerzy - bardzo trudno było nam wybrać jedną osobę, bo wszystkie Wasze wspomnienia nas wzruszyły. Paczuszkę wysyłamy do @ania173 - gratulujemy!

Pięknej niedzieli,
DC



Konkurs na Dzień Dziecka 🧸🎈 (WYNIKI)
Szeptucha
Szeptucha
8.35k11 miesięcy temu

Najpiękniejszy moment z mojego dzieciństwa który pierwszy nasuwa mi się na myśl to kiedy w przedszkolu pani stwierdziła, że na dzień matki zrobi przedstawienie typu "Mini playback show". Wynajęła salę i zaprosiła wszystkie mamy. Każdy z dzieci miał do "zaśpiewania" inną piosenkę o mamie 🙂. Ja miałam do nauczenia się piosenkę Violetty Villas, już nawet nie pamiętam którą bo miała ich o tej tematyce kilka, moja mama ubrała mnie w czerwoną sukienkę i znalazła mi jakieś boa z piórami. Przyznaję, że strasznie się wczułam w ten występ. Wszystkie mamy były mega wzruszone i ryczały jak ją wykonywałam 🤣.

Wykonanie tej piosenki było dla mnie na prawdę przyjemnością a, że sprawiło innym radość było dla mnie na prawdę szczęśliwą chwilą. Dodatkowo dziś nie wiem czy potrafiłabym tak po prostu wyjść i odgrywać taką scenę, a wtedy tylko nauczyłam się tekstu i po prostu wyszłam z plastikowym mikrofonem, beztrosko się bawiąc.

ksanaru
ksanaru
17.61k11 miesięcy temu

Mój najpiękniejszy moment z dzieciństwa, a właściwie kilka momentów wiąże się głównie z moim rodzeństwem i dużą rodziną. Pomimo, że czasem się na siebie złościliśmy, to zawsze stawaliśmy za sobą murem, nie kłóciliśmy się, nie biegaliśmy do mamy z płaczem czy skargą, zawsze potrafiliśmy rozwiązać wszystko między sobą i zebrać się w grupkę żeby przeskrobać coś niewinnego. Jedną z tych sytuacji była zima i śnieg po pas, zaczailiśmy się wspólnie na tatę z przygotowanymi śnieżkami. Biedny niczego się nie spodziewał i jedyną rzeczą do obrony była łopata do śniegu z której najpierw robił tarczę, a później gdy zabrakło nam ' amunicji ', to wykorzystał ją żeby masą śniegu przysypać każdego z nas po kolei. Zdecydowanie brakuje mi tej beztroski. 😁💖

ania173
ania173
6.99k11 miesięcy temu

Pierwsza myśl jaka nasunęła mi się po przeczytaniu konkursowego zadania to wakacje z dziadkami na działce! Nigdy nie wyjeżdżałam na wakacje z rodzicami, większość wakacji spędzałam w domu. Jednak zawsze czekałam na momenty gdy raz na jakiś czas dziadek z babcią przyjeżdżali po mnie i po brata i zabierali na cały dzień na działkę, która jest niedaleko, bo ok 15km za miastem. Babcia robiła nam kajzerki z szynką i serem i co chwile wołała nas abyśmy je jedli. Na obiad kopaliśmy z dziadkiem ziemniaczki na grządkach, a później je gotowaliśmy na przenośnym palniku, tak samo ogórek i pomidorki, musiały być świeżo zerwane z działki, mięsko panierowała babcia dzień wcześniej i smażyła zaraz po tym jak na palniku ugotowały się ziemniaczki. Na świeżym powietrzu wszystko smakowało tak dobrze. 🥹🥹♥️ Raz nawet dziadkowie zrobili nam nocowanie w altance. 🙈
Czasem wspominam te czasy gdy dziadkowie byli w pełni sił, było w nich tyle radości pomimo wielkiego zmęczenia codziennością.
Aktualnie działka jest mojego brata, czasem tam jeżdżę, ale to już nie to samo.. teraz to rozumiem, ja nie lubiałam tej działki jako miejsca… nie chodziło o działkę, lecz ludzi, dziadków, którzy robili dla nas tak wiele. ♥️🥹
Nie mam dużo zdjęć z działki, ale to jest chyba moje ulubione, jak szłam po ziemniaczki do dziadka. 😅🥔

Konkurs na Dzień Dziecka 🧸🎈 (WYNIKI)
Alicja95
Alicja95
4.69k11 miesięcy temu

Najpiękniejszy moment z mojego dzieciństwa? Napewno było ich wiele. Jednak pamiętam, gdy mój tata kupił mi i mojej siostrze nasz pierwszy telefon. 😅
Był to sierpień czas żniw, odpustów i festynów. W naszej rodzinie była tradycja, że zawsze wybieraliśmy się całą rodzinką na odpust do rodzinnej miejscowości mojego taty, a potem jechaliśmy na cały dzień do babci.
Gdy zobaczyłam ten telefon bardzo go chciałam, więc niewiele myśląc tata mi go kupił, a ja dumnie chodziłam i wciskałam kolejne cyferki słuchając muzyczki i udając, że dzwonię do bliskich.
Byłam wtedy taka szczęśliwa. 😅

Anja174
Anja174
87411 miesięcy temu

Najpiękniejszy dzień/ moment z mojego dzieciństwa? Trudno wybrać mi jeden, bo na myśl przychodzi mi dużo pięknych wspomnień ❤️. Wiążą się one z czasem spędzonym z moją rodziną. Z dziadkami od strony taty, których już niestety przy nas nie ma Dziadek potrafił przejść z nami pół miasta żebyśmy z bratem mogli pobawić się na ulubionym placu zabaw. Babcia jak to babcia, od niej nigdy nie można było wyjść głodnym. Pamiętam kiedy praktycznie toczyłam się do domu z przejedzenia pysznymi obiadami i słodkościami 😁 Pamiętam też kiedy babcia zabrała mnie na targ żeby kupić mi pierwsze wymarzone jeansy i utargowała konkretną zniżkę Druga babcia zawsze opowiadała nam cudowne bajki, do tej pory je pamiętam a minęło 30 lat 😮. Drugi dziadek miał pięknego konia na którym mogliśmy pojeździć i codziennie kiedy chodził po chleb przy okazji kupował nam Grześki albo lody Big Milk. Z rodzicami i rodzeństwem spędzaliśmy co roku cudowne wakacje nad jeziorem. Z sentymentem wracam do Sławy, Radzynia czy Boszkowa ❤️. Moje dzieciństwo to też zabawy z przyjaciółmi. Uwielbiałam zabawę w chowanego po ciemku, podchody, spacery do lasu i nocowanie w namiocie. Zabrzmi to banalnie, ale to naprawdę były inne czasy. Brak komórek, internetu, wieczorynkę mieliśmy tylko o 19, czasami rano puszczali jakieś bajki. Pamiętam słuchowiska w radiu, na które czekałam. Praktycznie każdą wolną chwilę spędzaliśmy na dworze, z rodziną albo dzieciakami z sąsiedztwa. I to właśnie było cudowne❤️ Moje dzieciństwo było piękne i niczego bym nie zmieniła ❤️ Pisanie tego wszystkiego niesamowicie mnie wzruszyło i poleciało kilka łez🥹.

sailor
sailor
10.69k11 miesięcy temu

Najpiękniejszy dzień z mojego dzieciństwa jest też jednym z najwcześniejszych wspomnień jakie pamiętam. Miałam wtedy 6 lat i mój Tato zrobił mi jeden prezent z okazji moich urodzin i Dnia Dziecka, ponieważ te dni są blisko siebie: 27 maj i 1 czerwca. To był dokładnie 31.05.1997, kiedy z okazji moich 6 urodzin, mój Tato zabrał mnie na całodniową wycieczkę do sąsiedniego miasta na wesołe miasteczko. Od rana, do późnych godzin wieczornych szalałam na wszystkich karuzelach i rollercoasterach, które dopuszczały mnie wiekowo. Objadłam się lodami i watą cukrową. Ten dzień był i jest dla mnie bardzo ważny, ponieważ Tato mimo ogromnej ilości pracy i innych zajęć, znalazł czas aby cały jeden dzień poświęcić tylko mi. Pamiętam, że wtedy ledwo zdążyliśmy na ostatni pociąg do domu. Byłam bardzo zmęczona ale jeszcze bardziej szczęśliwa.
W ten sposób narodziła się też moja miłość do wesołych miasteczek i waty cukrowej.

W moim dzieciństwie było wiele pięknych chwil i dni, ale ten dzień najbardziej utkwił mi w pamięci. I zawsze jak go sobie przypominam to niesamowicie się wzruszam.

yennefer
yennefer
2611 miesięcy temu

Najpiękniejszy moment mojego dzieciństwa? 🧸 Od razu na myśl mi przychodzi dzień, który kojarzy mi się z taką pełnią szczęścia, beztroską i byciem w 100% dzieckiem. Było to pewnego, sierpniowego dnia, gdy mój tata z pomocą wujka remontował nasz dom, więc cały dzień wraz z rodzeństwem spędziliśmy na dworzu, na zabawie od rana do wieczora, by im nie przeszkadzać. Była nas czwórka i mimo że często spędzaliśmy czas na zewnątrz, to wtedy było o wiele intensywniej niż zawsze. Przez pół dnia bawiliśmy się w naszej bazie w krzakach, gdzie mieliśmy swój własny sklep i bank, sprzedawaliśmy i kupowaliśmy między sobą jedzenie, uprzednio zrobione z błota, a za pieniądze robiły nam liście bzu. Jak już się na znudziło, to poszliśmy podwędzić naszemu tacie taczkę, żeby się w niej wozić. 😂 Pomimo wielu wywrotek każdy miał ubaw po pachy. Byłam jedyną dziewczyną, więc praktycznie to ja byłam przez większość czasu wożona, ale nikt nie narzekał, a ja nie protestowałam. 🙈 Zabawę musieliśmy przerwać, bo dostaliśmy "misję" od rodziców, by iść do sąsiadów po mleko. Wpadliśmy na głupi pomysł, by podjechać do nich tą taczką. Mimo że mieliśmy do nich kawałek, bo zaledwie 4 minuty spacerkiem przez pole, to w połowie drogi koło od taczki utknęło w ziemi i nie mogliśmy dać rady go wyjąć, więc tę taczkę tam zostawiliśmy. Po odebraniu mleka, zamiast wrócić polem, to zdecydowaliśmy się iść polną drogą, zapominając o tej taczce na polu. No cóż, było zabawnie, gdy zorientowaliśmy się, że jest ona poszukiwana, a tata wraz z wujkiem już brali opcję, że może ktoś podjechał samochodem z przyczepką i "pożyczył" sobie taczkę, jak stała na widoku na podwórku. Na szczęście prawda nie była tak mroczna i taczka szybko się znalazła. 😂 Wieczorem już tak na maxa wymęczyliśmy się skakaniem ze snopków. Ktoś wpadł na pomysł ułożenia z nich piramidy i nałożenie na nie foli, żeby po nich zjeżdżać. Zrobiliśmy to. Na początku zjeżdżalnia była kanciasta, ale po kilkunastu minutach się wyrobiła i wtedy był szał, mnóstwo krzyków zadowolenia, pisków i śmiechu. W kilku miejscach na nogach byliśmy delikatnie poranieni od ostrych kawałków słomy, ale jakże wymęczeni i szczęśliwi, więc wszelkie zadrapania się zupełnie nie liczyły. ❤️
Mam to szczęście, że moje dzieciństwo było wspaniałe i tak pięknych dni było wiele, ale jest to na pewno dzień, który najbardziej mi zapadł w pamięć. Był pełen emocji tak dobrych i szalonych, że zawsze na samą myśl o nim, czuję szczęście, choćbym miała najgorszy humor. Zawsze każda rzecz związana z tym dniem, gdy ją widzę obecnie, jak już jestem dorosła, to na myśl mi od razu przywodzi tamte chwile - bez, snopki na polach, czy ta taczka. Wiem, że te wspomnienia i emocje im towarzyszące pozostaną ze mną na zawsze. ❤️

dfbsx
dfbsx
2.01k11 miesięcy temu

Za górami, za lasami, w małej wiosce obok lasu, przyszło na świat drobne dziecię, oj narobi tam hałasu. Domiś nie był uśmiechnięty, wręcz przeciwnie - przygnębiony, najprawdziwsza pesymistka, już od pierwszych minut życia. Przerażenie wywołała, jak tu takie coś zabawić, a gdy trwoga... to do dziadków, problem będzie rozwiązany! Poświęcili się tej małej, w 100%, daję słowo, by przez życie uśmiechnięta szła dziś z głową podniesioną. Ułatwiłam im tę sprawę, byłam grzeczna, cicha, mądra, w ramach czego nauczyli mnie wszystkiego. Myśl o szkole zła nie była, ba, entuzjazm jej wzbudzała, bo trzylatka przez zabawę czytać księgi już umiała. Gotowanie? Żaden problem! Najpierw z piachu, winogrona, a rok później, pierwsza strawa z babcią wspólnie przyrządzona. Dziadek zerkał pobłażliwie, bo kiepska była to pomoc domowa, więc z Domisiem na swych rękach wyruszał w drogę na pola. Tam nauczył mechaniki, brał i do lasu na grzyby, budził sportowego ducha, biegając dumnie za piłką. Wszystko było takie dobre, kogle mogle i kompoty, mimo, że ten niejadek nie miał na to ochoty. Z cierpliwością i uśmiechem do wszystkiego podchodzili, krzyków, klapsów nie pamiętam, to nie standard tej rodziny.
Dzisiaj Domiś to już Domka, chociaż nadal niezbyt duża, problem ma z jednym wspomnieniem, bo była ich cała burza. Każdy dzień w domu u dziadków przepełniony był mocą zabawy, nawet, gdy już po latach, dorobili się tam niezłej gromady. Nie zmienili zaś podejścia, czas każdemu poświęcili, dobre słowo, obiad, uśmiech, zawsze dobrze nam życzyli... no i życzą do tej pory, ciągle troszcząc się jak mogąc, chociaż wnuki dziś w podzięce "dzień dziecka" robią im wszędzie.

Pamnowa
Pamnowa
60610 miesięcy temu

Mój najpiękniejszy moment dzieciństwa to moja pierwsza pasterka! Miałam wtedy trochę ponad trzy lata i tata trzymał mnie na barana żebym mogła widzieć księdza. Jednak nie wytrzymałam zbyt długo i zasnęłam z rączkami na głowie taty. To moje pierwsze tak wyraźne wspomnienie w życiu! Nawet pamiętam że miałam grube białe rajstopki i czerwoną spódnicę 😍

Syll
Syll
17.34k10 miesięcy temu

Łąka pełna stokrotek. Słońce delikatnie muskające moją skórę. Unoszący się w powietrzu zapach wiosny na wsi. Dzień, który ma niewyobrażalnie dużo godzin. Ja, siedząca na trawie i zajadająca się zrobionym przez moją babcię białym serkiem. Jej uśmiech i miłość, którą przekazała mi tym drobnym gestem. Moment w którym moje myśli nie są zajęte żadnym problemem. To wspomnienie przynosi mi radość i spokój zamknięty w myślach z tamtych czasów. Na moment wracam do nich, aby uświadomić sobie, że choć takie piękne chwile trwają krótko, to jednak są warte przeżycia i zapamiętania, bo najważniejsze dla mnie są właśnie te magiczne chwile spędzone z bliskimi ✨️

CichooBadz
CichooBadz
5.83k10 miesięcy temu

Mój najpiękniejszy moment to zielona szkoła. Nigdy nie zapomnę listów pisanych ręcznie gdzie mama opisywała mi co dzieje się w naszym ulubionym serialu czyli ,,M jak miłość", a siostra obiecała mi, że przyjdzie z moim kilkutygodniowym siostrzencem po mnie gdy przyjadę. Jakie było moje rozczarowanie gdy się rozchorował i nie widziałam się z nim w dniu powrotu do domu. To były piękne czasy. Listy to nieliczne pamiątki, które zostały mi po siostrze. ❤😣

OrzechOwa235
OrzechOwa235
4.49k10 miesięcy temu

Cudownych dni w dzieciństwie miałam sporo ale nigdy nie zapomnę jak z przyjaciółką zrobiłyśmy przedstawienie.
Nie było telefonów a całe dni spędzało się na podwórku. Zabawy w chowanego czy inne popularne zabawy nam się znudziły i chciałyśmy zrobić coś oryginalnego.
Same wszystko przygotowałyśmy, od sceny którą budowaliśmy z tatą po stroje pożyczone z szafy mamy.
Nawet zrobiłyśmy zaproszenia i rozniosłyśmy wszystkim sąsiadom w bloku.
W dni przedstawia miałyśmy tremę bo przyszło dużo zaproszonych osób ale podołałyśmy zadaniu. Znałyśmy dużo piosenek i wierszyków a nawet stworzyłyśmy własną piosenkę.
Do dziś pamiętam układ taneczny do "wyrósł pomidorek" 😅.

Malinowa92
Malinowa92
6.92k10 miesięcy temu

Muszę przyznać, że nie jest mi łatwo wybrać tylko jeden moment, czy nawet cały dzień, ponieważ dzięki moim rodzicom z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że razem z bratem mieliśmy naprawdę udane dzieciństwo. I choć rodzice nie zawsze mogli dać nam to, o czym marzyliśmy, to starali się żebyśmy zawsze byli zadowoleni. Na pewno do jednych z najpiękniejszych dni mogę zaliczyć ten, w którym pierwszy raz zobaczyłam nasze Polskie morze. Miałam wtedy 7 lat i całą rodziną pojechaliśmy na wakacje. Pamiętam, że towarzyszyło mi wtedy mnóstwo emocji. Ekscytacja, ciekawość, radość, ale też nieco strach, bo przecież morze było taaakie ogrooomne. 😅 Do dzisiaj pamiętam piękny zachód słońca, wieczorne spacery z rodzicami brzegiem morza, ale też szaleństwo na plaży w ciągu dnia i pyszne lody. Ten wyjazd był dla mnie wtedy, jako małego dziecka, ogromną przygodą, przeżyciem, które cały czas bardzo dobrze pamiętam, chce pamiętać i często do niego wracam wspomnieniami. ❤️

hellomyhate
hellomyhate
2.98k10 miesięcy temu

Moje najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa to czas spędzany z mamą. Była nas trójka (ja i rodzeństwo) i zawsze szykowała nas wszystkich i jeździliśmy do Poznania. Zapewniała nam wiele atrakcji a w tym wizyty w starym zoo.
Najbardziej w pamięci utkwiła mi karuzela- mogłabym jeździć na niej w kółko a na koniec dostawałam jakiś mały prezencik (były to naklejki czy inne notesiki). To było coś pięknego 🫶🏻

Anuusiaczeek
Anuusiaczeek
12.19k10 miesięcy temu

Cudownych chwil mam masę w głowie, a większość z nich jest z moją ukochaną Babcią, której niestety już ze mną nie ma. Nie mam jednego dnia, takich jest pełno i za każdym razem gdy tylko o Niej myślę czuję ogromne ciepło na sercu oraz wiem, że cały czas nade mną czuwa.
Szczególnym wspomnieniem są wieczory gdy kładłyśmy się razem spać - tak, uwielbiałam spać z moją Babunią. Zawsze w tedy kładłam głowę na jej brzuchu, a ona głaskała mnie po plecach. Za każdym razem oglądałyśmy kabarety w TV. Przykryte kołdrami i szczęśliwe. Pamiętam, zapach kremu Nivea, którym Babcia zawsze pachniała jak i zapach nagrzewanych włosów od wałków, które miała na głowie, a uprzednio gotowała w rondelku. Są to cudowne chwile, które mam wrażenie, że były jeszcze wczoraj, a minęło już ponad 20 lat... ❤️.

Ageczii
Ageczii
2.8k10 miesięcy temu

Najpiękniejszy moment z mojego dzieciństwa, który pierwszy pojawił mi się w głowie to ten, kiedy miałam 9 lat. Jako dziewięciolatka kolekcjonowałam breloczki różnej maści- małe, duże, kupione i robione, takie plastikowe ale też pluszowe czy gumowe. Babcia dobrze wiedziała o mojej pasji i postanowiła na dzień dziecka sprezentować mi kolejny breloczek do kolekcji. Zakupiła go w kiosku na osiedlu, zapakowała w torebkę i wręczyła mi go. Kiedy go ujrzałam byłam niesamowicie rozbawiona, jednocześnie wzruszona, że babcia wspiera moja pasję. Skąd rozbawienie? Babcia wtedy już zaczynała tracić wzrok, jej wzrok był słaby, a breloczek był prostokątnym, kryształowym kwadratem, który w środku miał obrazek. Babcia tyle zauważyła. Nie zauważyła, że ten obrazek przedstawiał nagą kobietę na tle sportowego auta. W tej historii najważniejsze było dla mnie właśnie wspomniane wyżej wsparcie mojej pasji, pamięć i zaangażowanie ze strony babci. Babcia do tej pory nie wie, co było na obrazku, ale wie, że byłam wzruszona i mam go do dziś. 🥺🥰

Kamilabea
Kamilabea
7.43k10 miesięcy temu

Mój najpiękniejszy moment z dzieciństwa, to troche nie na tę porę roku, ale no cóż. Było kilka takich momentów, ale jeden najpiękniejszy i taki, który czesto mam przed oczyma to pierwsze spotkanie z Mikołajem. Był grudzień, zimno, śnieżnie i ciemno. W jednym z pokoi była piękna i kolorowa choinka a z kuchni czuć było słodkości mieszające się z zapachem ryby, ohh ta ryba zapach mułu i oleju, blee. Siedziałam pod choinką i bawiłam się lampkami. Włączałam i wyłączałam, aż oczywiście kopnął mnie prąd i zrobiłam się dziwnie śpiąca, nagle haha
Później przyszedł po mnie dziadek. Było to przed dobranocką- to na pewno. Pamiętam jego słowa "Chodź zobaczysz coś na niebie". Pamiętam, że wyszłam na schody, ale nic nigdzie nie widziałam. Po mimo, że dziadek pokazywał mi coś, ale nie wiedziałam co.
Nagle głos mamy "Kamila, chodź masz gościa". Weszłam do środka i zobaczyłam olbrzymiego Pana z brodą i czerwonym wdzianku. Podchodziłam do niego bardzo nieśmiało. Pan z brodą poprosił mnie o powiedzenie wierszyka. Pamiętam, że przy pomocy Babci Fredzi, mojej prababci powiedziałam kościelną modlitwę "Aniele Boży stróżu mój", dziś jej treści nawet nie pamiętam. Mikołaj z worka wyciągnął klocki, koszyk kiwi i misia. Nie przypominam sobie by jeszcze cos było. Potem zajęłam się rozpakowywaniem a Pan z brodą zniknął mi z oczu.
Mam pamiątkę w postaci zdjęcia, ale nie mogę go znaleźć. Co ciekawe, 3 lata temu poznałam osobę, która ma bardzo podobne zdjęcie i równie podobnie ubrana co i ja.

martulla
martulla
1.94k10 miesięcy temu

Ciężko mi jest wybrać najpiękniejszy moment z mojego dzieciństwa, bo było ich niewiele... Niestety musiałam zbyt szybko stać się "małą dorosłą" przez śmierć Taty. Mimo to, to właśnie z Nim mam najwspanialsze wspomnienie:
Gdy wieczorem nasza reprezentacja grała mecz, Tata mówił: "Martusia, zaraz mecz!'' Wskakiwałam Mu na kolana i przez 90 minut siedziałam tam i choć mało z tej całej piłki nożnej rozumiałam, głośno kibicowałam Naszym wraz ze Stachem. 🥰 Wtedy za każdym razem mówił, że jak jeszcze trochę podrosnę, to będzie chodził na moje mecze. Nie zdążył. Nie było nam dane cieszyć się z moich wygranych... Ale do dzisiaj to najbardziej utkwiło mi w głowie i teraz gdy oglądamy mecz z moimi chłopakami, aż chciałabym powrócić do tych dziecięcych pięknych 90 minut z Tatą.

medyta1988
medyta1988
110 miesięcy temu

Na myśl przychodzą mi rodzinne spotkania u babci i dziadka. Dorośli zawsze urzędowali w salonie (ciocie, wujkowie, moi rodzice i dziadkowie) a ja jako dziecko, wraz z rodzeństwem i kuzynostwem imprezowałam w pokoju mojej chrzestnej. Jak na dawne czasy miała wypasiony sprzęt grający i całą szufladę kaset magnetofonowych. Słuchaliśmy wszystkiego po kolei, urządzaliśmy występy. Liczyło się nie tylko wykonanie, ale również efekty specjalne, ruch sceniczny, stylizacja (w ruch szły wszystkie ciuchy cioci). Z roku na rok było nas więcej. Dobiliśmy do 16 osób dorosłych i 22 dzieci. Przez te kilka godzin w babci domu było wielkie przedszkole 😁. Babcia była pedantyczna, wszystko miała wysprzątane na błysk i poukładane niemal pod linijkę, ale dzielnie znosiła nasze wybryki. Miarka się przebrała w Wielkanoc. Wystarczyło, że jedna osoba oblała symbolicznie drugą i zaraz wiadra poszły w ruch. Nie wiem ile tego dnia zrobiliśmy kilometrów i ile litrów wody wylaliśmy. Woda ze studni była lodowata 🥶 Dorośli tak się oblewali, że sucha nitka na nich nie została. Babcia z jednej strony lamentowała, że starzy i głupi, ale na ile mogła, na tyle włączyła się w oblewanie. Większość odchorowała tamte święta... Ja miałam zapalenie stawów i ledwo chodziłam, ale to był najfajniejszy lany poniedziałek. Staruszkowie pukali do drzwi sąsiadów i jak im otwierali to otrzymywali wiadro wody na głowę. To były piękne czasy! Nikt się nie złościł, nie wysyłał gróźb w naszym kierunku. Wielu sąsiadów włączyło się w zabawę. To był trochę jeden wielki dzień dziecka.

gilgotka
gilgotka
3.05k10 miesięcy temu

Jak zobaczyłam pytanie konkursowe od razu na myśl wróciły wspomnienia budowania domków dla krasnoludków. Miałam to ogromne szczęście, że i mama i tata od małego rozwijali moją wyobraźnię. Mama czytała książki, książeczki, a tata potrafił wymyślić na bieżąco jakąś historię, wymyślać dziwne stwory i do tej pory wszyscy się zastanawiamy z rodzeństwem jak wyglądają morsołupy, ale wiemy, że są straszne. Tata nam dużo śpiewał i potrafił w kilka chwil nas tak zainteresować, że w wyobraźni zwiedzałam przepiękne krainy. Do 6-stego roku życia mieszkaliśmy w małym domku przy lesie, a rodzice żyli z upraw i na tamte czasy nie było zbyt wielu pieniędzy, ale zawsze było co zjeść i było ciepło. Zawsze gdy zbliżała się jesień chodziliśmy na grzyby i szyszki, które służyły do opału. Ja z moją młodszą siostrą miałyśmy może 5 lat i 2 latka i szłyśmy razem z rodzicami. W pewnym momencie jak to dzieci bolały nas nogi i wtedy tata usadził nas w lesie przy ścieżce żebyśmy były widoczne i opowiedział nam o krasnoludkach, które mieszkają w lesie. Cały dzień pracują, a wieczorem wracają do domku, palą w piecu i kładą się do łóżeczek i trzeba im zbudować domki. I my siedziałyśmy i budowałyśmy, nie ruszyłyśmy się nigdy z miejsca. Były i łóżeczka z mchu i konstrukcja z patyków i porządny dach, na który trzeba było znaleźć naprawdę spory kawałek mchu. Potrafiłyśmy zbudować całą wioskę i zawsze czekałyśmy na te krasnoludki. Kiedy rodzice po nas wracali zawsze chciałyśmy zostać i czekać żeby je zobaczyć. Tata nam mówił, że one boją się ludzi, ale że słyszy już jak wracają i śpiewają i cały czas przy tym powtarzał: ,,Słyszycie jak śpiewają?'' I w końcu słyszałyśmy, bo tak bardzo nasza wyobraźnia działała. Szłyśmy z tatą, ale zawsze odwracałyśmy żeby zobaczyć na nasze domki i gdy już były ledwo widoczne tata mówił do nas ,,Zobaczcie już wróciły! Ale się cieszą! Zobaczcie jak dym z komina leci, bo już napaliły w piecu!" I myśmy ten dym widziały! Zawsze gdy to sobie przypominam uśmiecham się szeroko i czuję wzruszenie i wdzięczność, za tę wyobraźnię. Myślę, że to taka część mojego dzieciństwa, która zawsze już ze mną zostanie, która przypomina mi o tym, że marzenia sprawiają, że jestem szczęśliwsza. Bo w tamtej chwili, gdy widziałam ten dym krasnoludków i słyszałam ich śpiew byłam najbardziej beztroska w swoim życiu. Przypomina mi o rodzicach i tym ile im zawdzięczam i ile pozytywnych cech we mnie zakorzenili.

1 2
albo dołącz do nas i udzielaj się na forum.